Rozdział 18

202 14 8
                                    

Idąc ulicą, czuła się spięta. Trasa z przystanku do szkoły nie była najdłuższa. Przedostanie się z jednego punktu do drugiego zajmowała nieco ponad dziesięć minut. Kiedy szło się szybkim krokiem osoby, która pragnęła dokonać tego jak najszybciej, naturalnie zajmowała dużo mniej czasu. Ona była właśnie takim człowiekiem tego dnia. Maszerowała we względnie równym, lecz szybkim tempie, odkąd zestawiła nogę z autobusowej podłogi na chodnik. Na ulicach nie było już śniegu, który mógłby spowalniać jej krok, bo przecież był już marzec, więc choć było dość zimno, to nie na tyle, żeby z nieba sypał się biały puch, a już na pewno nie na tyle, by zostawał w niezmienionej formie, gdy dotarł na ziemię. Parę razy obejrzała się za siebie, a przy okazji rozejrzała dookoła, wyczulonym spojrzeniem lustrując otoczenie w poszukiwaniu śladu po Adamie. Nie wierzyła w to, że w tej chwili gdzieś tam na nią nie czekał. Oczywiście był jakiś cień szansy, że jednak tak nie było i że postanowił się do niej nie zbliżać i nie ryzykować tego, by zyskała jakiekolwiek dowody na to, że znów ją prześladował. Ale nie wierzyła zbytnio w takie szczęście. Jakie miałby korzyści z takiego cichego śledzenia jej? Parę zdjęć zrobionych z ukrycia, o celu robienia których wolała jednak nie myśleć zbyt wiele? Satysfakcję, że się go obawiała? Nadzieję na to, że w pewnym momencie będzie bała się tak bardzo, że do niego wróci, bo to ułatwiłoby jej życie – przynajmniej teoretycznie?

Na to ostatnie nie miał co liczyć. Nie była taką idiotką, by łudzić się, że to byłaby zmiana na lepsze i wiedziała bardzo dobrze, że w ten sposób po prostu sama władowałaby się w zastawione na nią sidła, z których jeszcze ciężej byłoby się jej wyrwać. W końcu jej uległość wcale nie sprawiłaby, że jego chore zachowania jakkolwiek by ustąpiły. Już to przerabiała. Kiedy byli w związku, nie pomagały żadne rozmowy, kłótnie ani nic innego, czego próbowała, by zmienić jego zachowanie i przekazać mu, że to co robił, było złe i krzywdzące wobec niej oraz że normalna i zdrowa relacja nie wyglądała w taki sposób. Mógł liczyć na to, że w przerażeniu i w związku z chęcią ratowania się, dostrzeże szansę w tym, by spełnić jego żądania, wrócić do niego i zachowywać się posłusznie wobec niego, ale byłoby to bardzo naiwne z jego strony. W życiu nauczyła się, że uleganie innym kosztem własnego szczęścia i dobra, nigdy nie było dobrym wyjściem. Nie uległa własnej matce w kwestii tak znaczącej w życiu jak własna edukacja, a miałaby ulec jakiemuś facetowi, tylko po to by zaspokoić jego chore, samcze ambicje pana i władcy, który chciał ją zdobyć jak jakieś trofeum albo zwierzynę łowną i mieć na własność? Niedoczekanie!

Prawdą jednak było, że na jakiś czas dała się wpędzić w rolę ofiary i myszki, która wolała czmychać po kątach, zamiast zmierzyć się ze swoimi lękami. Wciąż jeszcze pozostawał w niej po tym ślad. Swoją tygrysią naturę odzyskała częściowo zaledwie poprzedniego dnia, a zmiany w człowieku i w jego psychice nie zachodziły w parę sekund. Wiedziała to aż za dobrze. Jej poprzednia postawa była przecież efektem tego, że przez wiele tygodni Adam chodził za nią, wydzwaniał i w inny sposób rujnował jej życie, jak chociażby poprzez zmuszenie jej do porzucenia dotychczasowych miejsca pracy i zamieszkania. Niszczył ją przez dłuższy okres, uderzając w jej mury obronne i cyklicznie odrywając z nich kawałki budujących go cegieł, aż wreszcie zrobił w nich dziurę takich rozmiarów, że możliwość jego dostania się do niej stała się jak najbardziej realna, a ją ogarnęły ją takie emocje jak strach i panika. Teraz czuła, że mogłaby spokojnie walnąć go pięścią w twarz, by wrócił znów za te mury, a potem rozpocząć naprawę swojego wyłomu, ale to także był proces wymagający czasu. A w dodatku wcale nie oznaczał, że nie będzie się bała, wymierzając cios, ani że kiedy już ponownie odbuduje swój mur, nie będzie zerkała co jakiś czas na zasklepiony wyłom, w obawie, że znów nie zdarzy mu się puścić z jakiegoś innego powodu. Nie zmieniało to także tego, że wciąż pozostanie w jakiś sposób popsuta od wewnątrz, czym jednak mogła zająć się później, kiedy już pozbędzie się problemu Adama.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz