63

1.2K 65 138
                                    

- Stało się coś? - spytałem od razu.

- Jest tam ktoś z tobą?

- Sasuke. Co się stało? - trochę się niepokoiłem.

- Posłuchaj mnie, dobrze? Tylko czasem nie panikuj. Jiraya jest w szpitalu. Stracił przytomność.

Przez chwilę milczałem. Naprawdę nie wiedziałem co mam na to odpowiedzieć. Moja mina natychmiast zrzedła na te słowa, a ta wiadomość zasiała spustoszenie w mojej głowie. Po chwili jedynie zdobyłem się na ciche pytanie.

- Możesz powtórzyć?

- Jiraya jest w szpitalu. Stracił przytomność. - po dłuższej chwili dodała spokojnie. - Nic mu nie jest. Przewrócił się i doznał lekkiego wstrząsu, jednak jest z nim wszystko dobrze.

- Acha... - odparłem sztywno, wciąż układając sobie w głowie usłyszane słowa. - Dziękuję, że mnie poinformowałaś.

- Naruto. Wszystko jest z nim dobrze, więc nie masz się czym martwić. Jak na razie odsypia w sali szpitalnej, więc nie ma o co się bać. Uspokój się i uważaj na siebie.

- Dobrze. - powiedziałem jedynie.

Zaraz po tym się rozłączyła. Przez dłuższą chwilę stałem z telefonem w ręku i analizowałem jej słowa. Na serio nie chciało to do mnie dojść. Jiraya jest w szpitalu. Ta informacja zaburzyła to, co tylko mogła w moim umyśle. Stałem tak i stałem. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Te słowa jedynie pulsowały w mojej głowie. Ta myśl mnie paraliżowała i nie kazała mi się ruszyć. Nie chcę w to wierzyć. Nie chcę wierzyć w to, że Jiraya jest w szpitalu, że cokolwiek mu się stało.

- Naruto, wszystko dobrze? - nagle usłyszałem drania.

- Sasuke... - zacząłem, jeszcze coś analizując.

- O co chodzi?

- Zawieź mnie do szpitala. - poprosiłem cicho.

- Co? - zdziwił się.

- Zawieź mnie do szpitala. Teraz.

- Naruto, czy coś się nie tak? Źle się czujesz? Boli cię coś? - spytał zmartwiony. - Czemu mam cię zabrać do szpitala?

- Muszę się tam dostać jak najszybciej. Jiraya tam jest. - odparłem jedynie.

- Jak to? - spytał zaskoczony Inuzuka.

- Stracił przytomność. Zawieź mnie do niego. Byle szybko. Proszę. - spojrzałem na niego błagalnie.

- Ale przecież nie lubisz dużych...

- To nieważne! - krzyknąłem załamany. - Chcę się tam dostać, jak najszybciej. Boję się o niego. - powiedziałem cicho.

- Dobrze. Już jedziemy. - złapał mnie za dłoń.

Następnie szybko, razem z nim, skierowałem się do miejsca postoju jego motoru. Po założeniu kasku usiadłem za nim i czekałem aż ruszy. Mocno trzymałem go w pasie i byłem gotowy do jazdy. Przerażała mnie sama myśl, że mam poruszać się szybko, ale nic na to tym razem nie poradzę. Naprawdę chcę tam jak najszybciej dotrzeć. Strasznie się o niego martwię. Wiem, że Shizune mówiła mi, żebym się nie przejmował za bardzo, ale nie umiem. W końcu to moja jedyna rodzina, która zawsze przy mnie jest. Teraz ja muszę przy nim być.

Podczas jazdy zaciskałem mocno oczy, by nie widzieć tego, jak świat szybko przesuwał mi się przed oczami. Nie chcę tego widzieć. Oczywiście również mocno trzymałem się Uchihy. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce, przy czym ja od razu skierowałem się do budynku. Jak mogłem się spodziewać, zastałem tam Shizune. Kobieta najwidoczniej na mnie czekała. Spojrzała jedynie na mnie troskliwie i oświadczyła.

Ponad problemWhere stories live. Discover now