Rozdział 13

183 17 15
                                    

Zdała sobie sprawę z tego, że kompletnie nie słuchała tego, co działo się w pomieszczeniu. Jej umysł odpłynął gdzieś i do porządku przywołały ją śmiechy innych ludzi. Rozejrzała się niepewnie, z zakłopotaniem, spowodowanym tym, że ktoś mógł zauważyć to jej rozproszenie. Próbując to zamaskować, zmusiła się do uśmiechu. Mniej lub bardziej szczerego, ale to pozostawiła ocenie potencjalnych obserwatorów. Potem uniosła kieliszek wina, który trzymała w dłoni i napiła się z niego, przez chwilę starając się skupić na toczonej przez matkę, Zoe i Olivię wymianie zdań. Zanim odsunęła brzeg naczynia od ust, jej spojrzenie napotkało oczy Pauli, która przyglądała jej się z drugiego końca kręgu, stanowiony przez krótszą część narożnej kanapy, którą zajmowała z babcią. Zauważyła coś po niej? Mimo tej nieco przerażającej w tamtej chwili myśli, posłała Pauli szeroki uśmiech. Kuzynka odpowiedziała podobnym, choć miała wrażenie, że w jej oczach dało się wyczytać zmartwienie. Zignorowała to i odwróciła wzrok, bo poczuła się niepewnie. Kieliszek był pusty, więc odstawiła go na pobliską szklaną ławę, a potem wróciła na zajmowane przez siebie krzesło, które przystawiono od stołu, przy którym wcześniej jedli. Poprawiła przy okazji sukienkę, a potem włosy. Znów próbowała skupić się na rozmowie, do której włączył się w tamtej chwili Paweł, opowiadający o czymś z zapałem. Dobrze władała angielskim, ale poświęciła chwilę na wdrożenie się w jego historię. Do której i tak zaraz nie przywiązywała już uwagi, bo jej wzrok spoczął na Olivii. Jej twarz była skupiona, lekko przymrużyła oczy i rozchyliła wargi, wsłuchując się w słowa Pawła. Ciekawe, czy zrozumienie jego angielskiego było dla niej trudniejsze przez to, że była Brytyjką?

Można się było spodziewać różnego rozwoju wypadków i kolacja mogła przebiec w całkowicie różny sposób po tym, jak Zoe pojawiła się w ich domu i przedstawiła im swoją dziewczynę. Szczęśliwym trafem, mimo początkowego zaskoczenia, wszyscy obecni w domu członkowie rodziny nie należeli do ludzi z zamkniętymi umysłami, którym brakowało tolerancji. Po rodzicach widziała, że wciąż pozostawali pod wpływem lekkiego szoku związanego z orientacją Zoe i tym niespodziewanym coming out'em. Tata nadal był troszkę sztywny, a mama czasem chlapnęła coś typowego dla rodzica, który próbował nieco zbyt mocno okazać swoją tolerancyjność i akceptację, ale potrafiła wierzyć, że była to jej zwykła skłonność do przesadzania, a ojciec po prostu potrzebował nocy, żeby się oswoić z tą wiadomością zupełnie. To, że ona, Paweł i Paula podeszli do wszystkiego na spokojnie, nie było pewnie niczym dziwnym. Wszyscy byli względnie młodym pokoleniem, dla którego podobne rzeczy nie były jakimś wielkim szokiem. Prawdopodobnie największym zaskoczeniem, jeśli chodziło o czyjąkolwiek reakcję stanowiła babcia, która mimo wszystko była osobą starszej daty. Choć gdy wzięło się pod uwagę to, że pozwoliła swojemu synowi na podróż do Grecji na nieokreślony czas, żeby zdobył tam serce dziewczyny, która zawróciła mu w głowie i nie miała nic przeciwko temu, by jej wnuczka spotykała się z mieszkającym tysiące kilometrów od niej Koreańczykiem, który do tego był gwiazdą, to może jej zachowanie wcale zadziwiające nie było. Nie okazywała po sobie może wielkiego zachwytu, ale to chyba nie było w jej stylu. Jedyną osobą, którą się szczerze zachwycała, były jej wnuki, kiedy byli wszyscy dziećmi. No i kiedy była krótka chwila, gdy stały w kącie razem z Paulą i Zoe, a jej siostra zapytała kuzynkę o reakcję babci, Paula odpowiedziała, że nie miała czym się martwić. Wątpiła, żeby kłamała. Kiedy zastanawiała się nad zdaniem babci, przypominała sobie, jak w święta skomentowała nieobecność Pauli w krótki i dosadny sposób: „Nieważne kim jest. Ważne, żeby był dla niej dobry i żeby dawał jej szczęście, jakiekolwiek by ono nie było". Podejrzewała, że w sprawie Zoe i Olivii miała takie samo zdanie. Może to właśnie ośmieliło Zoe w tym, by po półtorej miesiąca zjawić się niespodziewanie ze swoją dziewczyną w rodzinnym domu. Z pewnością były krzepiące.

Olivia była otwartą osobą. Początkowo chyba trochę ją onieśmielało to, że znalazła się w obcym kraju i obcej rodzinie, ale ani przez chwilę nie straciła rezonu i nie okazywała wiele niepewności, kiedy z nią rozmawiano nawet na początku. Pewnie trochę pomogło to, że nawet jeśli część osób na początek była w zbyt wielkim szoku, by się odzywać, to jednak nie zrobiła się wielka draka i nikt nie starał się okazywać dużego poruszenia związanego z jej płcią. Podejrzewała, że większość osób – tak jak ona – była zdumiona orientacją Zoe, ale do samej sytuacji przyprowadzenia przez nią swojej dziewczyny do domu, nie podchodzili z tak wielkim zaskoczeniem. I mimo wszystko wszyscy starali się to w sobie stłumić i odnaleźć się szybko w tej nowej sytuacji, w którą wrzuciła ich wszystkich Zoe.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz