Prolog

654 18 15
                                    

Połowa grudnia, 2018 r.

Wzięła głęboki oddech, zamykając oczy i przekręcając się z boku na plecy. Ułożyła wolną rękę tak, że przedramieniem przesłoniła sobie oczy. Muzyka sączyła się do jej uszu przez słuchawki, a ona próbowała się w nią wczuć jak najmocniej i wyobrazić sobie kolejne kroki. Im dłużej jednak to robiła, tym większą beznadzieją była przepełniona. Przewróciła się na brzuch, układając się tak, by oparta na ugiętych rękach, mogła przeglądać telefon. Zastopowała piosenkę, żeby móc zebrać myśli podczas przeglądania playlisty. Ta, której jeszcze przed chwilą słuchała, kompletnie nie pasowała do choreografii, którą już zdążyła sobie częściowo zaplanować. Żeby jednak dokonać tego w pełni i stworzyć wszystko do końca, potrzebowała dobrać odpowiednią muzykę. Taką, przy której od razu będzie wiedziała, że to właśnie ten utwór, że to do niego pasował ten fragment, który już został opracowany i spisany w niewielkim notatniku, który leżał obok łóżka. Nic jednak z tego co zdążyła już przesłuchać, nie było tym, czego poszukiwała. Czuła niemoc i zastój, tym mocniejszy, bo pierwotnie wytypowane piosenki okazały się kompletnie nie pasujące.

Przez dłuższą chwilę leżała z głową zwieszoną pomiędzy ramionami i czuła ogarniającą pustkę. Zastanawiała się, czy może jednak nie dobrać czegoś z tego, co zdążyła już przesłuchać. Może kiedy zacznie nad tym wszystkim pracować, już z piosenką, przekona się i odblokuje. Nie wszystko w końcu było takie beznadziejne. Niektóre elementy były wręcz idealne. Musiała się tylko zastanowić które i jak zmienić to, co już zdążyła zaplanować, żeby zgrało się z muzyką w tych miejscach, w których póki co do siebie nie pasowało.

Myślenie jednak przychodziło jej dość trudno tego wieczoru. Może była już zmęczona po całym dniu. Ostatnio było dość intensywnie przez nagłe odejście jednej z tancerek. Trzeba było zająć jej miejsce i jakoś zalepić dziurę, póki nie znalazł się na jej miejsce nikt inny. Z tego względu wrzucili jej ten dodatkowy konkurs z jedną z grup, które straciły swoją trenerkę. Może gdyby potrafiła być bardziej asertywna, nie skończyłaby w ten sposób. Nie mogła jednak odmówić tego dodatkowego obowiązku w takiej chwili, nawet jeśli nie chciała się nim zajmować, bo w ostatnim czasie i tak zyskała grupę pięciu uczniów, chcących wyuczyć się choreografii na wesele. Sytuacja była o tyle ciekawa, że wszyscy mieli tańczyć na jednym przyjęciu – osobno miała lekcje z parą młodą, a także z teściami, którzy w dodatku uczyli się u niej w tajemnicy przed swoimi dziećmi. O ile się zorientowała w międzyczasie, pomysł niespodzianki należał do matki panny młodej, a rodzice pana młodego zostali w to przez nią wciągnięci. Panie bawiły się przednio, pan może trochę gorzej, ale foxtrota tańczył zdecydowanie najlepiej. Syn zdecydowanie tego po nim nie odziedziczył, ale robiła co mogła, żeby to naprawić.

Rozważania, a raczej błądzenie myślami po różnych elementach jej życia zawodowego, przerwało wibrowania telefonu. Spojrzała na ekran i podświetliła go. Różowopomarańczowa ikonka imitująca aparat fotograficzny dawała do zrozumienia, że powiadomienie przyszło z Instagrama.

MR. Kim chce ci wysłać wiadomość!

Uniosła brew. MR. Kim? Nie urodziła się wczoraj ani nawet przedwczoraj, więc jej umysł dość szybko połączył ze sobą fakty i doświadczenie jakie zdążyła zdobyć w używaniu podobnych mediów społecznościowych, a następnie wydedukował jakiego rodzaju wiadomość mogła dostać od przedstawiciela płci męskiej, co podkreślała nazwa użytkownika. Stuknęła w ekran dwa razy i wyrysowała wzór będący kodem zabezpieczającym. Otworzył się instagramowy czat z wiadomością. Już prawie kliknęła usuń, kiedy zauważyła, że wcale nie była to typowa wiadomość w stylu „Hi, beautiful". Przede wszystkim była znacznie dłuższa i przy pobieżnym przejrzeniu bez wczytywania się, można było dojść do wniosku, że zawierała coś innego. Oczywiście mógł to być zwykły spam, ale tym razem nie był.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz