91

787 70 103
                                    

Oderwawszy się w końcu od bloku, zauważyłem, że mój chłopak wciąż przy mnie jest i przygląda się mojej pracy. Trochę mnie to skrępowało, gdyż nikt nie obserwował tego z tak bliska i tak uważnie. Zwróciwszy na niego oczy, on mnie czule pocałował. Kocham takie pocałunki. Zabrał mi szkicownik i do siebie przytulił. Zrobiło mi się bardzo miło. Sam się w niego wtuliłem. Pogłaskał mnie po głowie, po czym zapytał.

– Na co masz ochotę, kotku?

– Chcę wyjść. – mruknąłem jedynie.

– Wiem, kochanie, jednak...

– Nie mogę. – przerwałem mu niezadowolony. – To nie jest uczciwe. Ja naprawdę nie chcę tu siedzieć.

– Zdaje sobie z tego sprawę, jednakże nic na to poradzimy.

– Nie tak chciałem spędzić swoje pierwsze wakacje. – westchnąłem jedynie.

– Wiem, Naruto, ale to tylko trzy dni w łóżku.

– I prawie tydzień nic nie robienia.

– Może i tak, ale zauważ, że musisz odpoczywać. Nie możesz sobie teraz na wszystko pozwolić.

– Nigdy nie mogę sobie na cokolwiek pozwolić... – burknąłem oburzony. – Zawsze coś mi przeszkadza.

– Kotku... – powiedział zrezygnowany.

– No co?

– Daj spokój. Przecież my też tu jesteśmy. Nie będziesz sam i na pewno zadbamy o to, by ci się nie nudziło.

– Niby tak, ale ja nie miałem siedzieć w łóżku. – mruknąłem, po czym dodałem. – No chyba, że z tobą, robiąc coś zupełnie innego, ale nawet to nie wyszło. Wszystko jest przeciwko mnie.

– Nie myśl tak, Naruto. – pogłaskał mój policzek. – Nie zaprzeczę, że są sytuacje, które niekoniecznie dobrze nam wychodzą, lecz nie ma co przesadzać. Nie jesteś sam. Masz tutaj nas wszystkich i my na pewno nie pozwolimy, by ten czas został źle zapamiętany.

– Kocham cię, Sasuke. – mruknąłem zadowolony i pocieszony.

– Ja ciebie również. – pocałował mnie delikatnie. – A teraz poproszę o jakiś ładny uśmiech i powiedz mi co chcesz zrobić, oprócz wychodzenia.

– Nie wiem. Może coś obejrzymy? Nie wiem co innego moglibyśmy zrobić.

– Masz rację, ale ty zostajesz tutaj.

– Daj spokój, chyba mogę zejść na dół?

– Masz leżeć w łóżku.

– Wiem. – burknąłem, po czym tylko spytałem. – A jeśli wymyślę coś, dzięki czemu nie będę musiał się ruszać?

– Nie musisz nic wymyślać.

– Czemu nie? – zdziwiłem się.

– Zabrałem Itachiemu laptop, bo pomyślałem, że może się przydać.

– I on się zgodził? – musiałem o to spytać, gdyż coś mi w tym nie pasowało.

– Nie miał w tym nic do mówienia.

– A wie o tym?

– Wie, mówiłem mu ostatnio, że nie wiem kiedy mu oddam.

– Ale mi chodzi o to, czy wie, że masz go tutaj ze sobą?

– Jeszcze o to nie pytał.

– Czyli nie wie? – zdziwiłem się.

– A po co? Skoro go mam, to wszystko jest ok. Skapnie się, jak będzie go potrzebował, ale to już nie mój interes.

Ponad problemWhere stories live. Discover now