95

847 63 56
                                    

Obudził mnie krzyk blondyna. Zerwałem się natychmiast i spojrzałem na chłopaka. Powiercił się w miejscu, jęknął i znów krzyknął, zrywając się do siadu. Wrzask nie zapowiadał się na krótki, lecz przerwały go jego dłonie. Zakrył nimi usta i momentalni zrobił się blady. Szybko złapałem kosz, po czym w ostatniej chwili podstawiłem mu go pod twarz. Zwymiotował prosto do środka, mocno się go trzymając dłońmi.

Skończywszy tą czynność, wyszeptał cichutko coś o swoich lekach. Podałem mu tabletki, a on z trudem je przełknął. Po tym, nie zważając na nic, mocno go do siebie przytuliłem. Nic nie zrobił. Tylko skulił się w moich ramionach. Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas, zanim ten blondyn się poruszył. Złapał delikatnie moje ramię, które go oplatało, przy czym szepnął lekko zdławionym głosem.

- Możesz mnie już puścić?

Nim to jednak zrobiłem, zapytałem czy na pewno jest już wszystko z nim w porządku. Potwierdził to lekkim kiwnięciem głowy, po czym znów poprosił o to, bym go puścił. Spełniłem jego prośbę, a on prawie natychmiast uciekł z moich ramion, co mnie dość zasmuciło. Nie tego chciałem. Usiadł na skraju łóżka i nie spojrzał na mnie ani razu. Ja natomiast wpatrywałem się w niego bez ustanku. Po chwili też zapytałem.

- Na pewno wszystko dobrze? Nie jest ci niedobrze? Nie boli cię czasem głowa?

- Nic mi nie jest. - odpowiedział prawie obojętnie, choć wyczuwałem w tym dziwny smutek.

Szybko wstał, co nie skończyło się zbyt dobrze. Dość mocno się zachwiał i zanim padł na podłogę, złapałem go. Spytałem czy ma mdłości. Powoli pokręcił głową. Wydawał się dość skołowany. Nie dziwię się temu. Nie wiem co dokładnie pił i czy czegoś przypadkiem nie dostał, ale na pewno ma choć lekki ból głowy. Zmusiłem go do położenia się. Chciał protestować, po czym jednak skapitulował. Wszystko przez słabe samopoczucie. Wyniosłem kosz na taras i spojrzałem na chłopaka. Odwrócił się do mnie tyłem i zakrył pościelą po głowę. To nie jest do niego podobne. Chciałem go oto zapytać, lecz on mnie wyprzedził. Mówił cicho i niepewnie, jakby się tego obawiał.

- Boli mnie głowa.

- Pamiętasz coś z wczoraj?

- T-tak... - przyznał jeszcze ciszej, przy czym się bardziej skulił pod pościelą.

- Co takiego pamiętasz?

- Byłem w barze... Piłem sok... Rozmawiałem... Widziałem ciebie... Ale nic innego nie pamiętam... O czym mówiłem i co się stało później...

- Zanim cokolwiek dalej powiem, mam do ciebie jedno pytanie. Czy teraz ze mną porozmawiasz? O tym wszystkim. Chcę z tobą o tym pomówić. O wczorajszym wieczorze nie musimy, ale o całej reszcie powinniśmy. - nie odezwał się. Długi czas milczeliśmy, po czym znów zabrałem głos. - Nie wiem czy chcesz mnie słuchać, więc chcę ci coś powiedzieć. Kocham cię. Kochałem cię wcześniej, kocham teraz i nadal będę cię kochał. Dlatego nie chcę już dłużej tego ciągnąć. Chcę się z tobą pogodzić. Nie mogę też powiedzieć, że nie miałeś wtedy racji. Tak, zachowałem się wtedy jak totalny dupek, ale byłem zazdrosny. A gdy jestem zazdrosny, tym bardziej gdy widzę, że ktoś cię podrywa, to nie umiem logicznie myśleć. Bardzo cię kocham, więc przepraszam za to wszystko.

Nic więcej nie powiedziałem. Jednakże ten chłopak również milczał. Leżał tylko tyłem do mnie. Nie wiedziałem też co mam teraz z tym począć. Chciałbym naprawdę już się z nim pogodzić, lecz co mogę zrobić, gdy ten blondyn się nie odzywa? Przez pewien czas po prostu siedziałem i się w niego wpatrywałem, mając nadzieje, że jednak coś się stanie i uda nam się pogodzić. Aczkolwiek z upływającym czasem byłem tego coraz mniej pewny. Nie wiedziałem czy to się sprawdzi i nie byłem z tego zadowolony. Nic też nie potrafiłem na to zaradzić.

Ponad problemWhere stories live. Discover now