Rozdział 35

138 13 6
                                    

- Chcą żebyś wracała już do pracy? – zapytał ojciec, kiedy opuściła dłoń z telefonem i zerknęła, czy jej szef się rozłączył. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko. Odłożyła komórkę na niewielki stolik, który mieszkał z nimi już od kilku miesięcy, od czasu jak Paula przytachała go od jakiejś swojej znajomej. Chyba na jej urodziny, żeby nie było wstydu podczas przyjmowania gości.

- Michał pytał, jak się czuję i jak moja noga, ale myślę, że chciał się głównie dowiedzieć, kiedy zamierzam wrócić – stwierdziła. Ojciec skinął lekko głową, wciąż trzymając brzeg szklanki przy ustach.

- Jest twoim szefem, więc pewnie go to obchodzi – powiedział i posłał jej wymowne spojrzenie. Uśmiech na jej ustach stał się szerszy. Michał mógł być miły i zakończyć rozmowę w luźnym tonie, ale tak jak mówił ojciec, był nadal jej szefem. Oczywistym było po co dzwonił. – Właściwie, chyba mogłabyś prowadzić zajęcia z usztywnieniem?

Spojrzała na swoją nogę. Tego popołudnia pojechali razem do szpitala na zdjęcie gipsu. Miała nadzieję, że wszystko było w porządku z jej nogą i że nie wsadzą jej w niego ponownie. Ojciec, który przyjechał po nią, żeby ją zawieźć na miejsce i przywieźć z powrotem do domu, twierdził, że przy skręceniu kostki raczej marne były szanse na to, żeby jej się pogorszyło, bo nic nie było złamane, więc nie mogło się krzywo zrosnąć. Mimo to odetchnęła z ulgą dopiero, kiedy jej lekarz oświadczył, że kolejne dwa tygodnie powinna spędzić już w lżejszym i poręczniejszym do poruszania się usztywnieniu. Po powrocie zaprosiła jeszcze ojca na herbatę, bo nie chciała, żeby pełnił rolę jedynie jej szofera. No i chciała z nim spędzić jeszcze trochę czasu, tak po prostu, ponieważ była jego córką.

- Z grupami zaawansowanymi... - zastanowiła się chwilę. Jeśli nie musiałaby nauczać podstaw i ćwiczyłaby z grupami znającymi układy, dałaby sobie spokojnie radę. – W sumie trochę się zmęczyłam siedzeniem w domu...

- Nie dziwię się – stwierdził. Spojrzała na niego, oderwawszy spojrzenie od swojej nogi. Westchnął lekko i uniósł kąciki ust. – Zawsze byłaś ruchliwa. Nawet jak jeszcze nie chodziłaś. W przedszkolu panie narzekały na to, że nie wytrzymujesz za długo w bezruchu.

Jak rzadko w rozmowach z ojcem zapragnęła przewrócić oczami. Był tym lepszym rodzicem, ale rozmowy na temat tego, jaka była, gdy była dzieckiem były tak samo krępujące. On chociaż nie mówił podobnych rzeczy z naganą w głosie. Matka by się nie powstrzymała.

- Myślę, że to raczej kwestia dorosłego życia. Jak długo pracujesz, to przyzwyczajasz się do tego, że coś robisz i głupio się czujesz, kiedy nie robisz prawie nic – wzruszyła ramionami, a potem poczuła przypływ przygnębienia. Delikatny, ale zawsze. Skrzywiła się, odgarniając włosy. – Przez pierwsze dni czułam się jak jakiś pasożyt. Jeszcze siedziałam u was.

- Bzdura – odpowiedział spokojnie i bez odrobiny kpiny w głosie. Spojrzał jednak na nią pobłażliwie, jakby była małą dziewczynką. W jego wzroku jednak było też dużo czułości wobec niej i poczuła się pod tym spojrzeniem tak, jakby pogłaskał ją uspokajająco po głowie. O dziwo, faktycznie jej to pomagało. – Stało się to, co się stało. Potrzebowałaś dojść do siebie i odpocząć. Może z mamą było to dla ciebie trochę trudne, ale gdzie miałabyś to robić lepiej niż u nas?

Być może w każdym innym miejscu, w którym miałaby łóżko, telewizor i dostęp do internetu. Przemilczała to jednak, bo prawdopodobnie był przekonany, że dom rodzinny był najlepszym miejscem na takie rzeczy. Właściwie, tak pewnie powinno być. W jej przypadku taki scenariusz może trochę nie pasował. Ale czy poza tym, że była skazana na swoją matkę i spędzanie z nią czasu oraz poczucie, że wróciła do domu z podkulonym ogonem, nie było jej też pod pewnymi względami dobrze? Mogła także spędzić czas z babcią i z ojcem, a w swoim dawnym pokoju mimo wszystko czuła się całkiem bezpieczna i nieźle jej się tam myślało nad swoim życiem. Nawet jeśli przez większość czasu czuła się trochę przytłoczona i miała wrażenie, że potrzebowała uciec od wspomnień z ostatnich lat mieszkania z rodzicami, miało to swoje plusy.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz