Rozdział 56

114 14 3
                                    

Namjoon odpisał jej dopiero wieczorem. Miało to sens, bo wciąż był w USA, więc u niego dzień się tak naprawdę dopiero zaczynał. Tak przynajmniej sobie to wszystko usprawiedliwiała, gdy czekała na to, aż odczyta i jej odpowie. Mimo wszystko, ucieszyła się na widok jego wiadomości, być może bardziej niż powinna. Serce zabiło jej mocniej i od razu odczuła falę ekscytacji i zastrzyk endorfin, które prawdopodobnie musiały być zauważalne dla osób, które znajdowały się z nią w pomieszczeniu. Przed sekundą narzekała na bolące stopy, łydki i ramiona, a teraz momentalnie poczuła się radosna jak skowronek i jak on miała ochotę odfrunąć i świergotać. Cieszyła się z podwózki, której miała jej użyczyć Majka, ale w tamtym momencie dużo mocniej nie mogła się doczekać, aż wysiądzie z auta koleżanki i będzie mogła spokojnie odczytać wiadomości i jakoś na nie odpowiedzieć. Trochę ją onieśmielały te własne reakcje, bo wiedziała, że zachowuje się jak nastolatka, a nią przecież już ładnych parę lat nie była. Pomagała jej jednak myśl, że nie miała wpływu na swoje naturalne i pierwotne emocje oraz reakcje i nie powinna się za nie obwiniać. Tak jak na myśl o Adamie włosy stawały jej dęba, tak Namjoon, kojarzący jej się dobrze i w którym była zauroczona, sprawiał, że uśmiechała się od ucha do ucha.

Majka może i nie była najbystrzejszą osobą jaka chodziła po ziemi, ale ją znała na tyle dobrze, żeby dostrzec przemianę, jaka w niej zaszła przez parę minut, gdy czekała, aż się przebierze. Jej oczy spojrzały na nią uważniej i od razu dało się dotrzec, że wychwyciły różnicę.

- Właśnie dzwonili z radia i wygrałaś pieniądze? - zapytała. Zaśmiała się lekko i pokręciła głową. Nie potrafiła jednak w tamtej chwili już trzymać dobrego nastroju w ryzach i jedyne na co mogła mu pozwolić to wyjście na wierzch. Wzięła głębszy oddech, starając się przynajmniej kontrolować twarz.

- W zasadzie to nic. Po prostu cieszę się, że idę do domu - odpowiedziała i zawachlowała rzęsami. Majka uniosła brwi i zrobiła minę.

- Rozumiem, że czeka tam na ciebie Channing Tatum? - zapytała. Otworzyła drzwi na klatkę schodową i przytrzymała je, dopóki się nie zbliżyła i ich nie przejęła.

- Wolałabym młodego Patricka Swayze - stwierdziła, wychodząc za Majką. Obejrzała się przez ramię, czy nikt nie wychodził może z pomieszczenia wspólnego za nimi.

- Co kto woli... - mruknęła Majka już w drodze na dół schodami. Tego dnia pierwszy raz od dłuższego czasu nie przejmowała się tą trasą i nie wspominała tego, co wydarzyło się ponad miesiąc wcześniej. Zapewne dzięki Majce, która była obok niej.

Na szczęście, Majka nie drążyła tematu i w tamtej chwili już go porzuciły, później do niego już również nie wracając. Ona jednak wciąż o tym myślała, a telefon trzymany kurczowo w dłoniach zdawał się być dwa razy cięższy, jakby chciał zamanifestować swoje istnienie oraz wartość na tamtą chwilę. Nerwowo potrząsała dłonią i co jakiś czas zerkała na podświetlony ekran, trochę sprawdzając, czy powiadomienie o odpowiedziach Namjoona wciąż się tam znajdowało.

W zasadzie to nie miała się może z czego tak cieszyć. Z pewnością nie była to wiadomość, która miała stricte wywołać u niej podobne reakcje, jakie w tej chwili przejawiała. Po prostu odpisał na jej poprzednie wiadomości, a znając aktualną sytuację i jego podejście, były to dość zdawkowe odpowiedzi - takie jakich jej ostatnio udzielał. No i musiała zdobyć się na odwagę, żeby ustalić jakiś termin na rozmowę na temat tego, co ostatnio z jego strony odczuwała, a to mogło ją kosztować trochę zdenerwowania. Jednakże nie potrafiła w tamtej chwili nawet mimo tych wszystkich faktów powstrzymać radości, jaka trwała u niej na myśl, że po prostu się odezwał. Doszła już do wniosku, że to było naiwne i głupie, a jednak naprawdę się cieszyła i czuła się pobudzona myślą, że miała możliwość porozmawiania z nim, nawet w ten sposób i może o niezbyt przyjemnych rzeczach. To chyba oznaczało, że wpadła jak śliwka w kompot, prawda? Że nie było już dla niej ratunku w tej kwestii. Oraz że odsunięcie ze strony Namjoona, jeśli jego celem było danie jej znaku, że nie widział ich razem, dało efekt przeciwny do tego, który mógł zamierzać i zamiast osłabić te jej uczucia, jedynie je zwiększyło. Czy to było dobre? Nie wiedziała. Czy złe? Również nie. Ta kwestia nie była czarna lub biała, była mieszana. A poza tym nie wiedziała dokładnie, co przyniesie im przyszłość, jak dalej się potoczą ich losy ani nawet co konkretnie odpowie jej Namjoon na pytanie o to, co się ostatnio działo, że się zmienił.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz