75

1K 73 77
                                    

Skierowałem się do szpitala, gdzie dziś miałem odbyć moje spotkanie z Shizune. Jest trochę do opowiadania. Kobieta jak zawsze mnie wysłuchała. Jednym z moich priorytetów było poinformowanie jej o tym jak moja mara, była widziana przez drania w śnie. Przyznałem jej, że w pewien sposób byłem naprawdę przerażony. Była zaskoczona, aczkolwiek uspokoiła mnie, że takie zbiegi okoliczności się zdarzają i nie powinienem się tym bardzo przejmować. 

Przytaknąłem na to, zdając sobie sprawę z tego, że ona zawsze ma w tych sprawach rację. Analizowaliśmy moje koszmary, przy pomocy moich szkiców i jeszcze sporo rozmawialiśmy o tym, co u mnie wraz z interpretacją mojego zachowania. Po całkowitej wizycie mogłem wrócić do domu. Godzinny spacerek powrotny dobrze mi po wszystkim zrobi. Jestem zmęczony i wyczerpany wydarzeniami wczorajszego dnia. Marzyłem tylko, by położyć się teraz spać.

W połowie drogi, przede mną ujrzałem postać, której za wszelką cenę nie chciałem widzieć. Osoba przede mną jest napastnikiem, który w zeszłym tygodniu mnie zaatakował przed mieszkaniem Uchihów. Mając nadzieję, że nie zdążył mnie zobaczyć, szybko się cofnąłem i oddaliłem. W duchu prosiłem, by mnie nie zauważył. Zaraz jednak poczułem silne ręce w moim pasie, które ciągnęły mnie do tyłu. Przy uchu za to usłyszałem wręcz zadowolony głos.

– No zobacz. Znów się spotykamy. To chyba przeznaczenie.

Znieruchomiałem. Szczerze, to bałem się tego, co może ze mną zrobić. Tym bardziej, że w głowie zaczęły odbijać mi się jego poprzednie słowa. Jego plan, by udać się ze mną w ustronne miejsce, gdzie na pewno zrobiłby coś w moim kierunku. Przeraziłem się tego nie na żarty.

Pociągnął mnie w jedną z uliczek i  przyszpilił do ściany. Miał pożądliwe spojrzenie. Przełknąłem cicho ślinę, a on do mnie przyległ tak, że czułem niezadowalające mnie rzeczy. Jego język przejechał po mojej szyi, a mną wstrząsnął dreszcz obrzydzenia. Trochę bałem się nawet zaprotestować, pamiętając ostatnią tego próbę.

– Czyli pamiętasz, że nie warto mi się przeciwstawiać. – jedna z jego dłoni złapała mnie za ręce, a druga zsunęła się do spodni. – Jeśli ci to tak nie pasuje, powinieneś winić jedynie siebie. Masz dość kobiecy wygląd. Moja ciekawość zostanie dziś zaspokojona. – oznajmił zadowolony.

Spojrzałem na niego autentycznie przerażony. Strasznie bałem się tego, co mi zrobi. W głowę nagle wbił mi się przeraźliwy ból. Przeszył mnie na wskroś. Nie umiałem się powstrzymać i krzyknąłem z bólu. Poczułem  policzek, który mi wymierzył. Nie rozumiałem za co mi to zrobił. Był zły. Ale ja przecież poczułem nieludzki ból. Przyparł mnie mocniej do ściany i syknął mi w twarz.

– Spróbuj jeszcze raz krzyknąć, a zrobię coś bardziej bolesnego.

Nie odezwałem się. Bałem się. Teraz nie tylko tego mężczyzny. Wiedziałem, że ból jaki przed chwilą poczułem, nie był jego sprawką. To ONE zaczęły w tej chwili działać. Wtem dostrzegłem za plecami tego osobnika jeden z moich koszmarów. Widziałem jak dłoń TEGO sięga ramienia mojego napastnika. Widziałem jak jego ramię zaczyna łuszczyć się ze skóry, ukazując krwawe mięśnie. Chciałem krzyczeć ze strachu, ale tylko zacząłem się trząść i szarpać. Musiałem wziąć leki. Musiałem je natychmiast wziąć.

Znów poczułem jakieś uderzenie. Ciało zaczynało mnie niesamowicie boleć i powoli nie umiałem utrzymać się na nogach. Druga postać mojego koszmaru stworzona z kości przebiła ciało mego napastnika, sprawiając, iż jego ciało zaczęło się zwęglać w miejscu dotknięcia. Chciała mnie sięgnąć.

Zacząłem wręcz prosić, by dał mi tylko wziąć leki. Tylko to się dla mnie liczyło. Płakałem i trząsłem się ze strachu. Tylko jego ręce mnie podtrzymywały w pionie. 

Ponad problemWhere stories live. Discover now