18

2.9K 142 173
                                    

Wszystko poszło świetnie. On jest teraz mój. Moje słodkie, jasnowłose kochanie. Za bardzo mnie pociąga. Przez niego prawie posunąłem się za daleko, ale to przerażenie w jego oczach mnie powstrzymało. Czemu on musi mnie tak podniecać? Już któryś raz z kolei musiałem się masturbować, fantazjując o nim. Sny z nim stały się coraz bardziej pomysłowe i niesamowite.

Jaki on niewinny. Słodki. Nieśmiały. Po prostu jest bardzo seksowny. Jak on szybko i słodko się wstydzi. Jest też nieprzewidywalny. Nie spodziewałem się tego, że będzie chciał obmacywać mój brzuch. Jak się z nim dobrze śpi. Jest z nim wspaniale. On jest wspaniały.  A jego ciało takie pociągające, usta tak samo.

Mam nad sobą przy nim zapanować? Moje ciało samo decyduje czego chce. A ono chce go. Ja tak samo. Będzie mój. Jest mój. Sam się do mnie przysunął, całkowicie zmniejszając między nami dystans. Zasnąłem zadowolony całym tym dniem. Ten blondynek znowu mi się śnił. Nagi, spocony, rozpalony, podniecony, seksowny, gorący, a jednocześnie nieśmiały i zawstydzony. Kochaliśmy się. Gdy byłem już bliski spełnienia, usłyszałem krzyk.

Natychmiast mnie to obudziło. Rozejrzałem się po sypialni i spojrzałem na miejsce, w którym powinno teraz spać moje kochanie. Nie było go tam. Zauważyłem, jak gorączkowo czegoś szuka. W końcu złapał swoją torbę, łyknął jakieś tabletki trzęsącymi się dłońmi. Gdy tylko je połknął, na klęczkach podszedł do ściany i usiadł przy niej z podciągniętymi nogami.

Nie podobało mi się to. Tak samo się zachowywał, gdy poprzednim razem u mnie nocował. Podobnie się stało na imprezie u Inuzuki. Martwiło mnie to. O co może w tym chodzić? Co to za pigułki, które on bierze? Czemu je bierze, gdy wydaje się przerażony? Niedługo po tym do mojej sypialni wpadł Itachi ze swoją łasicą.

- Co się stało? – spytał.

- Nie wiem. – odparłem.

Oboje spojrzeliśmy na niebieskookiego, który lekko się kołysał pod ścianą, mocno ściskając swoje nogi. Zszedłem z łóżka i podszedłem do niego.

- Co robisz? – zainteresował się Itachi.

- Chcę się dowiedzieć o co chodzi. – oznajmiłem.

Przykucnąłem przed Naruto i przyjrzałem się mu. Trząsł się, miał napięte mięśnie, niespokojny oddech. Wyciągnąłem w jego stronę rękę, dotykając jego jasnych włosów. Momentalnie znieruchomiał, a po chwili skulił się jeszcze bardziej.

- Kochanie, co się stało? – spytałem łagodnie.

Jasnowłosy na dźwięk mojego głosu zastygł w bezruchu, po czym powoli, trochę uniósł swoją głowę. Spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami, a mnie na ich widok aż ścisnęło w środku. Patrzył na mnie połyskującymi od łez oczyma. Lekko napuchniętymi. W nich natomiast widoczny był ból, przerażenie, strach, jakieś cierpienie. Te oczy mi coś przypominały, ale nie wiedziałem co. Po chwili chłopak znowu ukrył swoją twarz za kolanami i cichym, łamiącym się głosem powiedział.

- Nic. Zaraz mi przejdzie.

Nie uwierzyłem w to. Gdyby to rzeczywiście byłoby nic, on nie byłby w takim stanie. Nie byłby taki roztrzęsiony, a jego oczy nie byłyby takie... Takie pozbawione życia. Widocznie coś go bolało. Czegoś się bał. Usiadłem przy nim, złapałem go i mocno do siebie przytuliłem. Na początku wydawał się tym zaskoczony, lecz po chwili sam się we mnie wtulił. Głaskałem go po głowie i plechach, chcąc go tym jakoś uspokoić.

- Nie każ mi się martwić, tylko szczerze powiedz o co chodzi – poprosiłem cicho i pocałowałem go w czoło.

○○●○○

Ponad problemWhere stories live. Discover now