Rozdział 46

156 11 5
                                    

Kolejny głęboki wdech, kolejny głęboki wydech. Jeszcze raz. I jeszcze raz. Pierwszy raz brała je w momencie, w którym sięgała po telefon, żeby spojrzeć na wiadomości od Namjoona. Prawdę mówiąc, pierwszy raz denerwowała się cały dzień w związku z nimi i unikała zerkania na telefon, a kiedy widziała kolejne powiadomienie, nieco się obawiała. No, przynajmniej pierwszy raz w takim stopniu. Na szczęście miały z Paulą intensywny dzień spędzony w Universal Studios Hollywood, więc szczerze mówiąc, zdarzało jej się zapomnieć, że w ogóle miała telefon. Dzień był tak intensywny, że wciąż dźwięczało jej w uszach i czuła się pobudzona atrakcjami. Prawdopodobnie dość mocno się przebodźcowała podczas tego dnia i z tego wszystkiego nie będzie mogła zasnąć, ale nie żałowała. Godzina w świecie Harry'ego Pottera, przejażdżka wodnym roller-coasterem w krainie Parku Jurajskiego, potem kolejna znów związana ze światem magii, słodki deser zjedzony w naleśnikarni chwilę przed sytym obiadem złożonym z grillowanej kanapki, frytek i kubka zupy pomidorowej w towarzystwie Minionków, wizyta w kinie 3D na przygodzie z King Kongiem i parę innych filmowych atrakcji, które wypełniły im ten dzień. Jedzenie czuła w żołądku do teraz i cieszyła się, że na wszystkie przejażdżki zdecydowały się przed tym, jak zjadły. Miała wrażenie, że przez ten jeden dzień przytyła z pięć kilo. A jednak miała wrażenie, że zarówno jej, jak i Pauli, podobny dzień był potrzebny. Miały za sobą co prawda całkiem świetną noc w klubie, ale wtedy były dodatkowo zmęczone. Dzisiejszego dnia trzymały się od alkoholu z daleka i spędzały go na świeżo i lekko – mimo przejedzenia. Jak na prawdziwe wakacje przystało. Jedynym co trzymało je przy świecie rzeczywistym i realiach, w których normalnie żyły, była rozmowa z Zoe oraz z jej rodzicami i babcią.

Podczas takiego dnia łatwo było jej zapomnieć o tym, co mogło ją martwić. Na przykład o tym, że poprzedniej nocy zaczęła w inny sposób patrzeć na Namjoona oraz o tym, że prawdopodobnie powinna coś z tym zrobić, ale nie wiedziała co. Prawdę mówiąc, pod wpływem tego dnia, podczas którego nie zerkała na telefon i nie rozmawiała z nim, zaczęła się zastanawiać, czy to nie był po prostu efekt niesamowicie przyjemnego czasu z nim spędzonego oraz tego, że spotkali się ponownie po kilku miesiącach od pierwszego spotkania i zdążyli się do siebie w międzyczasie tak bardzo zbliżyć. Już raz przecież zastanawiała się, czy przypadkiem się w nim nie zakochiwała, a potem doszła do wniosku, że po prostu odczuwała przywiązanie do niego, jako do bliskiej osoby, a że był mężczyzną, może wyglądało to dla niej odrobinę inaczej. Teraz może było podobnie? Zupełnie nie była pewna swoich uczuć pod tym względem. Szczególnie, że jedynym mężczyzną, którego potrafiła podobnie traktować i przy którym się tak wahała był Namjoon. Ale jeśli dotychczas myślała, że nie potrafiła się otworzyć na nikogo, a nagle zdołała poczuć coś podobnego w stosunku do Namjoona... A może to w ogóle tak nie wyglądało. Może po prostu nadal tak dziwnie reagowała na ich więź i to, że byli sobie po prostu bliscy. Nie dopuszczała do siebie żadnych mężczyzn i nigdy z żadnym się tak głęboko nie przyjaźniła. Może po prostu jej sensory wariowały i próbowały sobie przyporządkować rzeczywistość do tego, co już znała.

Nie mogła jednak w to uwierzyć. Wczorajszej nocy poczuła coś, co nie wiązało się z tym, że byli sobie bliscy jako dusze dwojga podobnych do siebie ludzi i umysłów. Te emocje, które ją przepełniały, nie były takimi emocjami, jakie zwykle czuła, gdy przepełniało ją poczucie tego połączenia, jakie między sobą mieli. To nie było nic tajemniczego ani mistycznego – bo chcąc nie chcąc, trochę tak podchodziła do tej ich więzi. Wszystko, co odczuwała wczorajszej nocy, było bardziej fizyczne. Namacalne, cielesne. Było to przyciąganie, ale innego rodzaju i polegające na tym, że nie przyciągał jej jako osoba, ale jako on, Namjoon, mężczyzna. Postronnej osobie może nie byłaby w stanie tego wytłumaczyć, lecz ona bardzo dobrze widziała różnicę pomiędzy jednym a drugim, z pewnością dlatego, że ta różnica brała się z jej własnego czucia. Posiadała niemalże całkowitą pewność, że nie patrzyła na niego wtedy jak na przyjaciela ani osobę, której ufała i która rozumiała ją niekiedy bez słów. Nie tylko. Gdy przywoływała wspomnienia tych najważniejszych momentów, tego jak przyglądała się jego twarzy i dostrzegała tamte szczegóły, zupełnie tak jakby patrzyła na niego po raz pierwszy, czy tego jak ich dłonie zetknęły się ze sobą i pozostawiło to na jej skórze niewidzialny ślad, który dla niej jednak był równie oczywisty, jak gdyby pozostała jej po nim blizna na ciele albo to jakie emocje w niej wywołało to, że powiedział jej, że była ważnym elementem układanki tamtego dnia... Nie były to emocje, które mogłaby żywić do mężczyzny, który był dla niej jedynie przyjacielem.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz