Po lekcjach, gdy wracałem do domu z chłopakami, tak w połowie drogi dostałem SMS-a. Wyciągnąłem telefon i otworzyłem wiadomość. Zdziwiłem się i możliwe, że pobladłem. Przyjaciele spojrzeli na mnie trochę tym zmartwieni.
- Co jest, Naru? - spytał szatyn.
Ja nic nie odpowiedziałem, tylko pokazałem im powód mojego zdziwienia.
- „Projekt zaczniemy w piątek, Kochanie. Resztę później ustalimy.". - przeczytał na głos Inuzuka.
Oboje spojrzeli na mnie, a ja tylko z powrotem na wiadomość. Nie wiem czemu, ale mi to nie do końca odpowiadało. I skąd on do cholery ma mój numer?
- Uchiha? - stwierdził Nara.
Kiwnąłem tylko głową na potwierdzenie. Nie potrzebuję mieć napisane czyj to numer. Po prostu wiem, że to on.
- Wiecie może skąd on ma mój numer? - spytałem w końcu.
- Nie czasem z niedzieli? - zasugerował psiarz.
- Wszystko możliwe. Gdy poszedłeś, to on jeszcze był, a telefon zostawiłeś, co nie? - przytaknąłem Shice. - A gdy my wstaliśmy, to go już nie było, to może wtedy.
- To by się zgadzało. - mruknąłem.
- No oczywiście, kochanie. - zaśmiał się brązowowłosy.
- Kiba! - warknąłem.
- A no właśnie. Nie mówiłeś, że nazywa cię swoim kochaniem. - oburzył się szatyn.
- Shika. - jęknąłem błagalnie.
- Ale o takich rzeczach się mówi, blondziaku. Nie ważne jakie. Masz mówić. - oznajmił mi Kiba.
- Jesteście męczący. - poinformowałem ich.
- Jak zawsze, kochanie. - zgodził się Shikamaru.
- Dobra, ja idę. Cześć. - pożegnałem się i ruszyłem w stronę domu.
- No, cześć, kochanie! - zawołał za mną Inuzuka.
- Wal się, Kiba! - krzyknąłem.
W domu zrobiłem to, co potrzeba i zakopałem się w swoim szkicowniku. Nie mogłem niczego naszkicować. Włączyłem na słuchawki muzykę, jak dla mnie najlepszej jakości. Otumaniony dźwiękami dobrej muzyki i pustki oddałem się rysowaniu.
Długo tak siedziałem przy szkicowniku. Ocknąłem się dopiero o ósmej. Przyjrzałem się szkicowi i stwierdziłem, że nic mi nie mówi. Niewyraźny kontur dwóch osób. Jedna siedzi z nogami podciągniętymi pod brodę i głową lekko podniesioną. Druga natomiast, klęcząc przy pierwszej z wyciągniętą w jej stronę dłonią. Nic więcej nie dało się z tego wyczytać, a mnie to, co do tego miałem opuściło i nie chciało wróci. Nie mogłem dojść o co w tym chodzi.
Pochowałem wszystko, poszedłem pod prysznic i położyłem się do łóżka. Nie mogło mi dać spokoju to, że po raz pierwszy nie rozumiem i nie wiem co jest z moim obrazem. Zawsze wiedziałem co to jest, co to będzie, ale to? Jeszcze niq chciała mi dać spokoju myśl o tym, że mam zrobić referat z draniem i to jeszcze na taki temat. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze ten incydent w łazience.
Długo przewracałem się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. W końcu nie wytrzymałem. Wcisnąłem słuchawki w uszy, puściłem muzykę na ful i ułożyłem się wygodniej. To oczyściło mi umysł i po kilku minutach już spałem.
Nie było aż tak źle. Chłopaki dali już z tym spokój, pytali jedynie czy dostałem od drania jeszcze jakieś wiadomości. Gdy zaprzeczyłem, posmutnieli. Pewnie dlatego, że nie będą mogli się śmiać. Uchiha nie miał jak się do mnie dobrać, lecz to nie zmieniło faktu, że czułem na sobie jego przenikliwe spojrzenie. Tak mniej więcej mijały mi dni do piątku. W międzyczasie dowiedziałem się, że chłopaki umówili się na drugie randki.
YOU ARE READING
Ponad problem
Fanfiction17-letni Naruto pod opieką wuja zaczyna "nowy start" w nowym mieście. Na swojej drodze spotka nowe doświadczenia, których do tej pory nie był w stanie doznać przez dający mu się we znaki od kilkunastu lat problem. Jak potoczy się jego historia wraz...