Rozdział 41

228 16 4
                                    

Dźwięk budzika przebił się przez warstwy snu, w których się znajdowała i brutalnie wyrwał ją z ich odmętów. Miała wrażenie, że fale dźwiękowe odbijały się od jej skroni, jak w niekończącej się wymianie piłeczką, przy rozgrywce w tenisie stołowym. Jęknęła głucho spierzchniętymi ustami i wysuszonym gardłem i przesunęła dłonią po pościeli, żeby wsunąć ją pod poduszkę. Z pewnością tam znajdował się jej telefon. Potrzebowała bardzo szybko pozbyć się tego wkurzającego dźwięku, który sprawiał jej tyle cierpienia. Dwa punkty pulsowały naprzemiennie. Przeklinała się w duszy za szatański pomysł pójścia do klubu, na który przystała wczorajszego dnia nawet bez specjalnych namów ze strony Pauli. Powinny były zostać w domu i odpoczywać, żeby tego dnia być w jak najlepszej kondycji. Tymczasem Paula spiła się tak, że naprawdę jej współczuła, gdy kładła się spać. Ledwo stała na nogach, a w klubie wpadła na jakiegoś okropnego faceta, który stwierdził, że sobie ją poobłapia z tej okazji i miała spory problem z wyjściem z tej sytuacji. Gdyby nie ona, pewnie by się to naprawdę źle skończyło – myśl ta przeraziła ją na tyle, żeby zwinąć żagle i wrócić do portu. Ten poranek z pewnością nie będzie dla niej przyjemny. Myślała, że ona miała się lepiej, ale wypity alkohol zbierał właśnie swoje żniwo, przypominając, że był trucizną dla organizmu i nie powinno się z nim przesadzać. W sumie mogła się tego spodziewać. Kiedy wracały, ledwo powstrzymywała się od zwrócenia wszystkich wypitych drinków i każdy wstrząs wiozącej je taksówki, sprawiał, że staczała pojedynek z samą sobą o kontrolę nad odruchami organizmu. Jakoś udało jej się dojechać, ale wysiadając, miała ochotę całować chodnik za to, że mogła wreszcie się po nim przejść. Potem pokonała jeszcze jedną przeszkodę, jaką były schody prowadzące do apartamentu i w duchu gratulowała sobie, że była w stanie się po nich wspiąć bez żadnych przygód.

Teraz jednak nie czuła się już jak kobieta sukcesu. Ani trochę. Czuła się tak, jakby umarła zamiast pójść spać i właśnie zmartwychwstała. Miała ochotę wrócić tam, skąd wyrwał jej budzik. Do czasu aż nie przypomniała sobie, dlaczego dzwonił. Mimo bólu głowy otworzyła oczy szeroko przy pierwszej logicznej myśli tego dnia, a następnie podniosła się do siadu. Na moment ból ją sparaliżował i sprawił, że zamarła, by przeczekać nagłą jego falę. Z tego wszystkiego znów pojawiły się nudności. Potrzebowała wody. Dużo wody. I proszki przeciwbólowe. Szybko.

Zaczęła spełniać te plany w trybie natychmiastowym. Zbyt długo czekała i cieszyła się na ten dzień, żeby teraz tak po prostu pozwolić, żeby jej nieodpowiedzialność na niego wpłynęła. Nie miała zamiaru pozwolić, żeby cokolwiek było gorzej niż sobie wyobrażała z takich przyczyn, jak złe samopoczucie i kac. Ten dzień był dla niej zbyt ważny i zbyt wiele znaczył. Po zastanowieniu i opróżnieniu niemal całej butelki wody mineralnej, stwierdziła, że warto było zaczekać jeszcze trochę i zrobić sobie gorzkiej kawy, żeby poczuć się jeszcze lepiej. Choć właściwie samo myślenie o tym, że miała zobaczyć się z Namjoonem zadziałało na nią tak, że jak za dotknięciem magicznej różdżki odeszła jej część dolegliwości. Ból głowy przestał wydawać się rzeczą nie do pokonania, a poczucie tego, że cała zawartość żołądka mogła w każdej chwili wrócić tą samą drogą, którą weszła do jej organizmu zminimalizowała się. Jej ciało przepełniło się entuzjazmem i zaliczyła wyjątkowo mocny skok endorfin, jak na stan, w którym obudziła się parę minut wcześniej. Przestała marzyć jedynie o tym, żeby pójść spać i przespać najgorsze, a zaczęła myśleć jedynie o tym, by jak najszybciej poczuć się lepiej i doprowadzić się do stanu, który nie będzie sprawiał jej kłopotów dzisiejszego dnia.

Wzięła zimny prysznic, żeby się pobudzić. Czy efekt tego był rzeczywiście zbawienny? Nie wiedziała. Choć zdecydowanie nie był to najlepszy pomysł, biorąc pod uwagę wciąż dręczący ją ból głowy, bo połączenie to zdecydowanie nie należało do przyjemnych. A jednak zdecydowanie poczuła się bardziej rozbudzona, to było oczywiste. Oprócz gęsiej skórki i delikatnego szoku jaki przeżyła, jej umysł trochę się pod wpływem tych doznań otrząsnął. Było to brutalne, ale skuteczne. Nie wychodząc z łazienki, umyła zęby, żeby pozbyć się nieprzyjemnego oddechu poimprezowego, przy czym związała włosy, a potem jeszcze nieco odświeżyła twarz, przemywając ją i nacierając różnymi rzeczami. O dziwo, przy spoglądaniu w lustro widziała, że nie widać było po niej na pierwszy rzut oka tego, że tej nocy szalała. Czuła się odrobinę wyczerpana, więc zakładała, że będzie to widoczne na jej twarzy, ale jakimś cudem wcale tak nie było i wyglądała dość świeżo, jeszcze przed pielęgnacją. Po niej trochę się rozświetliła i nabrała blasku. Pod prysznicem myślała o tym, że będzie zmuszona pomalować się trochę mocniej, żeby wszystko ukryć, ale teraz trochę w to zwątpiła. Zostawiła jednak kwestie związane z poprawianiem urody na później i poszła nastawić wodę na upragnioną kawę. W międzyczasie ból głowy zaczął się u niej nieco zmniejszać, co znacznie ułatwiało życie i podejmowanie kolejnych działań. Czekając, aż woda się zagotuje, zajrzała do Pauli. Zrobiła to cicho, żeby jej nie budzić. Zastanawiała się, czy nie powinna może tego zrobić, ale doszła do wniosku, że pewnie nastawiła budzik, a jeśli nie, to mogła ją pewnie obudzić, kiedy będzie wychodziła. Patrząc na nią i wspominając, że w momencie, w którym zostawiała ją w pokoju była chyba w najgorszym stanie w jakim ją kiedykolwiek widziała – nawet jeśli jeszcze utrzymywała pion i mówiła względnie składnie, czuła, że nawet nie powinna tego robić. Teraz spała jak dziecko, z buzią podpartą dłonią i podkulonymi nogami. Poprawiła więc jedynie kołdrę i wyszła. Woda się już zagotowała, więc zalała sobie kawę w kubku. Poszła sprawdzić, która była godzina, a kiedy zerknęła na telefon, okazało się, że miała jakąś wiadomość od Namjoona. Wcześniej jej nie spostrzegła, bo jedynie wyłączyła budzik i porzuciła telefon samotnie na poduszce. Przypomniała sobie, że wczoraj odpowiedział na jej gratulacje z okazji zdobycia dwóch nagród na Billboard. W sumie obie się tego z Paulą spodziewały i nie były zaskoczone, ale i tak wiedziały, że było się z czego cieszyć. Byli pierwszym koreańskim zespołem, który otrzymał takie wyróżnienie na skalę światową, a zdobycie podwójnej nagrody oznaczało, że należało się z nimi liczyć w świecie muzyki.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz