Rozdział 27

186 14 8
                                    

- Właściwie to wcale nie taka długa historia ani nic. Tak mi się wydaje – stwierdziła. Dla niej była ona rozciągnięta jak rzeka Wisła w najszerszym miejscu swojego biegu albo nawet i cała długość Wisły od źródła do ujścia, ale przecież nie była taka skomplikowana. Historia taka jakich wiele. Tak o niej pomyślała w tamtej chwili, kiedy zastanawiała się, o czym dokładnie powinna opowiedzieć. Bo przecież Namjoonowi nie musiała, a może nawet nie powinna, mówić wszystkiego, nie tylko ze względu na jego ograniczony czas, ale też dlatego, że zwyczajnie nie byli jeszcze w tak zażyłych relacjach jak z Paulą czy Zoe. – Dziewczyna poznaje chłopaka, zakochują się w sobie, ale po jakimś czasie okazuje się, że on kocha ją trochę za bardzo, po wielu przejściach ona ma dość i wreszcie kończy związek, ale on nie ma zamiaru jej zostawić i zatruwa jej życie coraz bardziej.

Opowiedziała to w bardzo lakoniczny sposób, ale i tak stanęły jej łzy w oczach. Gdyby mówiła o kimś innym, pewnie dałaby radę to powstrzymać, ale ponieważ główną bohaterką była ona, trudno jej było się odseparować emocjonalnie i nie poczuć nic. Nie zamierzała się jednak popłakać przed Namjoonem, bo w żaden sposób nie zamierzała grać na jego emocjach i uczuciach. I tak niczego by tym nie osiągnęła, bo o nic nie walczyła, a nie lubiła też płakać przed nikim. Wiedziała, że to może niezdrowe, ale dopóki nie była sama ze sobą, wolała ukrywać się ze łzami.

- Typowa historia z serii „nieudane miłości i inne błędy życiowe" – powiedziała dość ponuro, skubiąc fałdki na poszwie. Czy mogła zrobić w niej dziurę? Wygładziła materiał jednym przesunięciem dłoni i ułożyła rękę na swoim ciele.

- Brzmi jak całkiem niezły tytuł książki – stwierdził. Spojrzała na niego. Zrobiła to pierwszy raz od dłuższego czasu, bo dotychczas było to dla niej zbyt trudne. Mimo żartobliwego tonu wypowiedzi, Namjoon nie uśmiechał się i wyglądał dosyć poważnie, wpatrując się w nią uważnym spojrzeniem i opierając się policzkiem na ugiętej pod głową ręce. – I na dość skomplikowaną historię po prostu ujętą w dość prosty, choć też nie do końca, sposób.

- Jak będę chciała napisać biografię, to rozważę ten tytuł i opis – odrzekła i nawet lekko się uśmiechnęła. Szybko jednak opuściła kąciki ust, bo natychmiast w jej głowie zawitała myśl, że nie było w tym prawdopodobnie nic do śmiechu, przynajmniej na razie. Jakoś jednak zrobiło jej się cieplej, kiedy ten poważny i bolesny dla niej temat, przez sekundę nabrał lekkości. Westchnęła, znów markotniejąc. – No więc... Jak pewnie już się domyśliłeś, największym, a w sumie to może i jedynym, problemem była jego zazdrość. Początkowo to ignorowałam, no bo wiesz jak to się mówi – jak kocha, to jest zazdrosny.

Parsknęła cicho i zrobiła pauzę, krzywiąc się przy tym. W życiu nie spotkała się z większą głupotą i kiedy widziała gdziekolwiek ten slogan, miała natychmiastową ochotę zwrócić wszystko, co miała w żołądku. Zazdrość nie miała absolutnie żadnego związku z miłością, a już z pewnością nie dla niej. Była paskudnym uczuciem, które niszczyło człowieka je odczuwającego, jak i tego, który był jej obiektem. Siało spustoszenie w związku. Ten ich może nie był idealny, ale czy od początku nie było w nim tej właśnie zazdrości, która na niektórych z wydarzeń z początku odciskała swoje piętno? Kto wie, gdzie by byli, gdyby nie ona? Adam nie był ideałem, nawet pominąwszy kwestie jego chorobliwej zazdrości, która doprowadziła go do stalkowania jej. Właściwie z wierzchu był dość stereotypowym facetem. Skupiony na sylwetce i siłowni, bliżej mu było do wieczoru z piwem przed telewizorem niż do wyjścia do teatru i nigdy nie rozumiał, czym ludzie zachwycali się podczas patrzenia na tancerzy, więc pod tym względem mogli być raczej niedobrani. Ale nie był też kompletnie złym facetem. Teraz go tak postrzegała przez pryzmat wydarzeń po zakończeniu ich związku, lecz przecież kiedyś potrafiła docenić jego poczucie humoru, serce do zwierząt, zaradność, czy to, że potrafił sprawić, że czuła się jak najjaśniejsza gwiazda w świecie. To całkiem wiele cech, za które mogła go cenić jako partnera. Nikły jednak przy tym, co działo się przez jego brak kontroli nad zazdrością, choć przecież takim go początkowo poznała.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz