Rozdział 26

189 14 12
                                    

Odetchnęła z lekką ulgą, widząc ściemniony ekran, a następnie napisy końcowe. Koniec filmu oznaczał, że nikt nie będzie jej zatrzymywał w salonie, by oglądała film. Nie miała nic przeciwko samemu seansowi i było całkiem przyjemnie coś obejrzeć w telewizji, szczególnie po dwóch dniach nudzenia się w szpitalu. Czasem pośmiać się z komentarzy czynionych przez babcię odnośnie do poczynań głównych bohaterów lub wymienić wymowne spojrzenia z ojcem, kiedy wraz z mamą zagłębiły się w gorącą dyskusję na temat, któregoś z wątków. Była jednak niesamowicie zmęczona tym dniem i miała ochotę odpocząć. Próbowała wcześniej uciec, tuż po tym jak zebrała się od nich Paula, ale mama upierała się, żeby koniecznie z nimi została i jeszcze spędziła trochę czasu, bo przecież to pierwszy raz po długim okresie, jak mogła z nimi posiedzieć jak za dawnych lat i powinna trochę czasu im wszystkim jednak poświęcić. Nie miała sił z nią dyskutować, a dodatkowo babcia poklepała ją po kolanie i powiedziała, że jak trochę z nimi posiedzi, to nic jej się nie stanie i może nabierze jednak dobrego humoru, a jej już nie mogła odmówić. W dodatku przekupiła ją gorącą czekoladą, którą zrobiła dla wszystkich, a to faktycznie poprawiło jej trochę nastrój, mimo nieudanej próby wymknięcia się wcześniej. Samo siedzenie właściwie nie było jakąś znaczną tragedią ani nie było zbyt uciążliwe. Z babcią i tatą było miło – szczególnie, że ten drugi był raczej milczącym typem, z którym świetnie się rozumiała – a mama, o dziwo, pilnowała się, żeby nie powiedzieć niczego, co bardzo by jej dokuczyło lub dogryzło. Nie wiedziała, czy to zasługa ojca albo babci czy zwyczajnie się nad nią ulitowała tego dnia akurat. Była jej jednak zdecydowanie wdzięczna, nawet jeśli czasem wyraźnie widziała, że matce cisnął się jakiś komentarz na usta i z ledwością się od niego powstrzymywała. Doceniała to, bo nie było to wcale takie oczywiste w jej przypadku, by nieco odpuszczać, nawet w podobnej sytuacji.

Nawet matka jednak nie była w stanie sprawić, by kolejna godzina przed telewizorem, była dla niej aż tak bardzo nieznośna. Była zwyczajnie zmęczona po wrażeniach, jakie dostarczył jej ten dzień, a właściwie to sam Adam. Miała bardzo dużo różnych przemyśleń, które wciąż krążyły jej po głowie. W dodatku miała za sobą ciężar tego, że przyznała się do wszystkiego ojcu i teraz wiedział o Adamie i o tym, co przez ostatnie tygodnie działo się z nią i w jej życiu. To było dość obciążające i kosztowało ją wiele wysiłku, nawet jeśli jedynie opowiadała mu jakąś historię, a teraz nawet nie dawali po sobie niczego poznać, żeby nie wywoływać wilka z lasu, którym było zainteresowanie matki.

Ostentacyjnie westchnęła, żeby dać wszystkim wokoło do zrozumienia, że była naprawdę zmęczona, a potem sięgnęła w stronę kuli, leżącej w pobliżu sofy.

- Nie wiem jak wy, ale ja idę już do łóżka, kochani – powiedziała i zerknęła na wszystkich z lekkim uśmiechem. Czujny wzrok matki natychmiast się w nią wbił. Spojrzenia babci, nucącej sobie motyw z napisów końcowych, oraz ojca spoczęły na niej odrobinę później. – Zmęczona jestem jakoś.

- Jak nie ty – stwierdziła matka, uniósłszy brwi do góry.

- Każdy byłby zmęczony, po paru dniach w szpitalu. W dodatku po czymś takim. Nic dziwnego, że jest zmęczona – stwierdziła babcia, stając w jej obronie albo po prostu będąc typową sobą, czyli kochaną babcią. – Jak już jest w domu to może.

Brwi matki opadły w dół, a potem jej twarz nabrała bardziej wyrozumiałego wyrazu. Pokiwała nawet lekko głową.

- Naí, naí*... Ja po każdym porodzie wracałam bardziej zmęczona niż kiedykolwiek – machnęła rękoma i wzdrygnęła się nawet, najwyraźniej na wspomnienie tego, jak się wtedy czuła. Parsknęła śmiechem, zwracając ku sobie jej wzrok.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz