Rozdział 122

138 9 2
                                    

Przeczucie ściągnęło jej wzrok w kierunku telefonu leżącego na umywalce dokładnie w chwili, w której ten zaczął dzwonić. Połączenie na Messengerze było od Zoe. Zaskoczona wyłączyła suszarkę. Szum urządzenia ucichł, zanim jeszcze odwiesiła je do uchwytu przymocowanego do ściany. Jednocześnie wyciągnęła rękę do telefonu, ale odebrała dopiero, gdy spojrzała na ekran. Przytrzymując ręcznik, podniosła komórkę.

- Cześć? - odezwała się jako pierwsza. Po sekundzie zobaczyła na ekranie swoją siostrę ułożoną na łóżku - o czym świadczyły widoczne za nią poduszki oraz rama.

- Heej! - wykrzyknęła śpiewnie Zoe, szczerząc zęby. Jej twarz zaraz zmieniła się, na trochę zaskoczoną i obrzuciła ją wyraźnie spojrzeniem od góry do dołu, podczas gdy ona przysiadła na brzegu narożnej wanny, w której jeszcze niedawno spędzała przyjemnie czas. - O? Szykujesz się spać? Tak wcześnie?

Zerknęła na godzinę i wciągnęła głęboko powietrze. Była niemalże szósta. Nie miała tak wiele czasu. 

- Nie. Na randkę - odpowiedziała i natychmiast jej humor się poprawił, pomimo przejęcia czasem. Uśmiechnęła się szeroko i założyła nogę na nogę. Zoe zmarszczyła czoło, a potem westchnęła ze zrozumieniem i pokiwała głową.

- No tak, zostałaś dzień dłużej - powiedziała. Przytaknęła.

- W zasadzie to noc. O tej porze miał startować mój samolot - odrzekła. Nad ranem miała być już w Polsce, a tymczasem plan poprzedniego dnia gwałtownie uległ zmianie i jeśli wszystko dobrze pójdzie to zamiast w swoim łóżku sama, będzie w nocy w ramionach Namjoona, przytomna lub nie. Początkowo miała ochotę go zamordować, a nie zostawać dłużej, bo nie wierzyła w to, że wcześniej nie uprzedził jej, że w dniu jej wylotu miał urodziny. Nie miała dla niego prezentu i gdyby jej nie powiedział, to nawet życzeń by mu nie złożyła. Miał szczęście, że jej powiedział. Teraz trochę ją śmieszyło to, że rozmawiali na wiele tematów, bardzo intymnych, a nie przyszło im do głowy, by spytać o swoje daty urodzenia. Miała też ochotę się zaśmiać na myśl, o reakcji Namjoona, kiedy się dowiedział, że jest od niego rok starsza - a także nadzieję na to, że już dzisiaj nie będzie jej raczył dowcipami o tym, że zawsze miał pociąg do starszych kobiet, nawet jeśli potem tłumaczył, że to nie do końca były żarty. 

- Czyli mam rozumieć, że niespecjalnie masz czas na rozmowy? - zapytała Zoe.

- Jeśli nie przeszkadza ci to, że w trakcie będę się ubierała i malowała? - odpowiedziała i zanurzyła wolną dłoń we włosach. Nie były jeszcze do końca wysuszone, ale mogła pozwolić im wyschnąć naturalnie podczas szykowania się na innych płaszczyznach.

- Skoro tak mówisz - stwierdziła jej siostra. Podniosła się i ruszyła do drzwi, posyłając jej lekki uśmiech. - Gdzie idziecie? 

- Na romantyczną kolację. Nie pamiętam gdzie, ale Namjoon obiecał, że będziemy jedli na dachu, patrząc na panoramę miasta. I mówił, że mają świetne drinki - rozpromieniła się mimowolnie, kiedy mówiła. Przez ostatnie dni było im tak wspaniale, jakby nigdy nie wydarzyło się między nimi cokolwiek złego. Można było kompletnie zapomnieć o tym, że się rozstali na jakiś czas i że wyglądało na to, że już nigdy się nie zejdą. 

Była naprawdę szczęśliwa, szczególnie po nocy, którą spędzili ze sobą w Arese. Po niej była pewna, że podjęła właściwą decyzję, wybaczając mu. Była pewna, że patrzą na siebie tak samo i są dla siebie po prostu tym samym. Wierzyła też, że Namjoon drugi raz nie zachowa się podobnie i że tej nocy nie zostanie porzucona. Może powinna się bardziej martwić? Może była zbyt naiwna? Miała też takie myśli, to było naturalne i silniejsza od niej. A jednak pozostawała optymistką, pomimo tego, że życie nie raz pokazało jej, że potrafi jej dokopać. Ufała Namjoonowi po tym, co jej wyznał, kiedy kochali się po raz pierwszy w trakcie tego wyjazdu. Nie mogła iść dalej bez tego zaufania. Myślała też, że potrafi rozróżnić już, kiedy należało skończyć się obawiać i gdzie szukać zagrożenia.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz