~Namjoon's Special #8~

161 17 3
                                    

Od dłuższego czasu miał wrażenie, że bardziej męczy siebie jedzeniem niż faktycznie coś je, więc z ciężkim westchnięciem opuścił oderwaną wcześniej częściowo folię i odsunął od siebie pudełko ze swoją bardzo późną kolacją. Resztki posmaku zostawionego w ustach przez kurczaka i sos, wypłukał kilkoma łykami wody z butelki stojącej na podłodze obok biurka. Potem odchylił się na krześle, zadarłszy głowę, by patrzeć w sufit. Ostatnie dni wypełnione były zmęczeniem i żadna czynność nie sprawiała mu przyjemności, na żadną też nie miał zresztą za wiele ochoty. Spanie nie przynosiło wypoczynku, a zanim nadszedł sen, długie godziny spędzał na leżeniu i myśleniu. To właśnie myśli, niespokojne i natarczywe nie pozwalały mu spać. Jedzenie miało mniej smaku i nie czuł w zasadzie głodu, więc najczęściej zdarzało się, że omijał posiłki, a potem zaspokajał potrzebę jakimiś małymi porcjami lub przekąskami. Starał się przezornie pilnować, żeby chociaż ilość wody spożywanej w ciągu dnia się zgadzała, ale robił to bardzo automatycznie. Było ciepło i pogoda bywała idealna na rower nawet późnym wieczorem lub wczesnym rankiem, ale albo nie umiał się zebrać do tego, by się na rower wybrać albo szybko wracał z przejażdżki zniechęcony brakiem radości, jaką mu ta czynność dawała. Na czytaniu nie potrafił się skupić. Nie tylko na tej czynności. Miał wrażenie, że zaliczał wpadkę za wpadką i że wszystko leciało mu z rąk w ostatnich dniach. 

Przyczyna takiego stanu była nader oczywista. Wszystko to zaczęło się w zasadzie po jego ostatniej rozmowie z Heleną. Zakładał, że potrwa dzień lub dwa, a potem wszystko wróci do normy. Nie potrafił jednak zebrać się na odwagę, by po swoim wyznaniu oraz tym co jej powiedział później, napisać do niej tak po prostu. Ciążyło mu to, a wszystko nasiliło się w przeciągu ostatnich czterdziestu ośmiu godzin.

Cały wczorajszy dzień spędził u swojej rodziny. Widząc, że nie był w najlepszej formie pod wieloma względami, menadżerowie chyba się o niego martwili, bo padła propozycja tego, by może odpoczął od tego wszystkiego w wytwórni i poświęcił jeden dzień na wizytę u rodziców. Tak nagła propozycja go zdziwiła, ale zgodził się, choć z lekkim zawahaniem. Dawno jednak nie był u rodziców i przydało mu się odwiedzić ich. Liczył na spokojny wypoczynek, odrobinę podnoszącej na duchu rodzinnej atmosfery, czas spędzony z Rapmonem, który zawsze poprawiał mu humor. Wszystkie te czynności jednak, jak i cała wizyta wciąż były zabarwione dręczącymi go myślami i niepokojami duszy, tak naprawdę więc nie udało mu się odpocząć. Jego rodzina zdawała się nie do końca zwracać na to uwagę, domyślał się, że raczej dlatego, by nie  męczyć go bardziej niż to potrzebne. Sądził, że cały wyjazd do nich przebiegnie w ten sposób, ale kiedy późno w nocy starał się wyłączyć myślenie poprzez oglądanie serialu, odwiedziła go matka. Po krótkim wstępie w postaci jej zmartwienia o to, że jeszcze nie spał i w ogóle cały dzień był jakiś mizerny oraz jego przekonywaniu, że po prostu ostatnio wiele się dzieje i jest zmęczony, niczym jakieś medium niemalże odgadła prawdziwy powód jego zachowania. Zaskoczyło go, że w jednej sekundzie, nie mrugnąwszy nawet, za to obrzuciwszy go spojrzeniem, powiedziała chłodno, że wygląda jej to bardziej na zawód miłosny niż przemęczenie pracą. Starał się nie pokazać po sobie, że w zasadzie to trafiła w sedno sprawy i próbował zbyć ją tym, że przecież nie miał czasu na to, żeby randkować i przeżywać zawody miłosne. Ona jednak równie opanowanym tonem zapytała, czy to przypadkiem właśnie nie jest jego problemem. Nie umiał zdobyć się na kłamstwo w tej kwestii, a po chwili jego milczenia powiedziała, że nigdy w życiu nie widziała go w podobnym stanie z powodu zakochania i że chciałaby tylko, żeby nie stracił swojej szansy, jeśli uważał, że "ta dziewczyna" jest warta wszystkiego, co miał. Potem po prostu pożyczyła mu dobrej nocy i zamknęła za sobą drzwi.

Prawdopodobnie dobrze wiedziała, że dołożyła mu naprawdę wiele przemyśleń i taki był jej cel, choć może nie spodziewała się, jak mocno w nim to wszystko narośnie pod jej wpływem.

Teraz miał przed sobą kolejną noc, podczas której czuł się jak zwierzę, uwięzione w klatce, z której nie było wyjścia. Zastanawiał się nad tym, czy dobrze zrobił, mówiąc Helenie o swoich uczuciach i czy ona po tym wszystkim będzie go w ogóle traktowała poważnie. Oraz czy nie zranił jej swoimi słowami zbyt mocno po raz kolejny. Może właśnie zamknął sobie ścieżkę i może faktycznie stracił w ten sposób szansę na cokolwiek z nią w przyszłości. Czy to było dobre czy złe? Nie potrafił odpowiedzieć sobie na żadne z tych pytań i nie dawały mu one spokoju, a z nich wyrastały kolejne, nowe myśli i pytania. Przytłaczało go to i nie potrafił przez to kontynuować tak po prostu swojej relacji z Heleną. Zastanawiał się też, ile czasu ona sama potrzebowała, by uporządkować sobie to wszystko, co się między nimi wydarzyło. Czy czekała na jakiś ruch z jego strony, czy może powinien dalej się powstrzymywać od kontaktu, by dać jej czas? Czego od niego teraz oczekiwała?

Do buczenia wentylatora dołączyło ciche brzęczenie obok myszki jego komputera. Spojrzał na swój telefon, którego ekran się rozświetlił. Wziął go do ręki. 

BabyRoseHelen: MR. Kim? Ma pan ochotę porozmawiać ze mną któregoś dnia, czy od tej pory pozostajemy nieznajomymi?

Początkowo czuł odrobinę przerażenia w związku z samym pojawieniem się wiadomości. Potem jednak doznał ulgi. Część jego zmartwień zaczynała się układać. Oczywiście. Helena potrzebowała czasu jak on, ale była odważną osobą, która brała byka za rogi. Nie była tak tchórzliwa i ostrożna. Doszedł do wniosku, że tylko kontaktując się z nią, będzie w stanie odpowiedzieć na wiele z tych dręczących go pytań.

***

Jakoś tak rodzinnie ostatnio w rozdziałach... Całkiem to przyjemne, muszę powiedzieć. 

Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia!

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz