Rozdział 62

154 10 0
                                    

MR. Kim: Hej! Wszystko w porządku? Nie odzywasz się od rana, trochę się martwię, choć może niepotrzebnie 😅

Kiedy przeczytała wiadomość od razu poczuła odrobinę wyrzutów sumienia. Podczas lotu wolała się odrobinę zdrzemnąć i zająć czymś, co sprawiłoby, że matka by się do niej raczej nie odzywała, choć marne były na to szanse. Potem już na Samos zupełnie straciła głowę dla tego miejsca, a kiedy już nie miała jak zachwycać się widokami, bo była w domu dziadków, to oni skutecznie przykuwali jej uwagę. Widziała ich rzadko i mimo niezbyt przystępnych charakterów, całkiem dobrze się z nimi dogadywała - no, przynajmniej z babcią, bo dziadek Nikos był raczej małomówny wobec wszystkich, chyba że sobie wypił. Babcia za to zawsze była zainteresowana, co było u niej słychać, bo jednak rzadko rozmawiały, jedynie czasem, kiedy Dorcas albo ciotka Zena przyjeżdżały i dziadkowie mieli szansę porozmawiać przez Messengera. Oczywiście, nie obyło się bez pytań o to, kiedy ona sobie kogoś znajdzie, czy w ogóle ma kogoś na oku i że powinna się jednak zacząć trochę spieszyć, co nieco działało jej na nerwy, ale babcia chociaż w ten sam sposób mówiła do Pawła. Szybko udało jej się też zmienić temat i w zasadzie to uciec, bo ktoś musiał pozbierać naczynia po wystawnym obiedzie, jaki zrobiła babcia z okazji ich przyjazdu oraz je zmyć. Z pomocą przyszła jej też trochę Dorcas, rozładowując napięcie żartem o tym, że po prostu na wyspie nie ma co robić, więc wymyśliła sobie ślub, a ona miała życie w większym mieście, to i więcej zajęć miała. Jaka była prawda i czy do końca się z Dorcas zgadzała, nad tym się nie rozwodziła za wiele w swojej głowie, wdzięczna za samo to, że kuzynka postanowiła stanąć za nią i jakoś ratować jednocześnie sytuację.

Co najdziwniejsze dla niej w tym wszystkim, gdy nastąpił ten niezręczny moment, w którym babcia zaczęła temat związku i zakładania rodziny, matka milczała przez większość czasu. Nie było z jej strony kąśliwości ani potwierdzeń dla tego, co mówiła babka. W zasadzie nawet nie patrzyła w jej stronę, ale w swój talerz, na który nakładała sobie po trochu dokładek kilku dań, tylko po to by mieć jakkolwiek zajęte usta i nie musieć się wypowiadać. Wydawało jej się to doprawdy dziwaczne. Raz tylko, kiedy babka zwróciła się do niej per "nie mam racji, Rino?" wypowiedziała się w tej kwestii, co nieco ułożyło jej wszystko w głowie. "Ona uważa, że wie, co dla niej dobre", tak brzmiała odpowiedź matki. O ile słowa stanowiły coś zupełnie odmiennego niż to, czego mogła się po matce spodziewać, o tyle już sam ton nadawał im nieco innego znaczenia i nasuwał na myśl inne wnioski. Był wyniosły, nieco szyderczy i mówiła w taki sposób, jakby uważała kompletnie co innego, choć może nie dało się tego dosłyszeć, jeśli się matki nie znało. Jeśli już jednak ktoś ją dobrze znał, jak ona, sprawa miała się inaczej. "Ona uważa", a matka tak nie uważa. "Uważa, że wie", ale według matki niczego nie wie i się myli. Przy babci Thelmie nie miała najwyraźniej zamiaru niczego jej wypominać, więc zdecydowała się na bardzo delikatne ukłucie, które być może zrozumiał jeszcze ktoś więcej, ale równie dobrze, mogła odebrać jedynie ona. No i przede wszystkim w nią wycelowane. Również nie dała po sobie niczego poznać przy stole, spojrzawszy na matkę jedynie kątem oka spode łba, choć ta nie zaszczyciła jej spojrzeniem ani na sekundę, a przynajmniej ona tego nie dostrzegała.

Jakoś jednak przeszła z tym do porządku i przetrawiła tę kąśliwość matki bez żadnego komentarza, co już uznała za sukces. Oczywiście, nie pozostawało to bez żadnego skutku, bo mimo wszystko potem myślała trochę o tej sytuacji, jak na przykład podczas zmywania i przestała dopiero, gdy Dorcas zaprosiła ją na swój wieczór panieński, który miał się odbyć tego wieczoru, choć ślub był dopiero w sobotę i zaczynał się w restauracji, którą prowadzili z Mateo, w towarzystwie mężczyzn, a następnie miał być kontynuowany i prawdopodobnie zakończony już w czysto kobiecym towarzystwie, u samych Dorcas i Mateo, którzy mieszkali w centrum Karlovasi, w domu dzielonym z rodzicami narzeczonego kuzynki. Dorcas zapewniała, że mieli dla siebie całe górne piętro, a rodzice Mateo rzadko do nich zaglądali - podobno mieli nawet osobne wejścia, ale nawet z tą wiedzą dziwnie byłoby jej cokolwiek świętować z teściami piętro niżej. Mimo tego dziwnego poczucia zamierzała jednak pójść. Nie tylko dlatego, że podczas pobytu u dziadków dzieliła pokój z matką, bo drugi zajmował Paweł. Z pewnością nie tylko dlatego. Lubiła Dorcas i uważała, że to miłe, że pomyślała by ją zaprosić, chociaż nie były sobie jakoś niesamowicie bliskie. Naprawdę tak myślała.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz