126

335 30 15
                                    

Pominąłem rozpoczęcie roku. Przez wydarzenia poprzedniego dnia, dałem sobie z tym spokój. Nie musiałem na nim być. Zamiast tego przesiedziałem cały dzień w pracy. Starałem się mieć zajęcie, na każdą chwilę. Byleby nie siedzieć bezczynnie i nie dać myślom pracować. Pracować na naprawdę złych warunkach. Pytania od Kimimaro szybko się skończyły. Widząc, że nie mam zamiaru odpowiadać, poddał się. I ku mojemu zadowoleniu sam znajdował mi jak najwięcej roboty.

Tego dnia nie miałem z nikim kontaktu. Następnego dnia jedynie skontaktowałem się z Nejim, by wiedzieć coś o czekających nas lekcjach. Spotkanie z towarzystwem z grilla było dziwnie nieprzyjemne. Nikt nic nie mówił. Nikt o nic nie pytał. Nikt niczego nie komentował. Nikt nie chciał patrzeć nikomu w oczy. Najwidoczniej nie tylko mnie męczyły ostatnie zdarzenia. Jedyne co między nami przeszło było pytaniem o jakieś wieść od Jiraiyi. Aż mnie cofnęło, gdy okazało się, że jeszcze nikt nie dostał od niego żadnych informacji względem Naruto. I choć każdy z nas chciał wiedzieć co z nim, nikt nie wyrwał się, by się skontaktować z jego wujem. Nawet ja tego nie zrobiłem.

Wydawało mi się, że każdy w pewien sposób siebie unikał. Nikt z nas nie chciał wracać do zdarzeń z niedzielnego poranka. Też tego nie chciałem. Zwłaszcza, że słowa młodszego brata Temari wciąż w nas wszystkich siedziały. Niestety w jego słowach było choć odrobinę racji. Bo co my tak naprawdę wiemy o Naruto? Zaciskałem tylko usta, przypominając sobie jego słowa.

Dopiero tego dnia wieczorem dostałem wiadomość od Jiraiyi. Była krótka.

Z raną na głowie, będzie wszystko w porządku. Nie będzie go w szkole. Nie przyjmuje gości."

Wbrew wszystkiemu zamiast poczuć ulgę, zaniepokoiłem się. Nie będzie przychodził na lekcje. Wydawało mi się to logiczne ze względu na stan jego głowy, lecz niepokoiło mnie coś innego. Wczoraj miał spotkanie ze swoim lekarzem. Mieli mu wprowadzić jakieś zmiany w leczeniu. Chaotycznie zaczęło mnie zastanawiać to czy te zmiany mogą mieć na to jakiś wpływ. Przecież Naruto bardzo się ich bał. Sama ich świadomość go w pewien sposób przerażała.

Dodatkowo informacja odnośnie tego, że nie będzie przyjmował gości. Byłem pewny, że mnie to również dotyczy. Tylko czy powody tego są takie same jak jego początkowe nieobecności w szkole? Czy może tu góruje coś innego? Na przykład to, że nikomu nie powiedział o tej cholernej ranie. Ani mnie, ani przyjaciołom, ani swojemu wujowi. Ciągle czułem tą dziwną złość odnośnie tego, ale już mną tak nie targała. Już się przyjęła. Tylko dlaczego Naruto tak często próbuję przed wszystkim uciekać? Nawet jeśli część powodów nam wytłumaczył, to chyba i tak nie byłem w stanie tego całkiem zrozumieć.

Chciałem odpisać. Chciałem spytać czym jest to uwarunkowane. Chciałem wiedzieć. Naprawdę chciałem to wiedzieć. Zdążyłem już wpisać pytanie odnośnie tego, jednak zatrzymałem się przed wysłaniem tej wiadomości. Nim się głębiej nad tym zastanowiłem, usunąłem ją i odłożyłem telefon na szafkę obok. Przetarłem twarz dłońmi. Wahałem się. Nie byłem już pewny czy chcę wiedzieć dlaczego. Miałem gdzieś wewnętrznie obawę, że wyjaśnienia nie będą dla mnie zbyt miłe i najzwyczajniej w świecie to ja chciałem od tego odbić.

Przy kolejnym spotkaniu przyjaciół prawie natychmiast wyszło to, że Jiraiya poinformował o tym nas wszystkich. Padło pytanie czy ktoś próbował dowiedzieć się czegoś więcej. Nikt się nie odezwał. Tylko Inuzuka napomniał coś, że próbował pisać do Uzumakiego, lecz pozostało to bez odpowiedzi.

– Czy wszystko z nim na pewno w porządku? – spytała cicho Hinata.

Nie spojrzałem na nią. Też zadawałem sobie to pytanie. I z ciszy wokół mogłem wywnioskować, że nie tylko ja. Nikt nie odpowiedział. Nikt nie chciał nikogo uspokoić i upewniać w czymś, czego tak naprawdę nie wiedzieliśmy. Miałem również wrażenie, że raczej większość z nas nie chciała w tym momencie o tym rozmawiać. Upewniły mnie w tym nagle wyrwane i chyba niepewne słowa psiarza.

Ponad problemWhere stories live. Discover now