136

213 20 13
                                    

Otępiałym wzrokiem wpatrywałem się w przestrzeń przede mną. Miałem wrażenie jak coś niewyraźnie pulsuje w moim ciele. Jakby ono całe już pulsowało. Ręce wydawały mi się ciężkie. Głowa była ociężała. Całe moje ciało było za ciężkie. W moich oczach jasno mieniło się coś grubego założonego na moje przedramię. Było twarde i niewygodne tak jak to, czym miałem oplecione niektóre palce u dłoni. Spojrzałem na nie. Sztywne, lekko się poruszały. Przedramię również sztywne nie poruszało się wcale, chyba że chodził mi bark. Biała pokrywa na ramieniu wydawała się nierealna. To od niej wychodziło najwyraźniejsze pulsowanie. Choć bardzo przyćmione.

Czułem obok siebie czyjąś obecność. Była uspokajająca. Co jakiś czas na głowie czułem ciepłą, dużą dłoń. Do moich uszu co jakiś czas docierał łagodny głos, który dawał jakieś dziwne ukojenie. Chciałem, by mężczyzna mówił, choć nie byłem w stanie stwierdzić o czym mówi. Słyszałem jego głos, wczuwałem się w jego brzmienie, aczkolwiek sens tego, co słyszałem nie potrafił w żaden sposób do mnie dotrzeć. Nie przeszkadzało mi to. Obecność miękkiego pluszaka na odsłoniętych skrawkach skóry jedynie dodawała ulgi, nie każąc się martwić o brak jakiegokolwiek zrozumienia.

Nawet TO w swoim zwyczajowym miejscu, niczego nie psuło. Stało tam. Świdrowało mnie wzrokiem, a jednak miałem wrażenie, że nie ma żadnego znaczenia. Mimo tego że moje oczy nie potrafiły się od TEGO oderwać, nie przeszkadzało mi. JEGO wykrzywiona w połowie ręka również. Przebita sucha, mięsista i koścista ręka, z której wystawały dziwnie połamane kości, również. Po prostu było. TO tu było, tak jakby było już stałym elementem mojego widoku. Przyzwyczaiło mnie do SIEBIE.

Ociężała głowa i myśli były jednak zupełnie gdzie indziej. W nich wiły się jakieś dziwne wzorki. Krótkie, dłuższe, poplątane, niejasne, bądź układające się w jakieś niezrozumiałe ciągi. Układały się w znajome pozycje, po czym przechodziły w kolejne. Bez żadnej zapowiedzi. Bez emocji. Bez niepokoju. Bez strachu. Bez trwogi. Co jakiś czas były to przyciągające moją uwagę ciągi liter. Co jakiś czas zdarzały się na nich czerwone plamki. Była też jakaś zielona. Zaraz w umyśle pojawiał się pluszak. Jego czarne oczka. Coś czarnego, ale ciepłego. I wszystko zaczynało się powtarzać od nowa. Literki. Słowa. Moja uwaga. Plamki czerwone i zielone. Czerń. Ciepło.

Poczułem jak moja szyja się porusza. Obraz przed oczami zaczął się delikatnie zmieniać. Widziałem przesuwające się ściany i odchodzącą w kąt oka ICH postać. W centrum mojego wzroku znalazł się białowłosy mężczyzna. Widziałem jak jego usta przestają się poruszać, a oczy pilnie mnie obserwują. Po chwili kąciki jego ust wygięły się do góry, dając dość dziwnie miły widok. Poruszył wargami. Nie zrozumiałem, co chciał powiedzieć. Przekrzywiłem głowę, mając nadzieję, że to w czymś mi pomoże i rzeczywiście coś to dało, bo dotarł do mnie sens pewnie już powtórzonych słów.

– Wszystko w porządku, Naruto?

Wpatrywałem się w niego, nie wiedząc czym mam odpowiedzieć. Poczułem jak sam uchylam wargi, lecz nic nie słyszałem. Zastygłe struny głosowe nie poruszyły się nawet o milimetr. Mężczyzna złapał w dłoń plastikowy kubeczek. Moja dłoń wyciągnęła się w jego kierunku. Włożył mi plastik do rąk, jednak kubek przeleciał mi przez palce, rozlewając wodę po podłodze. Wpatrywałem się w to, czując jakieś nieprzyjemne skurcze w żołądku. Nie umiałem złapać kubka. Nie wiedziałem czemu, ale w moich zatokach zaczęło się zbierać ciepłe powietrze. Widok przed oczami zaczął się rozmazywać. Coś mi go przysłaniało.

Białowłosy coś szybko powiedział. Nie zrozumiałem tego. Podniósł kubeczek i nalał do niego wody z butelki. Wstał i przyłożył mi kubeczek do ust. Napiłem się, czując jak zaczyna mi cieknąć z nosa. Pociągnąłem nim. Nie przestawało. Spojrzałem na swoje dłonie. Białe usztywnienia na nich wydawały mi się teraz ohydne. Do ucha wszedł mi ICH toksyczny chichot. Kątem oka widziałem jak buja swoją wykrzywioną kończyną. Tak jakby chciała wywołać tym u mnie jeszcze gorsze skurcze żołądka. Udało JEJ się.

Ponad problemWhere stories live. Discover now