138

251 22 6
                                    

Informacja potwierdzająca wprowadzenie nowej terapii Naruto wpłynęła zaskakująco szybko. Albo mi się może tak tylko wydawało. Jiraiya skierował do nas wiadomość, byśmy pomówili na ten temat i, jak zaznaczył, co najważniejsze porządnie się zastanowili czy chcemy się tego podjąć. Bez nas ten rodzaj terapii nie ma sensu, ale nikt nie chce tego na nas wymuszać, bo to może nie przynieść zamierzonych rezultatów. Najgorsze w tym jednak zdawało się to, że nie zdążyliśmy między sobą o tym pomówić. Nie można było powiedzieć, że nie mieliśmy na to czasu, po prostu... Chyba wydawało się to teraz za trudne do zrobienia.

Oznajmiliśmy sobie, że każdy z nas już zdążył odbyć rozmowę ze swoimi rodzicami, którzy wcześniej mówili z Jiraiyą, na ten temat. Nikt nie wdawał się w szczegóły tych rozmów, ale chyba każdemu z nas dawało to do myślenia. Przynajmniej tak to wyglądało. Ze mną rozmawiała nie tylko mama, ale i Itachi. Wiedziałem, że nie powstrzymałby się od tego. Lekko mnie jednak zaskoczyło to, że oboje stwierdzili, iż nie będą mi niczego radzić czy też czegokolwiek odradzać. W pełni mi ufali i miałem ich wsparcie. Cieszyło mnie to.

Rozmowa między naszą piątką odbyła się na drugi dzień od podania nam potwierdzenia chęci wprowadzenia terapii. Wiedzieliśmy, że zaraz po tym powinniśmy zgłosić się do wuja Uzumakiego, by następie razem z nim wyłowić osoby, które mogą się do tego najlepiej nadawać. I choć nie byłem pewny co do tego, to miałem już niewielkie przeczucie, kto może się według nich do tego nadawać.

Przez pewien czas siedzieliśmy w ciszy. Nikt się nie odzywał. Każdy zamyślony, nie zdawał się podejmować tematu. Cisza jednak nie poprawiała tej sytuacji. Nie miałem pojęcia, co oni uważali na ten temat i to wywoływało u mnie niezbyt miłe emocje. Wbrew wszystkiemu nie chciałem usłyszeć, że ktoś z nich musi się z nim zobaczyć. Choć wiedziałem, że każdy chce tego tak bardzo jak ja, nie chciałem być w tym przez nich odtrącony. Nie wiem czy chodziło mi o to, że tak nie może być, czy może też o to, że usłyszenie tej wiadomości wywoła u mnie niezbyt wesołe emocje, o ile nie wyjdą ze mnie jedne z tych najgorszych cech.

– Ja rezygnuję... – zdumiony usłyszałem dość cichy głos Inuzuki. Spojrzałem na niego. Miał opuszczoną głowę i miałem wrażenie jakby dręczyło go poczucie winy. Nie tego się spodziewałem. – Naprawdę chcę się z nim zobaczyć. I tęsknię za tą jego głupią twarzą, ale... – Zamilkł, po czym nagle wybuchł. – Cholernie boję się tego, jak on może na mnie zareagować! Przeraża mnie to... Rozmawiałem o tym z mamą i... Do diabła, po prostu boję się tego, co się stanie! Nie jestem w stanie nic z tym zrobić! A chcę, by z Naru było wszystko dobrze! A przecież jak nie będę wiedział, jak sam będę się zachowywał, to może w niczym mu nie pomóc... – dodał jeszcze ciszej.

– Dobrze... – powiedział powoli Nara, po dość długiej chwili. – Niczym się nie obwiniaj, Kiba – dodał spokojnie. – To dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę. Naprawdę to bardzo dobrze o tym świadczy. W końcu wszyscy chcemy, by Naruto się poprawiło i o to tutaj chodzi.

– Zgadzam się. – Szatyna poparła jego dziewczyna. – Na pierwszy plan musimy wysunąć samoświadomość odnośnie swoich sił na to spotkanie. W końcu już teraz wiemy, że dla Naruto może być to ciężkie psychiczne, ale musimy sobie uświadomić to, czy my jesteśmy na to psychicznie gotowi. – Przy tym uśmiechnęła się ciepło do psiarza.

– Dzięki, Tema.

– Ja też nie czuję się na to gotowa – włączyła się cicho Hinata. – Mam podobne wrażenia co Kiba, ale ja po prostu wiem, że będę tam stała jak zamurowana. A przecież nie na tym ma polegać ta terapia.

Nikt nic nie powiedział na jej słowa. Jedynie każdy potaknął, przyjmując do siebie i akceptując decyzję dziewczyny. Zaraz po tym odezwał się Neji, który tylko krótko i w inny sposób zrezygnował ze swojego udziału w tym planie.

Ponad problemWhere stories live. Discover now