Rozdział 4

229 20 4
                                    

Wbiegła na górę, niemalże potykając się o jeden ze stopni, gdy już niemalże była u szczytu schodów. W końcu jednak dotarła do drzwi i dosłownie wtoczyła się przez nie do wnętrza szkoły tańca. Majka za kontuarem spojrzała na nią zaskoczona.

- O, jesteś jednak! – stwierdziła, a później zaczęła się śmiać, podczas gdy ona ruszyła już do pomieszczenia socjalnego cała zdyszana i spocona, chociaż na zewnątrz wciąż nie było temperatury na plusie. – I w jakim królewskim stylu!

Otworzyła usta, żeby jej coś odpowiedzieć, ale jej myśli zaraz jej myśli pobiegły w kierunku faktu, że nie miała czasu na dyskusje, bo przecież już była niemalże spóźniona. Wydała więc z siebie jedynie nieartykułowany dźwięk, któremu najbliżej było do pierwszej samogłoski alfabetu, a potem przeszła przez kolejne drzwi i zniknęła za nimi, w głowie przeklinając po raz kolejny komunikację miejską, która tego dnia postanowiła ją wykiwać i przyczynić się do tego, że ledwo zdążyła dotrzeć do pracy przed rozpoczęciem zajęć, na które i tak z pewnością się spóźni parę minut, bo musiała się jeszcze rozebrać i przebrać. Liczyła na to, że nikt z grupy nie cierpiał tego dnia na gorszy humor. Wiedziała, że sama nie powinna dawać się ponosić negatywnym emocjom, lecz nie ręczyła za siebie tego dnia, bo zdążyła być już bliska wybuchu z trzy razy zanim dotarła do pracy.

Na wszelki wypadek wzięła kilka głębszych wdechów na uspokojenie, zanim zamknęła szafkę. Potem zatrzasnęła ją i wyszła z pomieszczenia. Wiedziała, że powinna się pospieszyć, jednak nie potrafiła zmusić się ponownie do biegu. Poza tym czuła, że głupio by to wyglądało. Machinalnie kiwnęła głową i podziękowała Majce, która poinformowała ją, że uprzedziła jej grupę, że zaraz powinna się pojawić, a potem skierowała się już prosto do swojej sali. Tuż przed wejściem uświadomiła sobie, że zapomniała wziąć wody oraz telefonu i zastanowiła się nad tym, czy w ogóle schowała w tym pośpiechu torbę do szafki. Po pociągnięciu za klamkę, porzuciła te przemyślenia i przywdziała na usta szeroki i grzeczny uśmiech, by przywitać się i przeprosić uczestników kursu. Potem skupiła się już na zajęciach. Początkowo miała lekkie problemy z koncentracją i wciąż dawały o sobie znać emocje, które nie znikały tak łatwo, ale szybko zapomniała o swoich przejściach i zaczęła myśleć tylko o tańcu.

Pierwsze zajęcia skończyły się szybciej niż mogła się po nich spodziewać. Kiedy stwierdziła, że wypadało się pożegnać, była wręcz w szoku, że czas tak szybko upłynął. Potem miała krótką przerwę, więc skorzystała z niej i poszła po zapomniany bidon i telefon. Ucięła sobie krótką pogawędkę z Majką, a potem wróciła na salę, by poprowadzić kolejne zajęcia. Grupa była większa, więc prowadziła je wspólnie z Antonem. Dobrze im się razem pracowało, choć zdecydowanie nie było między nimi żadnej chemii. Chyba właśnie dlatego tak było z resztą. Nie wyczuwała od Antona żadnych zbędnych romantycznych fluidów lub śladów tego, że chciał ją podrywać. Miał dziewczynę i szpica, o których dużo opowiadał, więc w sumie to było nawet wskazane. No ale najważniejsze było dla niej raczej to, że był po prostu normalny i dobrze się ze sobą dogadywali.

Po zajęciach z Antonem poprowadziła jeszcze jedne już sama. Później miała dłuższą przerwę. Wcześniej prowadziła w tym czasie zajęcia z młodą parą, ale poprzedniego dnia odbył się ich ślub, więc tego dnia prawdopodobnie nieco skacowani lecieli na swoją dwutygodniową wycieczkę na Kubę – jeśli wszystko dobrze poszło. A nawet jeśli nie, zajęcia nie były im już potrzebne, więc tak czy inaczej miała fajrant, dopóki nie znajdzie się kolejna para na ich miejsce. Co właściwie mogło się zdarzyć nawet niedługo.

Korzystając z chwili wolnego przejrzała social media. Nie było tego wiele, głównie wiadomości od Zoe. Paula grzecznie siedziała w domu i pisała pracę licencjacką, uczyła się do zaliczenia albo zajmowała się czymś innym związanym ze swoimi studiami. Trochę jej żałowała, bo choć minęło sporo czasu jak sama zasmakowała studiów, to jednak pamiętała sesję i egzaminy. Nie wspominała całości najlepiej, bo nie wybrała kierunku, w którym tak naprawdę chciała zmierzać i właściwie zaliczała tę decyzję do jednego z największych błędów swojego życia. O tańcu myślała poważnie jeszcze w gimnazjum, jednak kończąc liceum, zdecydowała się pójść za głosami i poradami innych ludzi i zarzuciła myślenie o tańcu na rzecz dietetyki. Nie było to coś co pasjonowało ją na tyle, żeby wykonywać właśnie ten zawód, chciała zadowolić matkę, a przy tym wypaść lepiej przy Zoe – na punkcie której mimowolnie miała kompleksy w tamtym okresie. Jakiś czas zajęło jej przełamanie się i podjęcie decyzji, żeby jednak poprowadzić swoje życie tak, jak ona je sobie planowała i wyobrażała. Ostatecznie nie wyszło jednak tak źle, bo po odrobinie cierpień i tak robiła to, co cieszyło ją właściwie najbardziej i postawiła na swoim. Rzuciła dietetykę na rzecz szkoły tańca i kursu instruktorskiego, a teraz robiła to, czym chciała się zajmować w życiu. Nawet jeśli wciąż stawało się to kością niezgody między nią i matką.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz