111

768 58 48
                                    

Nim zdążyłem wymyślić sobie cokolwiek na śniadanie, usłyszałem dzwonek do drzwi. Bez słowa skierowałem się do nich, zastanawiając się czy Jiraiya o niczym mi wcześniej nie wspominał. Ale raczej o niczym mi nie mówił. Również nie zostawił na ten temat żadnej wiadomości. Otworzywszy drzwi, nie miałem nawet okazji cokolwiek powiedzieć, gdyż od razu usłyszałem już dobrze znany mi głos.

– Witaj, moje seksowne słoneczko!

Trochę zdziwiony i może nawet zniesmaczony spojrzałem na siwowłosego. I tym razem nie zdążyłem nic odpowiedzieć. Gdy tylko otworzyłem usta, wtrącił się Deidara.

– Nie słuchaj go, Naru. Porywamy cię! – Wyszczerzył się do mnie szeroko.

– Ale ja miałem właśnie zjeść śniadanie – mruknąłem, nie będąc pewny co innego powiedzieć na tak różne powitania.

– Śniadanie? Ty wiesz która jest godzina? – zdziwili się.

– Koło południa? – spytałem, drapiąc się po policzku. – Nie jestem pewny. Niedawno wstałem. – Wzruszyłem ramionami.

– Jest już po pierwszej... – mruknął zaskoczony Hidan.

– Czyli naprawdę muszę coś zjeść. – Zaraz jednak zwróciłem się do blondyna. – O czym ty mówiłeś?

– Zabieramy cię na spotkanie towarzyskie – poinformował mnie wesoło.

– Ale dlaczego ja mam na nim być?

– A dlaczego nie? Zresztą wszyscy i tak już wiedzą, że będziesz. Część twojej paczki również ma przyjść.

– Wiedzą? – Spojrzałem na niego zaskoczony.

Miałem jeszcze zapytać o swoich przyjaciół, lecz przerwał mi nietypowy dźwięk. Dość głośno zagrzmiało mi w brzuchu, na co lekko się skrzywiłem. Chyba pominięcie kolacji nie było najlepszym pomysłem.

– Mogę zabrać cię na obiad zanim pójdziemy – zaproponował wręcz natychmiast Hidan.

– Ty byś płacił? – zapytałem po krótkim zastanowieniu.

– Skusisz się, Naru? – zaśmiał się Deidara.

– Możliwe. – Wzruszyłem ramionami. – Nawet jeśli on ma mi towarzyszyć. Ale jednak, zapłaciłbyś?

– Owszem. W końcu zapraszam cię na randkę. – Posłał mi uśmiech.

– Mhm... – Oparłem się o futrynę. – Ile jesteś gotowy wydać na żarcie dla mnie?

– Tyle, ile potrzeba, słoneczko.

– Na twoim miejscu porządnie bym to przemyślał, Hidan – wtrącił nagle długowłosy. – Bo ty chyba nie masz pojęcia ile on może zjeść.

– No niby ile takie chucherko może zjeść?

– Każdy tak mówił, póki nie widział rachunku.

– Nie zniechęcaj go, Deidara – burknąłem. Wizja darmowego posiłku, naprawdę mi się podobała. – Jak chce za mnie płacić, to niech płaci. Z chęcią z tego skorzystam.

– Czyli idziemy na randkę? – Hidan jeszcze bardziej się ożywił.

– Nie. Idziemy tylko jeść. Dajcie mi chwilę. – Zaraz wszedłem do środka; zabrałem najpotrzebniejsze mi rzeczy; założyłem buty i wyszedłem, zamykając drzwi. – A teraz chodźmy już. Naprawdę jestem głodny – oznajmiłem zadowolony.

– Dei, możesz sobie iść. Później z nim przyjdę – oświadczył nagle siwowłosy.

– Wolę, by Deidara został z nami – oznajmiłem spokojnie. – Nie chcę zostać z tobą sam na sam.

Ponad problemWhere stories live. Discover now