- Która godzina?
- Niedługo dwudziesta, a co?
- Powinieneś wracać do domu.
- Jeszcze nie. - mruknął.
- Masz iść do domu.
- Nie wolałbyś, żebym został?
- Chciałbym... Ale mamy jutro szkołę, a ty książek nie masz. - powiedziałem trochę niepewnie.
- Zadzwonię do Itachiego i jutro podrzuci mi to, co trzeba, więc mogę zostać, nie sądzisz?
- No... Tak... Ale...
- Zostajesz, Sasuke? - zapytał z uśmiechem Jiraya, który właśnie wszedł do kuchni. - Może być, jeśli zrobisz śniadanie. - oświadczył.
- Nie ma problemu. - zgodził się.
- Świetnie. Będę czekać na coś smacznego. - wyszczerzył się i poszedł do salonu.
- Czyli zostaję. - mruknął mi do ucha i lekko je przygryzł. - Co będziemy robić w łóżku? Spać czy może jeszcze trochę się zabawimy? - wymruczał mi pociągająco do ucha.
- Nie przesadzaj.
- To byłby tylko drugi raz. W piątek było tego więcej.
- Bądź cicho. - jęknąłem zażenowany.
- Nie wstydź się.
- Nie umiem.
- W łóżku umiesz.
- Sasuke!
- Przecież mówię prawdę.
- Jesteś okropny. - burknąłem i wstałem z jego kolan.
- Szczery.
- Niech będzie. Jesteś okropnie szczery. - ruszyłem do siebie.
- Gdzie idziesz?
- Wziąć prysznic.
- Beze mnie? - spytał dość głośno.
- Siedź cicho! - wrzasnąłem i wszedłem do salonu.
- Tylko pytam. Możesz mi chyba odpowiedzieć? - poinformował mnie spokojnie.
- Tak. Idę bez ciebie. - warknąłem.
Przez to wszystko policzki mnie piekły. Zwłaszcza, że to ostatnie powiedziałem, przechodząc obok Jirayi. Na dodatek słyszałem, jak się podśmiewuje pod nosem z tego wszystkiego.
- Pójdę z tobą. - oświadczył Sasuke, idąc za mną.
- Nie pójdziesz.
- Nie byłbym tego taki pewny.
- Ale ja jestem. - zapewniłem go, po odwróceniu się w jego stronę.
- Nie kłóćcie się tu. - wtrącił białowłosy. - Chcę pooglądać w spokoju telewizji. Natomiast, Naruto, daj spokój. I tak skończy się to seksem.
- Jiraya!
- O co chodzi? - spytał, spoglądając na mnie. - Ja też byłem w związkach i z doświadczenia wiem, że większość kłótni kończy się seksem. I sądzę, że to dotyczy również związków homoseksualnych. Chyba, że to jakiś felerny związek.
- Zgadzam się. - poparł go drań.
- A ja nie. - burknąłem i szybko pognałem do siebie.
Zaraz złapałem za piżamę i wpadłem do łazienki, zamykając się w niej. Ja z nimi po prostu nie wytrzymam. Oni są niemożliwi. I nie wiem, który bardziej. W pomieszczeniu westchnąłem i zacząłem się powoli rozbierać. Spokoju jednak długo nie miałem. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi i głos Uchihy.
YOU ARE READING
Ponad problem
Fanfiction17-letni Naruto pod opieką wuja zaczyna "nowy start" w nowym mieście. Na swojej drodze spotka nowe doświadczenia, których do tej pory nie był w stanie doznać przez dający mu się we znaki od kilkunastu lat problem. Jak potoczy się jego historia wraz...