Rozdział 68

122 14 4
                                    

- Cześć - oświadczyła z szerokim uśmiechem na ustach, nieco nazbyt głośno, nawet dla własnych uszu. Kiedy Namjoon pojawił się na jej ekranie, jej umysł zajął się jednak czymś innym. Widział ją w ogóle? Sam siedział gdzieś na zewnątrz, chyba na balkonie w swoim hotelu, bo tak sugerowały okna i fragment budynku za jego plecami oraz widoczny fragment gołego nieba. Jego twarz była oświetlona tylko częściowo, a światło płynące z boku zdawało się wydobywać z innego pomieszczenia przez okno. Po chwili wychwyciła również odgłos ruchu ulicznego, choć nie był on jakiś wielki, jak założyła po natężeniu. Ona jednak była dość daleko od świateł hotelu, w którym odbywało się wesele Dorcas i Mateo i jedynym co ją mogło oświetlać była poświata bijącą od ekranu telefonu. W nocy i na zewnątrz z pewnością było to marne źródło światła.

- Hej... Wieczorny spacer? - zapytał. Dopiero w tamtej chwili zwróciła uwagę na to, że jego twarz miała nieco zaniepokojony wyraz. W sumie patrząc po godzinie, mógł już spać i go jednak obudziła, a że był dobrym facetem to po prostu odpowiedział na jej wiadomości. Mógł pomyśleć, że coś się stało.

- Obudziłam cię? - zapytała, ignorując jego pytanie. Najpierw zmarszczył lekko czoło i miała wrażenie, że spojrzał na nią z jeszcze większą ilością zmartwienia.

- Nie - odrzekł krótko. Potem według schematu w jej głowie powinien raczej wyjaśnić, co robił i w czym mu tak naprawdę przeszkodziła. Ale tego nie zrobił, a zmarszczki na jego czole nieco się pogłębiły. - Wszystko w porządku?

Zacisnęła lekko usta. Podchodził do niej jakoś tak poważnie i rzeczowo. Przecież nie miał się czym martwić. Ale może o tym nie wiedział.

- Można tak powiedzieć... Co prawda, rozmówiłam się dzisiaj z mamą, ale jakoś poszło... No i jesteśmy ostatecznie na weselu Dorcas obie, nie zabijając się wzrokiem, więc... No... Nie jest tragicznie - odpowiedziała, patrząc w morze przed sobą. Jakoś tak nie potrafiła się skupić, mówiąc mu to wszystko. Czuła, że miała w sobie wiele myśli i emocji na raz. I nie wiedziała, na których się skupić. - Tak mi się wydaje... Że nie jest tragicznie między nami... Ale to w sumie nie rozmowa na teraz... Bo trochę jest tego opowiadania... A ja w sumie chyba nie do końca mam czas...

Zerknęła przez ramię w kierunku miasteczka, poszukując wzrokiem miejsca imprezy. Według siebie szła całkowicie prosto, ale teraz trochę się obawiała, że mogła jednak zboczyć ze swojej ścieżki. Zobaczyła rozświetlony budynek nieco bardziej po lewej. Miała taką nadzieję, że to on i że się jednak nie zgubiła. Chociaż chyba nie miała nic przeciwko zgubieniu się. Właściwie miała wielką ochotę przejść się wzdłuż brzegu. Zerknęła w dół, na wodę, która akurat delikatnie obmywała jej bose stopy. Zaraz jednak cofnęła się z powrotem do morza.

- Trochę wypiłaś, co? - zapytał. Parsknęła cicho i obróciła się w stronę ekranu.

- Jestem na czyimś ślubie, jasne, że wypiłam - uniosła lekko brew, obrzucając go rozbawionym wzrokiem. On jednak nie wydawał się zbytnio rozbawiony.

- Więc jeszcze nie wróciliście do domu dziadków - powiedział. Pokręciła głową. Namjoon kiwnął lekko własną. Jego myśląca mina wydawała jej się dość zabawna i wciąż dziwna.

- Pomyślałam, że pójdę pomoczyć nogi w morzu. Nie chce mi się siedzieć tam w środku, bo... - urwała, nagle czując ogarniające ją przygnębienie. Pomyślała o Dorcas i Mateo, radosnych, złączonych w tańcu i w uścisku. A potem o swoich przemyśleniach, kiedy jeszcze był z nią Paweł. Tego jednak nie mogła Namjoonowi powiedzieć. Nie chciała mu narzekać akurat na takie rzeczy, bo były one zbyt mocno związane z jego osobą. - Jakoś straciłam nastrój.

Nawet dosłownie, bo w tamtej chwili również jej zadowolenie z tego, że morska woda obmywała jej stopy i mogła porozmawiać z Namjoonem, jakoś tak znacznie opadło. Wcześniej była rozanielona.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz