Rozdział 6

226 23 8
                                    

Co powinna zrobić? Jak powinna się zachować? Czy to był czas, żeby ponownie uciec przed Adamem? Miała ochotę rzucić pracę i nigdy więcej się nie pojawiać w szkole, która stała się teraz miejscem zagrożenia. Adam wiedział, że tam pracowała, wiedział też prawdopodobnie w jakich godzinach – jeśli ją znowu śledził, na pewno wiedział to na pewno i być może zdawał sobie też sprawę z tego, gdzie mieszkała. Świat znów przestał być bezpieczny za sprawą tej samej osoby, która zrujnowała to przed laty. A ona czuła się jak zagubione w lesie dziecko, które błąkało się do późnych nocnych godzin. Wokół była ciemność i nie wiedziała, gdzie powinna iść ani co zrobić. A w dodatku w tej ciemności siedział potwór. Jeden, pojedynczy i bardziej ludzki niż można by się po potworze spodziewać, ale nie wiedziała, z której strony nadciągnie i w którym momencie postanowi ją zaatakować. Nie była w stanie tego przewidzieć, bo choć każda oznaka mogła być dla niej znakiem ostrzegawczym, to równie dobrze mogła znajdować się w jej głowie. Nie wiedziała co powinna zrobić, jak się ratować, nigdzie nie widziała nadziei i fizycznie zdolna była jedynie do tego, by skulić się i nakryć głowę rękoma w oczekiwaniu aż nadejdzie świt i będzie bezpieczniejsza. Tylko trochę, bo potwór mógł zaatakować nagle, nawet gdy myślała, że wszystko było dobrze – czego dowodem była sytuacja sprzed niemalże dwóch dni.

Niemalże, bo właśnie mijała druga noc od dnia, w którym znów spotkała się z Adamem. Druga z bezsennych nocy, podczas których leżała w łóżku, przekręcając się z boku na bok, z wnętrznościami pożeranymi przez węże niepokoju. Dzień, który upłynął wydawał jej się bardziej snem. Była zmęczona, rozkojarzona i roztrzęsiona. Teraz jednak nie potrafiła zasnąć, choć leżała w łóżku już bardzo długi czas. Nie mogła określić, ile czasu temu odesłała Paulę do pokoju. Młodsza od niej kuzynka trochę się opierała, gdy powiedziała jej, że nie musi wcale z nią siedzieć i doglądać jak dziecka. Potwierdziło to jej podejrzenie, że za cel honorowy Paula wzięła sobie właśnie dotrzymywanie jej towarzystwa, choć nie była zbyt rozmowna, a jedynym tematem, na który dłużej mówiła, był właśnie Adam, o którym choć nie chciała, to jednak nieustannie myślała.

Ile czasu minęło, odkąd Paula zamknęła się u siebie, a ona zgasiła światło i skuliła się pod kołdrą w pozycji, której już nawet nie pamiętała, bo zdążyła zmienić ją kilkukrotnie? Nie chciało jej się nawet zerknąć na telefon, który leżał na parapecie, podłączony do ładowarki. Ani fakt, że było jej tak okropnie duszno i gorąco nie potrafił wywołać w niej reakcji w postaci odkrycia się ani to, że zaschło jej w gardle również nie mogło wyciągnąć jej z łóżka, a co dopiero chęć sięgnięcia po telefon. Choć ta ostatnia czynność nie wymagała od niej tak dużej ilości ruchu jak dwie poprzednie, to jednak motywację miała proporcjonalnie do tego mniejszą, bo nie była ona podyktowana potrzebami organizmu, które swoją drogą nauczyła się ostatnio w dużej mierze ignorować.

Już kiedyś tak było. Już kiedyś miała taki okres, że ignorowała głód, aż przestawał jej przeszkadzać i kiedy leżała długie godziny w ciemnościach, a potem przesypiała niewielką ilość czasu, gdy słońce już wstało i wstawała za jakiś czas. Oczywiście nie pozostało to bez znaczenia dla jej organizmu, który w dużej mierze osłabiła. „Schudłaś bardzo. I blada jakaś jesteś... To niezdrowe." – słowa matki zadźwięczały w jej głowie całkowicie realnie, tak jakby stała nad jej łóżkiem. Zaraz potem w jej głowie pojawiło się wspomnienie tego, jak któregoś dnia zasłabła w łazience i przestraszyła się nie na żarty, kiedy odzyskała świadomość już na podłodze, z którą się boleśnie zderzyła.

Nie chciała, żeby znowu tak było. Zdecydowanie nie mogła na to pozwolić. Pragnęła, żeby tamten okres zniknął z jej życia i pamięci. Tak samo pragnęła, żeby nie powtarzał się on teraz. Żeby Adam zniknął. Ale była dorosła i nie mogła się oszukiwać, że jej problemy pewnego dnia po prostu wyparują i znikną z powierzchni ziemi w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie była małą dziewczynką, nie wierzyła w takie cuda. Musiała sobie z nimi jakoś poradzić. Od jutra. Teraz była dzieckiem zagubionym w mrocznym lesie, które spodziewało się wielkiego, złego wilka.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz