109

789 52 31
                                    

– Zacznij od początku, Naruto. – Miała spokojny, lecz poważny ton. Wziąłem głęboki wdech, starając się jakoś uspokoić. – Gdzie teraz jesteś?

– W domu. U siebie.

– Jiraiya?

– W pracy. Jeszcze o niczym nie wiem – ledwo to powiedziałem.

– Rozumiem. – Zapanowała krótka cisza; chyba zastanawiała się nad tym, co teraz powiedzieć. – Czy ostatnio stało się coś, co wyprowadziło cię z równowagi? Coś, co cię zaskoczyło? Jakkolwiek na ciebie wpłynęło?

– Ostatnio dużo myślałem o nim – oświadczyłem cicho. – O tamtej przyjaźni. – Czułem jak dłonie mi drżą.

– Był tego jakiś prowodyr?

– Spotkałem się z przyjaciółmi i... I on mi przyszedł na myśli. Różnice między tymi relacjami. – Głos mi się łamał. – Jest za dużo różnic – wyszeptałem cicho. Nic nie powiedziała, dając mi możliwość spokojnej wypowiedzi. Sam jednak nie wiedziałem co dokładnie mam powiedzieć. – A później... Byłem na spotkaniu z rodziną Sasuke. Była też Izumi i temat zszedł na jej... – Miałem wrażenie jak głos grzęźnie mi w gardle, a oczy szklą się jeszcze bardziej. Nie chciałem mówić dalej, jednak czułem potrzebę tego. – I powiedzieliśmy o tym, że mnie wykorzystał... – Nie wiem jakim cudem udało mi się to powiedzieć. – Nic więcej nie mówiliśmy, ale bałem się tego tematu...

– Dobrze... A teraz powoli wyjaśnij mi co się dziś stało.

– Ciągle o nim myślę. Wyszedłem na spacer. Miałem nadzieję, że to coś zmieni. – Ciężko przełknąłem ślinę, zastanawiając się jak to powiedzieć. – I... Nie wiem... Przy przejściu dla pieszych się zatrzymałem. Chciałem przestać o tym myśleć. Zacząłem wpatrywać się w auta... – Czułem jakby coś mi rosło w gardle, a sam nie mogłem przez to swobodnie wypowiadać słowa. – Po pewnym czasie zobaczyłem jeden samochód... Jechał szybko... Bardzo... Było podobnie... Tak jak wtedy, gdy wpadłem pod auto... – jęknąłem cicho.

– Gdy miałeś siedem lat – powiedziała dość cicho, jakby tylko do siebie. Ja natomiast teraz naprawdę byłem wystraszony tym, co zrobiłem. – Jakie są różnice? Co rozróżnia te sytuacje?

– Nie widziałem ICH... – Zamknąłem oczy, starając sobie dokładnie przypomnieć całość zdarzeń. – Słyszałem ICH głos, ale nie rozumiałem go... – Słowa nie chciały się ze mnie prawie wydobywać. – Nie bałem się... – jęknąłem, czując jak ciało mimowolnie się zwija. – Nie bałem się tego... Chciałem przez NIE wejść pod auto, ale nie bałem się... – Złapałem w płuca powietrza, a wypuściłem je ze szlochem. – Nie rozumiem tego... Nie wiem, co się stało... Dlaczego to się stało?... – Poczułem na policzkach kolejne łzy. – Boję się tego... Naprawdę się boję...

– Postaraj się uspokoić, Naruto – powiedziała łagodnie. – Jeszcze trochę wytrzymaj. Mam jeszcze parę pytań. – Nie odpowiedziałem. Bezwiednie kiwnąłem głową; nie docierało do mnie to, że nie może tego zobaczyć. – Co się stało po tym? Sam się ocknąłeś czy ktoś ci pomógł.

– Ktoś... – szepnąłem cicho. – Jakiś policjant zatrzymał mnie w ostatniej chwili. Powiedział, że widział jak chciałem się... – Mięśnie w gardle się skurczyły, a ja ledwo wyszlochałem. – Nie chciałem... Ja naprawdę nie chciałem... – Pociągnąłem nosem, czując jak mi z niego cieknie.

– Spokojnie, Naruto. Co zrobiłeś? Co mu powiedziałeś?

– Nie wiedziałem jeszcze, co zrobiłem. Wypierałem się tego, bo ja... Ja nie mam powodów, by to teraz zrobić... – jęknąłem żałośnie. – Uciekłem... Nie wiem czemu, ale bałem się i chciałem uciec...

Ponad problemWhere stories live. Discover now