134

193 23 10
                                    

Miałem napięte wszystkie mięśnie. Kurczowo trzymałem przy sobie lisa, który miał łagodzić moje nieprzyjemnie sztywnienie mięśni. Okazywało się, że w aktualnym czasie nie było żadnej możliwości, by to w jakikolwiek sposób mogło pomóc. Zamiast ukojenia, czułem jedynie dziwnie narastający niepokój. Czułem gulę w gardle, która uniemożliwiała mi składne i wyraźne wypowiadanie słów. Oczy bolały od nieprzyjemnego rozszerzania powiek, co również było spowodowane niepokojem. Czułem pewnego rodzaju zagrożenie, a chciałem je wyłapać tak szybko jak to tylko było możliwe.

Mężczyzna przede mną, zdawał się chcieć swoją postawą załagodzić nieprzyjemne obawy. Lekko się do mnie uśmiechał, jakby chciał jedynie mnie delikatnie popchnąć w odpowiednim kierunku. Jego ręce były położone na blacie biurka w dziwnie otwarty sposób. Czułem na sobie łagodne i jakby analizujące moje zachowanie spojrzenie.

Przeszedł po mnie nieprzyjemny dreszcz. Przez to nie byłem w stanie nie spojrzeć za siebie. Musiałem się upewnić czy TO też się tutaj znajduje. Wpatrywałem się w pustą ścianę, mając dziwne złudzenie, że ktoś - ONO tam przed chwilą było. Tak jakby chciało dać mi znać, że nie mam się czym przejmować. Niepokój narósł. Wewnętrze zapewnienie, że ONA specjalnie zniknęła, by wywołać nerwowość, narosło.

– Jest tam? – spokojny i rzeczowy głos, przyciągnął moją uwagę.

Długowłosy wydawał się zaciekawiony. Spoglądał na mnie, czekając na moją odpowiedź. Przed oczami miałem dziwne przebitki. Jakby dziwna wewnętrzna świadomość się wybijała i w jego miejsce ustawiała dla mnie znajomą postać kobiety. Poczułem nieprzyjemny skurcz w żołądku. Był na tyle wyraźny, że delikatnie się pochyliłem do przodu. Spojrzenie mężczyzny zdawało mi się teraz lekko odmienne. Zaraz też usłyszałem jak pyta.

– Wszystko w porządku?

Pokręciłem głową, zdając sobie sprawę z tego, że dokładnie takie słowa padły po mojej ostatniej niezbyt przyjemnej dla mnie wizycie u przedstawianej przed moimi oczami kobiety. Zacisnąłem wargi, czując jak oczy zaczynają mnie piec. Powoli do mnie docierały niektóre niezbyt miłe elementy. Pamiętałem co mu wtedy odpowiedziałem. Jedyne co było w tym różne był fakt, że dziś powiedziałem prawdę. Wtedy mu skłamałem. Skłamałem samemu sobie.

– Coś ci się przypomniało?

– Shizune...

Nie byłem pewny czy to na pewno się ze mnie wydobyło, czy może było to tylko w mojej wyobraźni. Nie miało to dla mnie większego znaczenia. Nie pamiętałem kiedy ostatnio coś we mnie mówiło o tej kobiecie. Czułem jak oczy jeszcze bardziej pieką. Znów poczułem się dziwnie porzucony. Porzucony w momencie, który mnie dławił, by po tym ONE mogły mnie w pewien sposób pochłonąć. I tak rzeczywiście się działo. Nie zawsze miałem wrażenie, że mój umysł i myśli należą do mnie. Raczej coś działo się poza mną. Coś cichcem przemykało przez mój umysł, znikając w odmętach pustki. A teraz nad wyraz wyraźnie to sobie uświadamiałem.

– Zaraz odpłyniesz...

Niesamowicie cichy i wrogi szept wpełznął mi do ucha. Moja głowa wręcz natychmiast podskoczyła. Musiałem rozejrzeć się po pomieszczeniu. Nikogo innego tu nie było. Tylko ja i mężczyzna przede mną. Spojrzałem na niego. Niepokój narastał. Nie czułem się bezpiecznie. Nie chciałem by wracała. W moją głowę wbił się nieprzyjemny obraz, który wcześniej nieświadomie był ze mnie wypierany. Moja głowa na zarzyganym biurku. Po moim ciele przeszedł kolejny nieprzyjemny dreszcz. Zrobiło mi się niedobrze. Jakbym miał się i teraz zrzygać.

– Chcesz przerwać spotkanie?

Nie wiedząc czemu pokręciłem głowę. Mimo że czułem niepokój, miałem za duże poczucie konieczności tego dziwnego spotkania. Chociaż TO wbijało się w mój umysł, coś innego mówiło, że w końcu mam szansę na coś „nowego". Nie rozumiałem tego, lecz chciałem się tego trzymać. Miałem wrażenie, że jakieś niemożliwe emocje chcąc mi przekazać coś więcej, aczkolwiek jeszcze tego nie rozumiałem. Nie byłem pewny czy naprawdę chcę to zrozumieć, lecz ten dziwny napływ możliwości jakiegokolwiek działania wydawał mi się czymś dobrym. A na pewno w jakiś sposób mnie od NICH odciągał. A ONE przecież nie chciały tego. Czułem to. ICH obecność nie dawała o tym zapomnieć. ONE nie pozwalały o sobie zapomnieć.

Ponad problemWhere stories live. Discover now