Rozdział 11

227 17 10
                                    

Spodziewała się, że pojadą do jakiegoś baru, pizzerii albo podobnego miejsca. Kuba jednak ku jej zaskoczeniu oświadczył, że w planach miał zabranie ją do swojego mieszkania. Oczywiście, pod warunkiem, że się na to zgadzała. Wszystko w niej krzyczało w tamtej chwili, że to wyjątkowo zły pomysł i nie powinna na to pozwalać. Zacząć go przekonywać, by jednak wybrali inne miejsce. Takie, w którym byli inni ludzie. Jasnym było, jakie mógł mieć plany wobec niej. Zjeść coś w domu, napić się czegoś, a potem... Po co innego mężczyzna mógł zapraszać do domu kobietę, z którą się w sumie spotykał - w jakikolwiek sposób. Nie była na tyle głupia, żeby się tego nie spodziewać i nie domyślić. To właściwie zwyczajna kolej rzeczy. Spotykanie się, zbliżanie do siebie, a wreszcie łóżko. Później lub wcześniej, dobrze rozwijająca się relacja do tego prowadziła - naturalnie jeśli obie osoby odczuwały popęd seksualny i potrzebę zaspokajania go.

Gdyby wszystko było z nią w porządku, pewnie nie byłby to dla niej żaden problem. Pewnie odczułaby na myśl o jego zaporoszeniu dreszczyk emocji. Kiedy chłopak, którego się lubiło, był przyjemny i dobrze cię traktował, zapraszał cię do swojego mieszkania, można się było jedynie cieszyć. Sami, we dwójkę, wieczorem... Tak, to byłaby przyjemność, dla dziewczyny, która byłaby w Kubie zakochana i nie miałaby takiej przeszłości jak ona. Nie straciła tej funkcji, która gwarantowała chęć bliskości z kimś płci przeciwnej, a także komfortu płynącego z takiej relacji. Nie miałaby też tylu problemów, ile ona aktualnie posiadała i gdyby te problemy również nie wpływały na jej chęci i potrzeby.

Niestety, nie była taką dziewczyną. Była kobietą z przejściami i z problemami. Popsutą, być może nieodwracalnie. Dziewczyną, za którą znów łaził były chłopak. I taką, która wolała nie pogarszać swojego stanu psychicznego i emocjonalnego o kolejne, niepotrzebne jej traumy związane ze zmuszaniem się do seksu albo z niepowodzeniami w tym zakresie. Wystarczyły jej przecież te problemy, które już posiadała.

I wbrew temu wszystkiemu jej usta rozciągnęły się w lekkim uśmiechu, glowa opadła nieznacznie w dół, a z gardła wydobyło się niepewne "Okay". Dlaczego? Powinna była odmówić. Logika tak podpowiadała. Jej lęki tak podpowiadały. Wszystko inne, co miała w głowie, wręcz krzyczało, że to błąd i przez resztę jazdy autem, wyrzucała sobie, że jej asertywność i rozsądek nagle zgasły w tamtej chwili i niespotykany konformizm przejął stery. Przecież dobrze wiedziała, że powinna była mu odmówić albo przekonać, żeby jednak pojechali gdzieś indziej. Wiedziała, że wcale nie chciała, żeby doszło między nimi do tego typu zbliżeń, nawet do pocałunków. Może i czuła się źle sama ze sobą, kiedy myślała o tym, że jej lęki tak bardzo wpływały na niej w podobnych sytuacjach i zaburzały jej funkcjonowanie w jakichkolwiek relacjach damsko-męskich, bo przecież nawet pierwsze kroki były bezsensowne, jeśli nie mogła później stworzyć niczego poważniejszego. Lecz wiedziała, że pewne rzeczy wydarzyć się po prostu między nimi nie mogły. Nie chodziło o jej godność, ale o jej zdrowie i stabilność wewnętrzną. Nie chciała tego już bardziej zaburzać.

Oczywiście, mogła pojechać z nim do jego mieszkania i dopiero wtedy grzecznie odmówić, jeśli zauważyłaby, że jego poczyniania zaczną prowadzić do wiadomych celów. Do myśli tej dotarła dość szybko i nieco ją ona uspokoiła, nawet jeśli wciąż nie do końca i nadal miała jakieś obawy związane ze swoją najbliższą przyszłością. To miała być kolejna odmowa w stronę Kuby. Może to był też dobry moment, żeby wszystko zakończyć. I tak posługiwała się głównie wymówkami i czegoś mu odmawiała. Mogłaby też z nim porozmawiać, dlaczego zachowywała się w podobny sposób... Lecz nie sądziła już, żeby cokolwiek się zmieniło w jej patrzeniu na niego. Nie była to kwestia czasu. Nawet jeśli był poczciwym chłopakiem, to nie dla niej. Z goryczą pomyślała, że ona zawsze wybierała mniej grzecznych chłopców, aż nie trafiła na takiego, co przerósł jej najśmielsze oczekiwania...

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz