124

408 37 19
                                    

Poczułem niemożliwie bolesny wstrząs, nim szeroko otworzyłem oczy. Wydawało mi się, że płuca się zapadają, nie pozwalając mi zaczerpnąć żadnego wdechu. Z moich ust wyszło jakieś dziwne rzężenie, które miało być krzykiem lub jękiem. Nieznajomy sufit i brak kontroli nad kończynami, wywoływał u mnie dziwnego rodzaju lęk. Serce mocno dudniło w piersi, a w uszach wciąż rozbrzmiewał ICH już niezrozumiały szept.

Mimo braku czucia w kończynach i prawdopodobnie każdej części ciała, próbowałem poruszyć dłońmi. Próbowałem poszukać tabletek i je połknąć. Coś szarpnęło moimi spodenkami. Po jakimś czasie udało mi się prawie bezwładnymi rękoma władować pigułki do ust. Z dużym trudem je przełknąłem. Zamknąłem mocno powieki, trochę bojąc się, że mogę zobaczyć coś, czego nie chciałem.

Starałem przypomnieć sobie gdzie dokładnie jestem. Miałem nadzieję, że pomoże mi to choć minimalnie się uspokoić. Częściowo tak było. Przypomnienie sobie tego, że jestem wśród przyjaciół było uspokajające, a tym bardziej myśl, że tuż obok mnie śpi Sasuke. To działało kojąco i pomagało odegnać koszmary. Natomiast wraz z tym spokojem powoli zaczynał rosnąć we mnie stres. Nieprzyjemny i ściskający wnętrzności stres.

Nie chciałem się za bardzo ruszać. Nie miałem zamiaru nikogo budzić, a tym bardziej mojego drania. Chociaż przy teraźniejszym stanie nie było to trudne. Wciąż odczuwałem skutki snu, który sparaliżował moje mięśnie. O to jednak już nie miałem zamiaru dbać. To mi przejdzie. Bardziej przejmowałem się silnie bolącą głową. I czy tym razem niczego z nią nie zrobiłem. Mimo że próbowałem wyczuć czy krew leje mi się po głowie, nie potrafiłem tego zrobić. Czułem jedynie nieznośne gorąco i pulsujący ból. Wydawało mi się, że mam chyba też jakieś zawroty. Świat przed oczami też zdawał mi się uciekać.

Mając już siły, by się podnieść, zauważyłem znaczącą przeszkodę. Sasuke mocno mnie obejmował w pasie. Najwidoczniej nie wierciłem się przez sen jakoś bardzo. Jedna z jego nóg też była przepleciona z moimi. Próbowałem delikatnie się z tego wyplątać, czując się przy tym naprawdę nie najlepiej. Dopiero teraz odczuwałem gorąco na całym ciele. Jakby miała mnie trawić jakaś gorączka. I rzeczywiście świat wirował. Gdy udało mi się od niego wydostać, poczułem jak chwyta moją dłoń. Zakląłem w myślach, głównie dlatego że na dworze powoli robiło się jasno.

– Co jest, Naruto? Gdzie idziesz? – mimo takiej postawy brzmiał na zaspanego.

– Nic takiego – mruknąłem, zabierając swoją rękę, by dotknąć jego ciepłego policzka, a jednocześnie zakryć nią widok na moją twarz. – Śpij. Zraz wrócę. Idę tylko do łazienki.

– Dobrze.

Już nie czułem na sobie jego uważnego spojrzenia, lecz miałem wrażenie, że pozostał czujny. Nie byłem pewny jakim cudem udało mi się przed nim ukryć mój prawdziwy stan. Byłem przekonany, że się w tym szybko połapie. A może pomogło mi w tym jego zaspanie oraz możliwość tego, że uznał iż i ja taki jestem. Nie wiem. Ciężko się podniosłem, próbując utrzymać równowagę. Starałem się jak najbardziej, gdyż nie miałem pewności czy drań mnie nie obserwuje. Musiałem przed sobą przyznać, że ledwo dotarłem do łazienki. Zamknąwszy za sobą drzwi, oparłem się o nie. Czułem się wykończony i rozpalony.

Czułem potrzebę odpoczęcia chwilę. Musiałem podejść do lustra i zobaczyć czy ze mną na pewno wszystko w porządku. W sumie też niezbyt chciałem to robić. Nie chciałem się widzieć, tym bardziej że miałem wrażenie, iż niekoniecznie może to być miły widok.

Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem ku umywalce. Dłońmi już powoli zacząłem grzebać we włosach. Pod palcami czułem gorącą, chropowatą i lepką skórę. Już wiedziałem, że prawdopodobnie znów to rozdrapałem. Inaczej nie odczuwałbym tej lepkości. W końcu spojrzałem w taflę szkła. Nie było mi zbyt miło widzieć czerwoną ścieżkę na mojej skroni oraz poplamione tym kolorem włosy. Odsunąłem dłoń od głowy, by upewnić się w tym czy przestało krwawić. Patrząc na poplamione opuszki, nie mogłem tego potwierdzić. Tym razem krew była przemieszana z przezroczystym płynem. Wiedziałem czym to było i dlaczego, ale zamiast się w tym upewnić, obmyłem dłonie i próbowałem na miarę swoich możliwości umyć głowę.

Ponad problemWhere stories live. Discover now