Zabrał mnie na dach. Może byłoby to zaskakujące, gdyby nie fakt, że część tego dachu jest dosłownie jak taras widokowy. Po prostu szczęka mi opadła, gdy przed moimi oczami ukazało się rozgwieżdżone niebo. Po prostu cudnie to wyglądało.
Drań przygotował nam stolik z dwoma krzesłami. Na stoliku czekała jakaś butelka i talerz. Naprawdę nie mam pojęcia jak on to wszystko planuje. Aczkolwiek strasznie mi się tutaj podobało.
Sasuke zaprosił mnie do stolika na coś słodkiego czyli mije ulubione ciasto i szampana. W ciszy sobie po prostu siedzieliśmy naprzeciw siebie. Mimo tego iż nic nie mówiliśmy, czułem się wyśmienicie. A szczęśliwy, jak nie wiem.
Zostało parę minut do północy. Chłopak nalał do uszykowanych kieliszków alkoholu, a ja oparłem się o barierkę. Zauważyłem, iż ludzie z imprezy już zebrali się przed domem gotowi do wystrzelenia fajerwerków. Zaraz poczułem jak Uchiha obejmuje mnie w pasie, podając mi szkło do ręki. Przy tym dał mi jeszcze całusa w policzek, na co się uśmiechnąłem.
Zaczęły pojawiać się pierwsze fajerwerki. Zafascynowany się w nie wpatrywaliśmy. Usłyszałem przy uchu życzenia z okazji nowego roku, a następnie mnie pocałował. Odwzajemniłem to, również składając mu życzenia. Zaraz jednak naszą uwagę zwróciły hałasy z dołu. Na dworze stali wszyscy towarzysze dzisiejszej zabawy i kłócili się o to, kto odpali fajerwerki. Chciało mi się na to śmiać. To jest niedorzeczne. Jak można się o to kłócić? Po chwili jednak udało im się odpalić. Miło się oglądało to podniebne widowisko. Tym bardziej, że miałem przy sobie drania. Z nim wszystko wydaje się lepsze. Głowę podpierałem na jego ramieniu i zadowolony wpatrywałem się w niebo.
Po kilkunastu kolejnych minutach nie było nic widać prócz gwiazd. Sasuke na chwile wrócił do stolika, a ja nachylałem się przez barierkę i wpatrywałem się w to, co robią osoby na dole. Wszyscy zadowoleni coś pili. Nagle, nie wiem jakim cudem, wisiorek zleciał mi z szyi. Próbowałem go złapać, gdy spadał, ale nie dałem rady. Zsunął się po dachu aż do szerokiej rynny. Dlaczego mi się to akurat zdarza? I czemu akurat ten łańcuszek?
- Coś się stało? - zapytał mnie, zdziwiony moją reakcją.
- Mój wisiorek. - jęknąłem i wskazałem na miejsce jego teraźniejszego pobytu.
- Poczekaj chwilę, zaraz go będziesz miał. - obiecał.
Na chwilę odszedł ode mnie i wyciągnął komórkę. Chciałbym umieć w to uwierzyć. W sumie to umiem uwierzyć, tyle że jest jedna przeszkoda. To mój kryształek. Nikt nie może go dotykać poza mną. Od razu przy tym wpadła mi do głowy jedna myśl. Sam zabiorę stamtąd moją własność.
- Nie trzeba, Sasuke. Sam po niego pójdę.
- Ani mi się waż. - warknął na mnie, widząc jak chcę przejść przez barierkę i od niej odciągnął. - Jeszcze spadniesz. Będziesz go za chwilę miał, dobrze?
Nie odpowiedziałem. Ja chcę go mieć teraz. Drań mnie puścił, a ja wróciłem do barierki. Ja nie umiem tak stać i czekać. Ja muszę go mieć teraz przy sobie. Muszę sam go stamtąd zabrać. Nie chcę, by ktoś go dotykał. Gdy Sasuke z kimś rozmawiał, ja po prostu nie umiałem nic nie zrobić. Szybko przeszedł przez barierkę i powoli schodziłem po dachu. Ostrożnie stanąłem na rynnie i zabrałem swój kryształek. Zadowolony zawołałem do chłopaka, machając moją zdobyczą.
- Sasuke! Już mam wisiorek!
Zaraz po tym zobaczyłem przy barierce wręcz wystraszonego drania. Patrzył na mnie, jakby z niedowierzaniem, po czym wrzasnął.
- Naruto, co ja ci mówiłem?!
- Już idę! - odkrzyknąłem.
Założyłem kryształek na należne mu miejsce i mogłem wracać. Powoli zacząłem wchodzić po dachu do bruneta. Wtem noga mi się ześlizgnęła z podłoża. Nie dałem rady niczego złapać i zjechałem w dół. Miałem jeszcze tyle szczęścia, że udało mi się złapać za rynnę nim spadłem. Gorzej, że były w niej ostre końce i wżynały mi się w dłonie.

YOU ARE READING
Ponad problem
Fanfiction17-letni Naruto pod opieką wuja zaczyna "nowy start" w nowym mieście. Na swojej drodze spotka nowe doświadczenia, których do tej pory nie był w stanie doznać przez dający mu się we znaki od kilkunastu lat problem. Jak potoczy się jego historia wraz...