Rozdział 25

147 15 6
                                    

Westchnęła, odwracając wzrok od drzwi, za którymi zniknął właśnie jej ojciec. Zatrzymali się pod wypożyczalnią sprzętów rehabilitacyjnych i medycznych, która należała do znajomego ojca. Oczywiście po to, żeby wziąć od niego kulę, mającą stać się jej najbliższą towarzyszką na następne tygodnie. Ojciec zadzwonił do niego poprzedniego dnia rano, żeby się w tej sprawie dogadać. Zastanawiała się, czy po znajomości został zwolniony z opłaty za wypożyczenie, ale na ile go znała, pewnie i tak zamierzał zapłacić, nawet jeśli otrzymał informację, że nie musiał. Nie to jednak było jej zmartwieniem w tamtej chwili. Sama wizja tego, że będzie musiała poruszać się z gipsem i o kuli, była dla niej przygnębiająca, choć nie tak bardzo jak ostatnie wydarzenia w szpitalnej sali.

Źle się czuła w związku z rozmową o Adamie. Powiedziała ojcu większość tego, co się działo w ostatnim czasie. Przynajmniej te najważniejsze rzeczy, które wydawały jej się najbardziej istotne dla całej sprawy i tego, co się stało. Kosztowało ją to całkiem sporo. Musiała się dosłownie odrzeć z tajemnic, które pokrywały ją przez ostatnie kilka miesięcy jej życia. Nie mówiła o Adamie nikomu oprócz Pauli i Zoe. A już z pewnością nie chciała mówić o tym swoim rodzicom. Nie chciała pokazywać im wielu rzeczy dotyczących swojego życia. A już w szczególności nie tej części, która była przerażająca dla niej i która pokazywała, że w ogóle sobie z czymś nie radziła. Adam był właśnie takim problemem. Jeszcze nie oceniła, czy okłamywał ją czy jednak mówił prawdę, ale niewątpliwie i tak był problemem. Bo nawet jeśli nie wrócił do Warszawy dla niej i nie chciał znów się jej naprzykrzać, to oznaczało to, że ukrywało się w niej coś, co nie zniknęło wraz z nim. Jakaś obawa, lęk, słabość. I o tym właśnie musiała opowiedzieć swojemu ojcu. A w dodatku pokazać mu, że była bezradna i nie wiedziała, w jakim kierunku powinna iść. Mogła sobie pozwolić na podobne zachowanie, kiedy miała siedemnaście, nawet osiemnaście lat, kończyła liceum i dopiero rozpoczynała dorosłe życie. Ale teraz, kiedy była dorosłą osobą i dążyła do tego, żeby za taką uchodzić w oczach rodziców? Ojciec powalał jej na to, żeby podążała własnymi ścieżkami i sama o sobie decydowała, ale czy nie czuł się zawiedziony, widząc ją taką? Widząc, że nie radziła sobie z dorosłością, ze swoim życiem, myliła się?

Bała się stracić zaufanie ojca, bo to byłoby dowodem na to, że to jej matka miała rację. Że słusznie tak bardzo chciała kontrolować jej życie, bo ona nie potrafiła dobrze nim zarządzać. A jednak tego dnia musiała zaprezentować ojcu to, czego bardzo nie chciała mu pokazywać. Rozebrać się z części swoich tajemnic i pokazać mu, że wcale nie radziła sobie tak dobrze, jak chciała mu pokazywać i że w jej życiu były jakieś problemy, które ją przerastały. Co o tym sądził? Tego nie wiedziała. Standardowo, jak to on, wysłuchał jej, ale nie oceniał na głos. Nie powiedział, że zrobiła źle, że głupio postąpiła ani że powinna słuchać tego, co mówiła jej matka i reszta rodziny. Zapytał ją jedynie, czemu nie powiedziała mu o tym wcześniej i czy w ogóle komukolwiek powiedziała. A potem, że rozumiał, dlaczego wolała zachować to przed nimi w tajemnicy, ale sam by wolał, żeby wcześniej cokolwiek mu powiedziała. Gdy zapytała go, czy był zły, powiedział, że nie, ale przyznał też, że nie był ucieszony jej postępowaniem i przyprawiła mu jednak trochę zmartwień. Oprócz tego nie powiedział dosłownie nic, co sprawiłoby, żeby miała świadomość, co sądził o niej i jak oceniał jej postępowanie. Zawsze to szanowała, ale w tej chwili przyprawiało jej to zmartwień, bo wolałaby wiedzieć, co myślał i jego akceptacja oraz milczenie były żadnym pocieszeniem.

Zerknęła jeszcze raz w kierunku wejścia, ale drzwi ani drgnęły przez tę chwilę, którą im się przyglądała. Za to jej kieszeń już tak. Wetknęła rękę w kieszeń płaszcza i wyciągnęła urządzenie. Zdążyła już wcześniej odebrać telefon od matki niecierpliwiącej się w domu. Nie wprawił ją w dużo lepszy nastrój, a wręcz go pogorszył. Teraz jednak nie ona dzwoniła, a telefon wibrował z powodu wiadomości, która do niej przyszła na Messengerze.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz