Rozdział 42

177 14 6
                                    

Z jakiegoś powodu zdławiło ją lekko w gardle. Pewnie ze zdenerwowania, które wciąż w niej siedziało, a teraz nagle jego poziom wzrósł w formie adrenaliny. Dobrze, że postawiła na coś luźniejszego i nie stroiła się bardzo, bo on też był ubrany w swobodnym stylu – na biały T-shirt narzucił zwykłą, czarną bluzę z kapturem i połączył to z luźniejszymi, spranymi dżinsami i czarnymi, sportowymi butami. Zasłonił twarz okularami przeciwsłonecznymi, a jasne włosy czapką, ale nie przeszkadzało jej to w rozpoznaniu go już przy pierwszym rzucie oka. Widziała też ramię plecaka, który zwisał mu zapewne luźno, zaczepiony na jednym tylko barku. Zauważyła, że był wyższy niż zapamiętała. Wydawało jej się, że są bardziej równego wzrostu, ale okazał się mieć parę centymetrów więcej niż ona. Jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, który zajmował większą przestrzeń jego twarzy z każdym krokiem coraz bardziej.

Nagle poczuła, że zdenerwowanie ją opuściło, jakby ten jego uśmiech był czymś, co sprawiło, że przestała się obawiać i cała stała się jedynie radością. Również ruszyła w jego stronę, pozbawiona tej odrobiny zawahania, która ją początkowo ogarnęła.

- Cześć! – wyrzucili z siebie niemal jednocześnie z równie szerokimi uśmiechami na twarzach. Namjoon odsłonił przy tym twarz, ściągając okulary. Znów chwilę się zawahała w ostatnim kroku, ale zaraz potem po prostu rozłożyła ręce i uścisnęła go. Tylko przez sekundę, może dwie czuła się niezręcznie. Potem odpowiedział, obejmując ją w pasie, a uczucie to odpłynęło i ogarnęły ją jedynie spokój i podekscytowanie związane ze spotkaniem, na które wyjątkowo mocno czekała. Wzięła jednak głęboki oddech, wypuszczając go z objęć i odsuwając się od niego dwa kroki.

- Dojechałaś bez problemu? – zapytał. Nie do końca wiedziała, jakie problemy mógł mieć na myśli, ale jej samej trochę ich przyszło do głowy, gdy na ten temat myślała.

- Bez najmniejszego. Żadnych źle podanych adresów, problemów z dogadaniem się, wypadków na drodze... - wyliczyła kilka z nich i wzruszyła ramionami. – Za dużo żeśmy z kierowcą nie porozmawiali, ale nie jechał jak wariat, więc nawet i bez tego się obyło.

Odpowiedział na jej uśmiech własnym, ledwie widocznym.

- To dobrze, cieszę się – powiedział.

- A ty? Też bez większych problemów? – zapytała, przekrzywiając głowę. Nagle stwierdziła, że nigdzie nie widziała samochodu, którym mógłby przyjechać Namjoon. Oczywiście, tak jak ona mógł przyjechać taksówką, choć bardziej spodziewała się, że podwiózł go któryś z menadżerów. – Mam nadzieję, że nie czekasz zbyt długo, co?

- Niespecjalnie – odpowiedział, jak dla niej dość wymijająco. Nie określił tym, ile dokładnie czekał ani kiedy przyjechał. Miała więc wątpliwości co do tego, czy rzeczywiście nie musiał czekać na nią zbyt długo. – Nie wiem, czy widziałaś wiadomość, ale też się cieszę, że wreszcie mogę cię zobaczyć w ten sposób.

Mrugnęła. Czuła się trochę oszołomiona ich spotkaniem, co uświadomiła sobie dopiero w tej chwili, kiedy kolejną sekundę zajęło jej przypomnienie sobie, że sama wysłała mu podobną wiadomość w drodze. Uśmiechnęła się szeroko po raz kolejny, odruchowo sięgając ku włosom.

- Mam nadzieję. Nie chciałabym wyjść na jedyną nakręconą na to spotkanie... Czułabym się głupio – parsknęła śmiechem. Może nie byłoby to najgorszym, co mogło się wydarzyć, jednak sprawiłoby to, że czułaby się po prostu niezręcznie w związku z tym. Również zaśmiał się i pomachał rękoma na znak obrony.

- Nie, nie, spokojnie, nie musisz się tym przejmować – stwierdził, wciąż się śmiejąc. Potem jedna z jego dłoni powędrowała na kark, w geście, który dobrze znała. – Jeśli cię to pocieszy to nawet trochę nie mogłem spać.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz