Rozdział 36

138 16 5
                                    

                - Chciałam ci powiedzieć, zanim zapomnę, że twój harmonogram snu mnie przeraża – oświadczyła, kiedy tylko pojawił się na jej ekranie. Choć dzwonił, nie był jeszcze gotowy do rozmowy, bo akurat przecierał twarz i okolice oczu. Spojrzał na nią skołowany i opuścił dłoń. Zamrugał, uciekając wzrokiem gdzieś w bok, a potem powrócił spojrzeniem do niej. Siedział w swoim studio, jak podczas większości rozmów. Od czasu do czasu rozmawiał z nią ze swojego pokoju, ale z reguły jednak robił to w tym pokoju, którego przestrzeń zdążyła już trochę poznać – na tyle, by rozpoznać, że w nim był, nawet jeśli nie rozmawiał z nią przy biurku, tylko w jakimś innym punkcie w nim. Czasami też rozmawiali podczas jego spacerów i przejażdżek, ale wtedy z reguły albo pisali albo nagrywał jej wiadomości głosowe.

- Nie jest jeszcze tak późno – odpowiedział z lekkim uśmiechem. Uniosła delikatnie brwi.

- Dziś nie, ale zwykle spotykamy się jednak później. A jeśli nie to dostatecznie długo rozmawiamy – zauważyła. Skinął lekko głową i przytaknął, a jego uśmiech nieco się rozszerzył, kiedy podparł brodę dłonią, układając ją pomiędzy kciukiem i palcem wskazującym.

- Chyba już kiedyś nawet o tym wspominałaś – stwierdził. Po sekundzie zgodziła się cicho, bo zakładała, że mogło się im kiedyś zdarzyć. Teraz nie wiązała tego z żadną konkretną sytuacją i rozmową, ale mogła to też ująć w innych słowach.

- Możliwe. Ale widzisz, robi to na mnie takie wrażenie, że wciąż o tym myślę – zaśmiała się, a on jej zawtórował. Opuścił rękę, a wraz z nią głowę, wzdychając głęboko. Jego ramiona podniosły się, a potem opadły.

- Niestety nic nie jestem w stanie na to poradzić. Taki grafik – spojrzał na nią. Pokiwała głową. Przesunęła jednak spojrzeniem po jego twarzy. Miała wrażenie, że wcześniej tak wielkie zmęczenie nie malowało się w jego spojrzeniu i reszcie twarzy. Wcześniej się jednak uśmiechał, a to potrafiło powierzchownie przykryć inne rzeczy, dopóki się człowiekowi naprawdę dobrze nie przyjrzało. – A i tak brakuje mi w nim miejsca na wszystko.

- Na przykład na odpoczynek – stwierdziła cicho. Kąciki jego warg powędrowały w górę, lecz tym razem nie ukryły cieni pod oczami, na które zdążyła już zwrócić uwagę.

- Na przykład... - kiwnął głową. Potem wyszczerzył zęby w kolejnym szerokim uśmiechu i spojrzał na nią tak, jakby na coś wpadł. – Ale nie jestem jedynym. Myślę, że to problem na światową skalę. I jeden z bardzo podstawowych problemów dorosłych ludzi.

- Dopóki nie skręcą kostki – rzuciła z kwaśną miną. Zaśmiał się cicho, choć po sekundzie spojrzał na nią z obawą, jak gdyby pomyślał, że może nie było mu wolno. Ona jednak uśmiechnęła się tylko lekko, po czym wyraźnie się rozluźnił.

- Jak już o tym wspomniałaś, jak tam twoja noga? – zapytał. Westchnęła głośniej i przewróciła oczami, odchylając głowę do tyłu. Opuściła ją z uśmiechem na ustach.

- Zdjęli mi wreszcie gips – powiedziała z radością i ulgą. Obróciła telefon w drugą stronę, żeby pokazać mu swoją stopę. Czuła ją równie mocno, kiedy była w szpitalu i ostrze rozcinało stwardniały materiał, który przez tak długi czas otaczał jej nogę, że stał się jej niechcianą częścią. Znów obróciła telefon ku sobie. – Nadal muszę nosić usztywnienie, ale wiesz, zawsze to lepsze niż gips.

Nawet jeśli wciąż była w jakiś sposób uziemiona, miała ochotę śpiewać, kiedy wychodziła ze szpitala i wydawało jej się, że ptaki głośniej śpiewały, a reszta świata nabrała barw.

- Zawsze łatwiej się będzie chodziło. No i jest lżejsze. Trochę ładniejsze – stwierdziła, zerknąwszy na swoją nogę jeszcze raz.

- Przede wszystkim bym się cieszył z tego, że twoja noga dochodzi do siebie i że jest z nią coraz lepiej – stwierdził z rozbawieniem. Zerknęła na niego spode łba.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz