~Namjoon's Special #4~

184 18 5
                                    

Wyszedł z łazienki i natychmiast odczuł różnicę temperatur pomiędzy zaparowanym pomieszczeniem i pokojem, w którym zostawił chyba nawet uchylone okno, by było w nim świeżo i rześko. Nie musiał nawet patrzeć w jego kierunku, żeby być pewnym, że tak było – dźwięki wciąż toczącego się wielkomiejskiego życia dawały mu o tym znać, jeszcze nim jego wzrok spoczął na oknie. Mógł sobie pogratulować. To był naprawdę świetny pomysł, by przewietrzyć w pokoju, bo dzięki temu od razu miał możliwość wzięcia głębokiego oddechu powietrzem, które nie przyprawiało go o możliwy zawrót głowy. Rzucił ubrania w kierunku otwartej walizki, nie przejmując się tym, czy trafią do niej, czy upadną gdzieś w drodze do niej. Pedantyzm nie był jego cechą niemal wcale. Jak wielu ludzi lubił mieć wszystko w porządku, ale nie przepadał za dbaniem o ten porządek na co dzień. A dzisiejszego dnia był zbyt zmęczony, żeby się tym nawet martwić. Właściwie, był tak zmęczony, że nie mógł uwierzyć, że kilka godzin wcześniej był pod wpływem ogromnej ekscytacji, a mniej niż godzinę temu świętowali jeszcze otrzymanie nagrody na Billboard Music Awards. Sama nagroda wydawała mu się ogromnie nierealna, bo chociaż pamiętał wyczytanie nazwy ich zespołu, pamiętał, jak weszli na scenę i jak stał przy mikrofonie, dotychczas pozostawała ona jak sen. Coś czego bardzo się pragnęło, ale wydawało się czymś, co było bardzo daleko, tak daleko, że wydawało się nieosiągalne, mimo upływu czasu i tego, że wszyscy wokół mówili, że było się blisko osiągnięcia celu. Szczerze mówiąc, przez cały dzisiejszy dzień nie czuł, że mogli faktycznie którąkolwiek z nagród otrzymać. Sama nominacja wydawała mu się wielkim zaszczytem, o którym cicho marzyli z resztą zespołu, ale nie liczył na to, że faktycznie wyjdą z jakąkolwiek nagrodą, a otrzymali aż dwie. Przez cały dzień miał poczucie rozbicia i był zdenerwowany. Właściwie od wczoraj się tak czuł. Wmawiał sobie, że nie powinien się ekscytować, ponieważ wyjdą z niczym i starał się gasić tę odrobinę nadziei, żeby zminimalizować ból przy upadku. Nie mógł się powstrzymać od tego by mieć w sobie nadzieję, mimo tego, że nie wierzył, że wrócą jako zwycięzcy którejkolwiek z kategorii i cały czas myślał sobie, że z pewnością zakończą wizytę na gali jak Ikar – wznieśli się wysoko samą nominacją, ale gdy dolecą do słońca, którym była nagroda, okaże się, że niepotrzebnie się łudzili i zaliczą upadek na samo dno morza. A jednak im się udało. Chociaż powtarzał przez cały dzień sobie i reszcie zespołu, że nie powinni się na nic nastawiać i niepotrzebnie ekscytować oraz że powinni cieszyć się samym tym, że w ogóle mieli szansę wystąpić na takim znaczącym wydarzeniu w świecie muzyki i zaprezentować się szerszej, bo nie znającej ich prawdopodobnie widowni, odnieśli większy sukces niż ktokolwiek. To było tak przytłaczające, że nie pamiętał nawet swoich wystąpień podczas odbioru nagród. Nie wiedział, jak wypadł, choć przecież to było tak ważne w ich życiu i doznali tak wielkiego zaszczytu. Kiedy patrzył na obie ich nagrody, nie był nawet w stanie objąć umysłem tego, że te małe drobne przedmioty niosły sobą tak ogromne znaczenie i że należały w tamtej chwili właśnie do nich.

Teraz wciąż czuł się nieco przytłoczony i drążyło go poczucie niepewności, czy to naprawdę się wydarzyło. Pamiętał gratulacje menadżerów i pozostałych ludzi z nimi pracujących, jak wszystkich ogarnęła radość, i jak parę osób uroniło nawet trochę łez z tego wszystkiego. Że nadawali na żywo na VLive, świętując z szampanem, dziękując Army, że tak bardzo ich wspierali. Że potem jeszcze trochę świętowali już bez nieznośnej kamery, z ekscytacją wymieniając różne momenty gali, śmiejąc się i pijąc. Siedząc w gronie przyjaciół z zespołu i menadżerów, miał wrażenie, że jeszcze przed pierwszym łykiem alkoholu był już pijany, a przecież nie wypił znowu tak dużo.

Teraz wszystko się skończyło, a emocje, które nim targały i wydarzenia, w których wirze się znajdował ostatnie godziny odeszły. Czuł się głównie wyczerpany, choć z pewnością nie tak mogli o nim myśleć fani. Z pewnością rano na Twitterze i innych portalach znajdzie pełno postów z domysłami, że świętowali całą noc. Prawdziwy Namjoon jednak był po prostu zmęczony i właśnie zamierzał iść do łóżka. Również dlatego, że następnego dnia, choć miał wolne, znów czekało go coś, co nie do końca sobie wyobrażał i co go nawet trochę przerażało, choć jednocześnie nie mógł powstrzymać swojej radości. Był umówiony na spotkanie z Heleną.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz