Rozdział 3

264 18 14
                                    

Kiedy rano otworzyła oczy, czuła nieprzyjemną opuchliznę powiek, powodowaną tym, że nie spała niemal do rana. Nie potrafiła zasnąć, chociaż leżała przez wiele godzin bez ruchu i wpatrzona jedynie w ciemność, która ją otaczała. Niepokój, jak stado dzikich węży, wił się w jej brzuchu i nie dawał jej spokoju, sprawiając, że choć była zmęczona i pragnęła jedynie tego, by w jakiś sposób wyłączyć sobie zasilanie i na chwilę przestać myśleć, jej umysł nie mógł zapaść w sen. Nienawidziła takich nocy, kiedy zdenerwowanie było tak silne, że była zdolna jedynie do leżenia i przeżywania wszystkiego wciąż i wciąż, rozpatrywania czarnych scenariuszu i cichej modlitwy o to, by wszystkie problemy po prostu zniknęły albo następny dzień nie nadszedł. Znacznie lepiej radziła sobie z sytuacjami, które mogła rozwiązać natychmiast, od razu lub w kilku działaniach. Tak naprawdę przed Adamem nigdy jeszcze nie zdarzały jej się takie noce albo takie chwile, żeby faktycznie drżała ze zdenerwowania, strachu i innych emocji. Żadne egzaminy na studiach, nawet matura, nie wprowadzały ją w taki stan, nawet jeśli widziała po swoich rówieśnikach, że oni przeżywali to dużo bardziej. Występy publiczne też nie były dla niej nigdy problemem, więc spokojnie spała w noc przed wygłaszaniem prezentacji. Randki też raczej nie stanowiły dla niej problemu – nawet jak odczuwała przed nimi zdenerwowanie z jakiegoś powodu, było ono lekkie i przypominało bardziej ożywiający dreszcz, który wyzwalał w niej większe poczucie humoru. A teraz...

Teraz czuła dla odmiany spokój. Nie. Uczucie to raczej było pustką emocjonalną. Po prostu nie odczuwała prawie nic, prócz własnego pęcherza i tego, że powieki miała dwa razy większe przez co trudniej jej się patrzyło. Nerwowość, przez którą nie mogła przez tak długi czas spać, jakby z niej wyparowała i pozostawiła po sobie absolutną pustkę, której nic nie wypełniało. Nie wiedziała, czy to było dobre czy złe. Nie zastanawiała się też nad tym.

Po zerknięciu na telefon i sprawdzeniu godziny, po prostu wstała i powolnie przeszła do łazienki. Zobaczywszy swoją twarz, aż się skrzywiła, bo opuchlizna wokół oczu nie tylko była dokuczliwa, ale także dość wyraźna. Leżącą na umywalce gumką, związała włosy w niechlujnego koka. Przemyła twarz wodą i tonikiem, by pozbyć się resztek snu i nadać sobie poczucia świeżości, a kolejnym krokiem było wtarcie solidnej ilości kremu nawilżającego, ze szczególnym uwzględnieniem powiek i okolic oczu. Przesuwając dłońmi po szyi, zastanawiała się, czy nie powinna już zacząć stosować jakichś kremów przeciwzmarszczkowych. Gdzieś ostatnio obiło jej się o uszy, że dobrze było je stosować nawet od dwudziestego roku życia, który był już trochę czasu za nią. Pomyślała o swojej matce, która mimo swojego wieku wciąż mogła poszczycić się całkiem młodym wyglądem. Zawsze zakładała, że to po niej odziedziczy – a przynajmniej sobie tego życzyła, więc nie zamartwiała się takimi sprawami. Czas jednak mijał, a ona się też młodsza z jego upływem nie robiła, więc mimowolnie zaczęła się podobnymi sprawami bardziej przejmować.

Im dłużej wpatrywała się w lusterko, tym mniej pewna była tego, czy jakiekolwiek zmiany w sobie dostrzega czy jednak nie, więc zarzuciła tę sprawę, obiecawszy sobie jednak, że w najbliższym czasie zadba nieco o swoją twarz, jeśli nie kremami to chociaż maseczkami, a może nawet i nieco zdrowszym odżywianiem. Ten poranek nie był tym momentem w życiu, gdy chciała się na tym koncentrować. Nie miała nastroju właściwie na nic, więc i na to nie.

Wyszła z łazienki i nastawiła wodę na kawę. W oczekiwaniu na nią, położyła się, choć wiedziała, że czajnik za moment się wyłączy i skończy się to tak, że zanim znów się podniesie, minie parę minut od zagotowania wody. Nie powstrzymało jej to jednak od powrotu do łóżka, na który miała zbyt wielką ochotę i przed którym nic nie mogło jej powstrzymać. Znów przykryta kołdrą, odpaliła telefon, by nadrobić zaległości w tym, co się wydarzyło na świecie. Paula wysłała jej kilka wiadomości. Pewnie nudziło jej się na zajęciach, bo większość z nich było memami albo jakimiś innymi linkami, co raczej jednoznacznie świadczyło o tym, że nie poświęcała zbyt wiele uwagi studiom. Czasem zdarzały się takie dni, że człowiek nie mógł się skupić i już. Sama pamiętała to z tamtego okresu.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz