44

1.8K 73 231
                                    

Po śniadaniu siedziałem razem z draniem w jego sypialni. Nie chciałem wychodzić z tego pomieszczenia. Na samą myśl, że mam opuścić pokój Sasuke, czułem, jakbym miał zapaść się pod ziemię. Chłopak próbował mnie jednak nakłonić do wyjścia. Nie udało mu się.

Położyliśmy się więc na materacu i trochę rozmawialiśmy. Trochę milczeliśmy. Lubię przebywać w jego towarzystwie. Z nim czuję się najlepiej. Po prostu, jakby nie mogło być inaczej. Tak po dwóch godzinach drań wyszedł z sypialni. Zanim jednak to zrobił, starał się mnie do tego jeszcze raz nakłonić, jednakże ja się upierałem przy swoim. Więc w końcu zrezygnował z namów i wyszedł. Ja natomiast najpierw leżałem na łóżku, czekając na jego powrót.

Nieobecność atramentowookiego mi się dłużyła. Co on tak długo robi? W końcu, zniecierpliwiony, złapałem za komórkę i napisałem do niego. Siedział w salonie. Stwierdził, że nie ma ochoty cały czas siedzieć w pokoju i nie ma zamiaru do mnie wracać. Niczym nie udało mi się go przekonać.

Skończyło się tym, że to ja skapitulowałem. Westchnąłem ciężko i podniosłem się z łóżka. Potarłem twarz i błagałem w duchu, by nie było aż tak masakrycznie. Skierowałem się do drzwi i wyszedłem na korytarz. Skończyło się gorzej niż mogłem się spodziewać.

Zaraz usłyszałem wściekły krzyk. Od razu odwróciłem się w tamtą stronę i zobaczyłem tam Itachiego i Deidare. Nim się zorientowałem, oni podbiegli w moją stronę i czarnowłosy złapał mnie, przerzucił sobie przez ramię. Usłyszałem jeszcze od nich wrzask.

- Zwycięstwo!

Kierując się tym razem ze mną, zbiegli po schodach. Po chwili zostałem na kogoś rzucony i ten ktoś mnie do siebie przytulił. Nie zdążyłem nawet nic powiedzieć.

- Dobrze się czujesz? - usłyszałem pytanie, obejmującego mnie, drania.

- Powiedzmy. - mruknąłem, czując już lekkie wypieki.

- Nie obraź się za to pytanie, Naru, ale jestem tego strasznie ciekawy. - poinformował straszy Uchiha, a ja już przełknąłem ślinę. - Dobrze ci w łóżku z moim kochanym braciszkiem?

Usłyszawszy to, zachłysnąłem się jednocześnie śliną i powietrzem. Natomiast moja twarz zaczęła mnie niewyobrażalnie palić. Blondyn, słysząc to pytanie, zaczął się śmiać. W sumie to usłyszałem jeszcze śmiech obecnej tu Izumi. Po chwili poczułem lekkie klepanie między łopatkami, które pomogło mi się uspokoić. Nie rozumiem, jak można pytać się o coś takiego. Starłem jeszcze łzy, które się przy tym uzbierały. Po tym usłyszałem jeszcze pytanie Deidary.

- No to? Czekamy na odpowiedź.

Ja nic nie powiedziałem. Tylko spuściłem zażenowany głowę i wbiłem wzrok w podłogę. Twarz mnie strasznie piekła. Na bank nie była czerwona, tylko cała bordowa. Jeszcze jak na złość, na sobie wciąż czułem wzrok obecnych tu osób. Czemu tylko ja ląduję w takich sytuacjach? Jakbym nie miał dość problemów.

- To znaczy, że jest mu cholernie dobrze. - zaśmiała się dziewczyna.

- Skąd ty możesz to wiedzieć? - zdziwili się chłopacy.

- Zawsze tak reagował na osobiste pytania, ale tym razem ta reakcja przebiła wszystkie inne. - wyjaśniła.

- To dobrze. - zaśmiał się Itachi. - Naru, nie wstydź się tak.

- Zamknij się. - burknąłem.

- Spokojnie, kochanie. - poprosił mnie drań, mocniej zaciskając ręce w moim pasie.

- Puść mnie. - bąknąłem pod nosem.

- Daj spokój. Przyszedłeś, to już przy mnie zostaniesz. A poza tym mieliśmy coś obejrzeć.

Ponad problemWhere stories live. Discover now