135

187 20 10
                                    

Wydawało mi się, że otrzymujemy mało informacji odnośnie Uzumakiego. To wrażenie nie chciało mnie opuścić, choć Jiraiya dokładnie nam tłumaczył, co się w tym czasie dzieje z Naruto. Chłopak wykazywał różnego rodzaju reakcje. Raz zdawał się na tyle świadomy, by chociaż słuchać tego, co mają mu do powiedzenia lekarze i podawać jakieś niespójne odpowiedzieć; a raz nie reagował na nic, dając upust jakimś nielogicznym półsłówka. Jedynym pocieszeniem z tej strony zdawał mi się fakt, że na obecną chwilę jego działania autodestruktywne się zmniejszyły. Nie miały praktycznie miejsca. Uspokajało mnie to, jednak dawało też kolejną myśl. Wiem, że Jiraiya obiecał nam mówić o wszystkim, lecz już widziałem jak ten temat na niego oddziałuje, więc mimowolnie nasuwały mi się podejrzenia, że czegoś nam nie mówi. Starałem się o tym jak najmniej myśleć i mieć nadzieję, że to co mówi jest prawdziwym biegiem zdarzeń.

Białowłosy przekazał nam, że aktualni opiekuni blondyna poparli pomysł jaki zaproponowali Nara i No Sabaku. Paczka wręcz natychmiast po tym postanowiła się spotkać, by ta informacja na pewno do wszystkich dotarła. Zaczynało się robić coraz łatwiej, jeśli chodzi o takie spotkania. Czas mojego zawieszania już się kończył. Nasze spotkanie przebiegało względnie cicho. Nawet Inuzuka nie wyrywał się na nim jakoś bardzo. Każdy zdawał się myśleć o tym, że w końcu mamy jakąś okazję dotrzeć do Uzumakiego. W jakimś niewielkim stopniu. Co prawda rodziło to obawy związane z jego reakcję, jednak sama możliwość wydawała się dla nas dużym krokiem.

Czułem na sobie spojrzenie pary, która wywołała omawiany pomysł. Miałem wrażenie, że dość często na mnie spoglądają. Byłem pewny, że spowodowane było to ich wizytą w moim mieszkaniu. Zauważając również na sobie podobne spojrzenia od Hinaty i Nejiego, przypuszczałem, że i oni się dowiedzieli o ich wizycie. Nie przejmowałem się jednak tym. Sam przyglądałem się pozostałej piątce. Nie wiem czy to była tylko moja wyobraźnia, czy rzeczywistość, ale każdy wydawał się wyglądać znacznie inaczej. Tak jakby mizerniej. Wyglądali na wygasłych, przybitych i pozbawionych czegoś dziwnego. Najbardziej widoczne było to u Inuzuki. Miałem wrażenie, że przez to wszystko się wyciszył. Dawał czasem znać o swojej głośnej osobowości, jednak nie miało to już takiej siły, jak wtedy, gdy obok był Naruto. Jego brak dawał naprawdę o sobie znać każdemu z nas.

Celem tego spotkania była również próba podsumowania tego jak kto chce przekazać coś Uzumakiemu. Czy poprzestaniemy na jednej kartce, czy też każdy przystąpi do własnego działania. Mimo że starali się to wszystko ustalić, ja już byłem poza tym. W mojej głowie już próbowały się tworzyć słowa, które mogę przekazać blondynowi. Z każdą chwilą robiło się ich coraz więcej. Chciałem mu tyle powiedzieć. Chciałem, by wiedział o tak wielu rzeczach. O tym wszystkim. Chciałem mu wszystko powiedzieć, Począwszy od tego jak wiele dla mnie znaczy, przechodząc przez te jego wszystkie idiotyczne lęki; wkraczając w to jak go brakuje i kończąc na tym, że go do diabła przez to nie zostawię. Chciałem mu to wszystko powiedzieć. Powiedzieć. Nie napisać. Wziąłem głęboki wdech, zastanawiając się nad tym wszystkim. Zwykła karta ze słowami wydawała się niewystarczająca.

– A ty co o tym myślisz? – wyrwał mnie głos Hinaty.

– O czym?

– Słuchaj, a nie odpływaj myślami! – oburzył się Inuzuka, po czym dodał. – Doszliśmy do wniosku, że każdy zrobi to na własną rękę, po czym pomyślimy czy nie da się tego jakoś posklejać.

– Róbcie, co chcecie. Byleby to do niego dotarło – odparłem prawie od razu.

– Myślicie, że on jest teraz w stanie to zrozumieć? – spytała po dłuższej chwili Hyuuga.

– Co zrozumieć?

– To, że jest inaczej. Że przez to się od niego nie odwrócimy.

Między nami zapanowała cisza. A w niej tkwiły niewypowiedziane przez nikogo słowa. Nikt tego nie wie. Nie wiemy czy to coś da. Czy to dotrze do świadomości tego chłopaka. Jiraiya w końcu mówił, że to może być trudne do zrobienia. W końcu nawet jeśli umie się skupić na czyichś słowach, wciąż nie ma stuprocentowej pewności w tym, czy to dociera do odpowiednich punktów w jego umyśle. Czy nic go nie blokuje. Zacisnąłem wargi, nie chcąc o tym myśleć. Wbrew aktualnym informacjom wolałem sobie tego nie powtarzać.

Ponad problemWhere stories live. Discover now