Rozdział 97

216 12 11
                                    

Jego wołanie mieszało się z szumem morza wokół niej. Nie na tyle, żeby go zagłuszyć. To, że się nie odwróciła, było tylko i wyłącznie kwestią tego, że postanowiła go tego nie robić. Kiedy ucichł, po prostu czekała w wodzie. Ciężko było jej go ignorować, kiedy nie miała pojęcia, gdzie się znajdował. Widziała, kiedy pojawił się na plaży i upewniła się, że ją dostrzegł, dopiero potem się odwróciła. Chciała zerknąć za siebie i upewnić się, co robił. Bycie w niepewności sprawiało jej trud. Ciekawość zżerała ją od środka, ale nie mogła sobie pozwolić na to, żeby nie dociągnąć wszystkiego do końca zgodnie ze swoim planem. Zamknęła oczy, starając się skupić na plusku i szumie wody dookoła. Poruszała niecierpliwie palcami stóp, przegrzebując piasek na dnie. Zbliżał się do niej? Został na plaży? Może się obraził? W jej głowie w tej chwili powinien wejść do wody i zmierzać ku niej, ale nie słyszała ani nie wyczuwała w żaden inny sposób, żeby znalazł się blisko niej albo do tego dążył. Myślała o tym, że może nie mogła tego odczuć wcześniej, bo morze było zbyt ogromnym zbiornikiem wodnym, a ona stała za daleko od brzegu, żeby czyjaś obecność stała się zauważalna, jeśli nie patrzyła w czyimś kierunku. Jej ciało było w stanie gotowości i oczekiwania, cały czas spięte, choć starała się rozluźnić i po prostu czekać cierpliwie na jakiś znak, że wszystko szło zgodnie z jej zamiarami.

- Już mnie nie lubisz? - zanim doszła do niej pierwsza fala wody wywołana przez jego marsz lub pierwszy plusk wody zwiastujący jego zbliżenie się, usłyszała jego głos z bliskiej odległości. Drgnęła lekko i jednocześnie ulga rozlała się po całym ciele. Obróciła się wreszcie ku niemu. Woda dookoła niej plusnęła i poruszyła się  pod wpływem ruchu jej ruchu, choć zrobiła to powoli. A może właśnie dlatego. 

- Skąd ten pomysł? - zapytała, uśmiechnąwszy się lekko. Jej wzrok powędrował poniżej jego twarzy. Przesunęła spojrzeniem po jego barkach, obojczykach i ramionach oraz po tej części klatki piersiowej, którą jeszcze widać było ponad wodą. Kiedy fale się nieco cofały, ukazywały się nawet jego ciemne sutki znajdujące się na dwóch wypracowanych mięśniach. Nie przyglądała się długo, bo nie chciała, by poczuł się pożerany wzrokiem, ale wystarczyło, żeby oblała się rumieńcem. Widok jego nagiego torsu, nawet w tak nieznacznym stopniu odsłoniętego, sprawił że zrobiło jej się gorąco, choć chłodziło ją otoczenie. Dość komiczne, bo zakładała, że to on będzie zmieszany.

Uniósł brwi, nie ukazując jednak po sobie zawstydzenia. Może nie wiedział o sutkach. I pilnował się, żeby nie patrzeć na jej wystające wciąż ponad wodę piersi.

- Uciekłaś przede mną na plażę. Ukryłaś się w morzu. Nie odwróciłaś się nawet, jak cię wołałem - mówiąc, wyciągnął ponad wodę dłoń i prostował kolejno palce podczas wyliczania. Uśmiechnęła się szerzej.

- I to zaraz oznacza, że cię nie lubię? - nie dawała za wygraną. Przekrzywił głowę i przyglądał się jej w zamyśleniu przez parę następnych sekund, jakby zastanawiał się, czy mówiła poważnie. Stanął w takiej odległości, że mogłaby swobodnie wyciągnąć ręce i zarzucić mu je dookoła szyi.

- Z której strony na to nie spojrzę, to najbardziej logiczny wniosek - odpowiedział wreszcie. Ułożyła usta w dzióbek i wydęła je lekko, ale zaraz znów przywdziała na twarz uśmiech. Cofnęła się, odepchnąwszy się nogą od dna i chwiejnie utrzymała równowagę, gdy jej stopy znów dotknęły podłoża. Jego oczy otworzyły się szerzej i spojrzał w dół. - Ostrożnie. Dno może być obniżone.

Zaśmiała się cicho w odpowiedzi.

- Pływam tutaj od lat. Wiem, gdzie dno zalicza spadek - odrzekła luźno. Kiwnął głową, choć dalej nie wyglądał na w pełni uspokojonego jej słowami. Zmrużyła oczy. - A ja wcale cię nie nie lubię. Po prostu miałam nastrój na droczenie się z tobą.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz