Rozdział 112

94 13 2
                                    

- Co zamierzasz z tym zrobić? - spytała Paula. Opowiedziała jej wcześniej co nieco o liście od Namjoona, choć oczywiście nie wszystko do końca, bo część była zdecydowanie zbyt prywatna. Teraz siedziały oparte plecami o sofę z opróżnioną już butelką wina i dwoma pełnymi do połowy kieliszkami. Po jej prawej stronie leżała jeszcze koperta z listem od Namjoona, który przeczytała po wyjściu matki. 

- Nie wiem - wzruszyła ramionami i sięgnęła po kieliszek. Była to prawda, bo naprawdę nie miała pojęcia, co powinna zrobić w związku z listem. Przyszedł tak zupełnie niespodziewanie i po takim czasie. Zdążyła już zacząć się godzić z tym, że nigdy więcej już od niego ani nie usłyszy ani nie odczyta ani słowa, a nagle pojawiło się coś takiego.

Zastanawiała się jednak mocno, czy ten list cokolwiek zmieniał. Czy po przeczytaniu go czuła się lub była mniej poszkodowana? Mniej zraniona? Czy powinna przestać czuć złość w stosunku do jego osoby tylko dlatego, że odezwał się do niej po jakimś czasie i przyznał do tego, że żałował i zachował się jak drań? No bo to chyba było przyznanie się do winy i żal. Z jego słów spisanych na żółtawych kartkach w linię, wyrwanych z jakiegoś notesu właśnie to wyczytywała.

Czy jednak to cokolwiek zmieniało? Czy w związku z tym, że miała dowód jego skruchy powinna poczuć się odrobinę inaczej? To przecież nijak nie zmieniało biegu wydarzeń i tego co się stało między nimi, ani jak ją potraktował. Mógł nazywać ją słońcem i pisać, że bez niej jego świat był smutny i zimny, ale przecież to on doprowadził do tego, że tak to się wszystko skończyło. Odrzucił jej miłość, nawet jeśli powodem było jego tchórzostwo, jak twierdził. W pewnych kwestiach to absolutnie niczego nie zmieniało, taka była prawda. Nie zmieniało to także emocji, które towarzyszyły jej przez cały ten czas i które przeżywała od tamtej felernej nocy. Minęło już sporo czasu, a ona niemal codziennie ustosunkowywała się do tej sytuacji na nowo, z jakimiś nowymi emocjami - początkowo bardzo trudnymi i negatywnymi.

- Nie wiem, czy chciałabym mu wybaczać, a co dopiero czy powinnam... - mruknęła z rezygnacją, przesuwając w tę i we w tę po brzegu kieliszka, który zatrzymała w dłoni po wypiciu łyka. Obowiązek podjęcia decyzji przypadł na nią. A ona kompletnie nie miała pojęcia. Jak powinna się zachować, w którą stronę pójść? No i czego przede wszystkim chciała i co uznawała za dobre dla siebie?

Podrapała się po głowie, przymykając oczy. Po wcześniejszym stresie związanym z wizytą matki, emocjach związanych z listem oraz wypitym winie, czuła się ociężała. Westchnęła cicho i spojrzała w kierunku Pauli.

- A co ty byś zrobiła? - spytała. Kuzynka zrobiła myślącą minę, aż wreszcie zmarszczyła czoło.

- Trudno mi powiedzieć. Gdyby chodziło o Jimina... - zacisnęła usta i spojrzała przed siebie skupionym wzrokiem. Zaraz jednak potrząsnęła głową i odgarnęła włosy. - Nie, to bez sensu. Ja to ja i myślę w pewien sposób.

Spojrzała na nią przenikliwie. 

- Lepszym byłoby zapytać, co ty poradziłabyś komuś, kto znalazłby się w twojej sytuacji - powiedziała. Teraz to ona się zamyśliła. Co poradziłaby kobiecie, która znalazłaby się w takiej sytuacji jak ona? Gdyby na przykład byłaby to Paula lub Zoe i wiedziałaby o sprawie tyle, ile wiedziała o swojej własnej. Gdyby przyszedł do którejś z nich po tej sytuacji list kończący się daniem im wyboru, czy chciały jeszcze kontynuować tę relację i znałaby jego treść. 

Pierwszą myślą było to, że kazałaby się im trzymać od takiego faceta z daleka. Skoro raz zawiódł czyjeś zaufanie, to nawet jeśli przyznawał się do winy, jeszcze nie znaczyło, że zrozumiał i był gotów na to, by zmienić swoje myślenie i zaangażować się tak, jak tego oczekiwały. Adam przepraszał ją wiele razy, zakładała, że mogłaby to nawet liczyć w setkach. Ale czy przeprosiny zmieniały w jakiś sposób jego zachowanie lub sprawiały, że był inny? Odpowiedź oczywiście brzmiała: nie. Jego przeprosiny były warte tyle, ile podmuchy wiatru. Nie mogła jednak nie zwrócić uwagi na to, że Namjoon nie był Adamem. Prawdę mówiąc, był jego przeciwieństwem. Był delikatny, opiekuńczy i łączyła ich więź oparta na bezpieczeństwie, zaufaniu i wzajemnym porozumieniu. Z Adamem łączył ich w głównej mierze duży pociąg fizyczny, a w swoim związku niekiedy z trudnością się docierali, choćby dlatego, że nie był przyzwyczajony do otwierania się przed kimś emocjonalnie. Chociaż Namjoon też nie do końca się najwyraźniej przed nią otworzył, skoro skrywał swoje obawy i milczał na ich temat przez większość czasu. 

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz