50

1.5K 75 184
                                    

- Która godzina?

- Niedługo dwudziesta, a co?

- Powinieneś wracać do domu.

- Jeszcze nie. - mruknął.

- Masz iść do domu.

- Nie wolałbyś, żebym został?

- Chciałbym... Ale mamy jutro szkołę, a ty książek nie masz. - powiedziałem trochę niepewnie.

- Zadzwonię do Itachiego i jutro podrzuci mi to, co trzeba, więc mogę zostać, nie sądzisz?

- No... Tak... Ale...

- Zostajesz, Sasuke? - zapytał z uśmiechem Jiraya, który właśnie wszedł do kuchni. - Może być, jeśli zrobisz śniadanie. - oświadczył.

- Nie ma problemu. - zgodził się.

- Świetnie. Będę czekać na coś smacznego. - wyszczerzył się i poszedł do salonu.

- Czyli zostaję. - mruknął mi do ucha i lekko je przygryzł. - Co będziemy robić w łóżku? Spać czy może jeszcze trochę się zabawimy? - wymruczał mi pociągająco do ucha.

- Nie przesadzaj.

- To byłby tylko drugi raz. W piątek było tego więcej.

- Bądź cicho. - jęknąłem zażenowany.

- Nie wstydź się.

- Nie umiem.

- W łóżku umiesz.

- Sasuke!

- Przecież mówię prawdę.

- Jesteś okropny. - burknąłem i wstałem z jego kolan.

- Szczery.

- Niech będzie. Jesteś okropnie szczery. - ruszyłem do siebie.

- Gdzie idziesz?

- Wziąć prysznic.

- Beze mnie? - spytał dość głośno.

- Siedź cicho! - wrzasnąłem i wszedłem do salonu.

- Tylko pytam. Możesz mi chyba odpowiedzieć? - poinformował mnie spokojnie.

- Tak. Idę bez ciebie. - warknąłem.

Przez to wszystko policzki mnie piekły. Zwłaszcza, że to ostatnie powiedziałem, przechodząc obok Jirayi. Na dodatek słyszałem, jak się podśmiewuje pod nosem z tego wszystkiego.

- Pójdę z tobą. - oświadczył Sasuke, idąc za mną.

- Nie pójdziesz.

- Nie byłbym tego taki pewny.

- Ale ja jestem. - zapewniłem go, po odwróceniu się w jego stronę.

- Nie kłóćcie się tu. - wtrącił białowłosy. - Chcę pooglądać w spokoju telewizji. Natomiast, Naruto, daj spokój. I tak skończy się to seksem.

- Jiraya!

- O co chodzi? - spytał, spoglądając na mnie. - Ja też byłem w związkach i z doświadczenia wiem, że większość kłótni kończy się seksem. I sądzę, że to dotyczy również związków homoseksualnych. Chyba, że to jakiś felerny związek.

- Zgadzam się. - poparł go drań.

- A ja nie. - burknąłem i szybko pognałem do siebie.

Zaraz złapałem za piżamę i wpadłem do łazienki, zamykając się w niej. Ja z nimi po prostu nie wytrzymam. Oni są niemożliwi. I nie wiem, który bardziej. W pomieszczeniu westchnąłem i zacząłem się powoli rozbierać. Spokoju jednak długo nie miałem. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi i głos Uchihy.

Ponad problemWhere stories live. Discover now