131

249 28 26
                                    

Boląca głowa zniechęcała mnie do jakiegokolwiek ruchu. Powoli podniosłem się do siadu. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Pusto. Mój wzrok padł na telefon. Zapomniałem. Miałem zadzwonić do mamy. Złapałem za komórkę. Była szósta rano. Nie było żadnego nieodebranego połączenia. Mama chyba po prostu czekała aż w końcu zadzwonię. Miałem tylko SMS-a od brata. Chciał porozmawiać. Napisałem mu i mamie, że porozmawiamy po mojej szkole.

Zaraz po wysłaniu tych wiadomości, przez moją głowę przeszłą myśl czy na pewno chcę do iść dziś na zajęcia. Wczoraj zasnąłem, myśląc o tym, co powiedział Sai. I choć nie chciałem wierzyć w jego słowa, nie mogłem się ich pozbyć z moich myśli. Były cholernie natrętne. Usilnie starałem się w to nie wierzyć, lecz zaraz przypominały się niektóre sytuacje z Uzumakim. To jak rozdrapał swoją szyję podczas snu. Nie wiedział dlaczego. To jak podczas wakacji widziałem jak gryzie swoją rękę. Nie zdawał sobie z tego sprawy. To, co mówił na temat swoich dość realnych koszmarów. No i to, co powiedział po meczu paintball'a. Miał jakieś zwidy. Po połączeniu tego ze słowami brata Izumi klarowały się pewne aspekty. No i nie powiem, że trochę wcześniejsza rozmowa z przyjaciółmi na temat możliwych zaburzeń Naruto nie zrobiła swojego.

Potrząsnąłem głową, by odegnać na teraz od siebie te myśl. Było to trudne. Natrętnie wracały. Podniosłem się w końcu z kanapy. Na otrzeźwienie poszedłem pod prysznic. Po zimny prysznicu zaparzyłem sobie kawę. Choć niesamowicie mocno nie chciałem myśleć o tym, co się wczoraj działo, boląca głowa nie pozwalała mi zapomnieć. W lustrze widziałem, że po gazie pieprzowym została jeszcze lekka opuchlizna na mojej twarzy. Już pominąłem fakt napuchniętego, sinego oka, równie sinego policzka oraz spuchniętej wargi. Telefon szybko znalazł się w moich rękach. Jeszcze szybciej, głupio wybrałem numer do Uzumakiego. Abonament ma wyłączony telefon. Wiedziałem o tym. Zadzwoniłem do Jiraiyi. Nie odebrał. Napisałem do niego z pytaniem kiedy nam coś powie. Nie spodziewałem się żadnej odpowiedzi.

Zamiast niej otrzymałem SMS-a do Nejiego. Czy będę w szkole. Napisałem, że tak, choć nie byłem tego pewny. Nie chciałem do niej iść. Nie chciałem znów widzieć pustego miejsca blondyna. Bez niego czułem się dość samotnie. Tutaj też mi brakowało jego obecności. Cholernie bardzo zmieniał moje otoczenia. Aż za bardzo.

Jego poduszka leżała na podłodze przy stoliku. Podniosłem ją. Ciemna plama na jednej stronie. Nie wiedząc czemu, przyłożyłem ją do policzka. Była zimna. Odłożyłem ją na kanapę. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Dopiłem swoją kawę, sprawdzając która godzina. Siódma. Byłem zmęczony. Niedługo powinienem wychodzić na zajęcia. Powoli zacząłem się do niej zbierać.

Na miejsce pojechałem motorem. Chciałem dziś porozmawiać z mamą i Itachim, a później pójść jeszcze do pracy. Oderwać myśli od tego wszystkiego. Na miejscu przywitali mnie przyjaciele. Nie wyglądali najlepiej. Po dziewczynach widać było zmęczenie. Shikamaru miał napuchnięty nos. Neji oko. Twarz Inuzuki nie różniła się wiele ode mojej. Może tylko miał gdzie indziej rozcięcia. No i nie miał podbitego oka.

Nikt się nie odezwał. Nikt nie wracał do wczorajszego tematu. Po prostu skierowaliśmy się na pierwsze zajęcia. Nasz widok wzbudził w nauczycielach zaskoczenie. Na tyle, że zostaliśmy poproszeni przez Hatake na rozmowę. Domyślił się czym spowodowane jest zmęczenie, lecz o obrażenia był zaniepokojony. Nikt nie chciał mu powiedzieć co się stało. Zamiast tego, psiarz spytał.

– A sensei na pewno nic nie wie o Naruto? Martwimy się, ale nikt nam niczego nie mówi – widać było, że te słowa ciężko mu się wypowiada.

– Niestety nie. Wiem, że jest w szpitalu. Na obserwacji. Jego wuj powiedział, że to jest prywatna i dość poważna sprawa. Powiedział, że nie wie kiedy Naruto wróci do szkoły.

Ponad problemWhere stories live. Discover now