- Wiemy w ogóle, gdzie idziemy? – zapytała. Namjoon szedł przodem i prowadził ich dwuosobowy pochód. Jak większość miejskich podróżników dwudziestego pierwszego wieku w ręku ściskał telefon, choć ekran akurat miał wygaszony, a dłoń opuszczoną. Nie wyglądał ani na pewnego swoich kroków ani też na niepewnego, co w sumie było dość logiczne, bo wcześniej sprawdzał trasę na mapce w aplikacji, ale w sumie prowadził ją do jakiegoś nowego miejsca. Zakładała, że gdzieś, skąd mieli się przedostać dalej, do restauracji, którą znalazł w międzyczasie, gdy ona kupowała wodę w automacie w holu.
Teraz obrócił się do niej, nie zatrzymując się i dalej idąc przed siebie.
- Cóż, nie gwarantuję ci, że dotrzemy dokładnie tam, gdzie planujemy, ale nie powiedziałbym, że jesteśmy zupełnie bez szans – stwierdził ze śmiechem. Uniosła lekko brwi.
- I te szanse są większe niż pięćdziesiąt procent, tak? – zawtórowała mu śmiechem. Teraz nieco spoważniał i rzucił jej nieco urażone spojrzenie.
- Wierzysz we mnie w aż tak niewielkim stopniu, że nie sądzisz, bym mógł poprowadzić cię na parking dziesięć minut od muzeum? – zapytał. Posłała mu uśmiech i potruchtała, odruchowo przytrzymując przy tym pasek torebki. Spojrzała na niego, przekrzywiwszy głowę.
- Jasne, że nie. W końcu przewiozłeś mnie z parku Griffith'a do muzeum Getty'ego. Zakładam więc, że z innym miejscem będzie równie skutecznie – powiedziała i machnęła głową do tyłu. Po dotarciu do obserwatorium obejrzeli dwie tamtejsze wystawy dotyczące kosmosu, a potem jeszcze odwiedzili tamtejsze planetarium. W międzyczasie Namjoon zapytał ją, czy nie chciałaby się jeszcze wybrać z nim do muzeum Getty'ego. Chciał je odwiedzić, a nie wiedział, czy w jakikolwiek inny dzień by mu się to udało. Twierdził, że mógł pojechać zawsze jakoś po ich rozstaniu, a w zamian mogli się przejść jeszcze po parku, ale skoro już udało im się spotkać, fajnie byłoby przejść się z kimś innym niż menadżer. Prawdopodobnie i tak nie miałaby nic lepszego do roboty, gdyby już się rozeszli, a poza tym może nie była największą fanką chodzenia po muzeach sztuki i galeriach, ale zdecydowanie była fanką spędzania czasu z Namjoonem. Podejrzewała, że nieważne, gdzie mieliby się wybrać, prawdopodobnie dobrze spędziłaby czas.
Spędzili ze sobą już kilka godzin i nieco ku swojemu zaskoczeniu ani razu nie mogła powiedzieć, że była znużona albo czuła się niezręcznie. Nie zawsze może było ciekawie, ale wynikało to raczej z nudnej części wystawy, a sytuacja poprawiała się nieco, gdy zaczynali coś omawiać, rzucili jakąś uwagę lub żartobliwy komentarz. Rozmowy jakoś same się toczyły i nie było momentów jakiejś większej niezręczności, o ile w ogóle się zdarzyły, bo ze swojej strony nie mogła wskazać żadnych, a przynajmniej ich nie zapamiętała. Wszystko szło płynnie i gładko. Może nie było to dziwne, bo przecież rozmawiali ze sobą już jakiś czas i trochę się znali, ale z jakiegoś powodu spodziewałaby się tego dużo bardziej, gdyby znali się kilka lat. Choć może nie powinna. Z nim jakoś wszystko szło łatwiej. Chociażby sam fakt, że był mężczyzną, a rozmawiało jej się z nim tak dobrze. Przy jej ostatnich nastrojach wobec płci przeciwnej, było to naprawdę dziwne. Ale dowodziło prawdopodobnie jedynie tego, ze Namjoon był wyjątkową osobą.
- Byłoby fantastycznie – stwierdził. Potem westchnął. – Mam nadzieję, że już trochę zgłodniałaś. Wybrałem... dość specjalne miejsce.
- Naukowe rzeczy wyzwalają we mnie głód – odrzekła, a potem skrzywiła się. – Przed maturami tak kułam, że przytyło mi się parę kilo od siedzenia nad książkami z przekąskami... Ale szybko zrzuciłam.
- Mimo tego, że tańczyłaś? – zapytał. Spochmurniała trochę, powracając wspomnieniami do tamtych dni. Nie była najlepszą uczennicą w szkole, w rodzinie też nie. W podstawówce jeszcze jako tako, potem gimnazjum trochę spadła, w liceum niespecjalnie zależało jej na nauce. Sporo wysiłku wkładała w to, żeby mieć dobre oceny, głównie po to, żeby matka nie suszyła jej głowy. Choć całkiem lubiła się uczyć, mimo tego wysiłku.
CZYTASZ
Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]
FanfictionSpin off story do "Despite the distance" oraz "Toward our dreams". Wciąż młoda, nie musząca się martwić o zainteresowanie płci przeciwnej, pochodząca z bogatego domu - życie Heleny z pozoru wydaje się idealne i dla wielu postronnych osób jest ono wy...