130

250 25 20
                                    

Mimo braku chęci z mojej strony, zostałem wręcz zmuszony do tego, żeby pójść ze wszystkimi do galerii. Chcieli trochę więcej porozmawiać na temat tego, co wiemy. Co prawda temat możliwości zaburzeń Uzumakiego już nie wyszedł na wierzch, lecz były jeszcze inne tematy, które chcieli omówić.

Prawie od razu wrócili do mojego nocnego „włamania" do domu niebieskookiego. Chcieli wiedzieć czy coś mi to powiedziało. Czy może dostrzegłem tam coś, co mogło nam powiedzieć w jakim dokładnie jest stanie. Słysząc moją odpowiedź, nie byli zachwyceni. Co prawda blondyn nie miał perfekcyjnie czysto w swoim pokoju, lecz nigdy nie widziałem w nim aż takiego bałaganu. Dodatkowo to czym był spowodowany i to jak wyglądał również zaniepokoił resztę. Zwłaszcza porozrzucane i stratowane rysunki, które były przecież ważne dla Naruto.

Jeszcze raz spytali mnie o to krótkie spotkanie z Jiraiyą. Nie miałem im wiele do powiedzenia. Nie była to jakaś wielka rozmowa. Była raczej próbą wymuszenia jakichkolwiek informacji. I niestety te, które uzyskałem nie były zadowalające. Oni również byli tym zawiedzeni. Nie dziwiłem im się. Sam taki byłem. Zawiedzony i cholernie zaniepokojony tym, co miało to oznaczać.

Natomiast Nara podchwycił jeden z tematów, którego wcześniej nikt nie wspominał albo po prostu ja go zignorowałem. Chodziło o samą głowę Uzumakiego. O tą ranę, która prawdopodobnie rozpoczęła ten nieprzychylny stan rzeczy. Spytał wprost czy ktoś z nas nie czuł się temu winny. Nikt się nie odezwał. Ja już wcześniej się wypowiedziałem na ten temat, więc na pewno wiedzieli, że ja tak się czułem. Psiarz to potwierdził. Też czuł się winny. Shikamaru temu nie zaprzeczył. Może sam również się tak czuł, lecz nic nie mówił. Oświadczył tylko, że nie mamy się co obwiniać. To naprawdę mogło się stać. Pytania jednak padły w moim kierunku. Skąd ja niby miałbym wiedzieć, że coś jest nie tak. Jakby nie było to ja spędzałem z nim najmniej czasu. Gdy powiedziałem o tym, w jakim stanie okazała się poduszka Naruto, wszyscy zamilkli. Chyba nie tego oczekiwali. I nie dziwiłem im się. Padły pytania czy to naprawdę było nie do zauważenia. Ale przecież oni również nie często ruszali poduszki, z których nie korzystali.

Przez pewien czas siedzieliśmy w ciszy. Raczej nikt za bardzo nie wiedział jak skomentować teraźniejszy stan rzeczy. Wiedza, że jest źle jest niewystarczająca. Ostatnio zauważone i pokazane nam fakty tego nie poprawiały. Było wiele rzeczy, których nikt nie mógł być pewny i było to w pewien sposób przybijające.

– To dlaczego cię wczoraj nie było? – spytał po dłuższej chwili Neji, jakby tylko chcąc przerwać panującą ciszę.

– Itachi i Izumi się zaręczyli. Zorganizowali obiad zapoznawczy.

– Poznałeś jej rodzinę? – wyrwał się nagle Inuzuka. Potwierdziłem to. – Jej brat też był? – spytał jeszcze szybciej.

– Tak, Sai też był – przyznałem niechętnie, po czym dodałem, wiedząc, że będzie chciał wiedzieć. – Zdążył obrazić mojego ojca, matkę i Naruto.

Spojrzeli na mnie dość zaskoczeni. Nawet Nara wydawał się tym zdumiony. Mi natomiast wbiły się do głowy jego słowa odnośnie Uzumakiego oraz mamy.

– Podczas obiadu? Tak przy wszystkich?

– Poczekał aż rodzice nas zostawili.

– Co powiedział o Naru? – spytała Temari.

– O nim samym nic takiego. Raczej nawiązał do tego, że jestem gejem i przyszedłem sam, mimo że mam chłopaka, więc stwierdził, że się kurwi z kimś innym.

– Jak niby kurwi? – Doskonale słychać było jak psiarz cedzi te słowa przez zęby.

– Dostałem ostrzeżenie, że jest chamski. I rzeczywiście taki jest. No i raczej nie wie, że akurat Naruto jest moim chłopakiem.

Ponad problemWhere stories live. Discover now