- Czemu w ogóle jest ta kolacja? - zapytała ją Paula, wyrywając ją tym samym z odmętów własnych przemyśleń, w których zatopiona była jeszcze przed tym, jak wsiadły do Ubera. Spojrzała na nią, jeszcze nie do końca skupiona na odpowiedzi, co zajęła jej kolejną chwilę.
- Czemu... - zaczęła powtarzać, jakby sama kierując w ten sposób swoje myśli na odpowiedni tor. Wreszcie zapadki przeskoczyły i powróciła na ziemię. Zamrugała. - A... Nie wiem.
Odpowiedziała w zasadzie odruchowo, bo momentalnie po zrozumieniu tematu rozmowy w jej głowie pojawiło się wspomnienie tego, jak Paweł prosił ją, żeby niczego nie mówiła reszcie rodziny. W zasadzie, mówił o rodzicach. Nie była pewna, czy Paula była tym objęta. Może jednak mogła jej powiedzieć? Czy to miało sens, żeby ukrywać przed nią cel spotkania?
- Serio? Zaprosił nas bez okazji? - Paula zmarszczyła czoło i parę sekund wyraźnie myślała. Nagle wyraz jej twarzy się zmienił. - Ale to ty mi powiedziałaś, żebym założyła coś innego niż stary T-shirt.
Nie mogła skłamać, bo sama dobrze pamiętała ten fragment ich wczorajszej rozmowy. Przygryzła wargę, przyglądając się białej koszuli w duże czarne grochy, którą Paula miała na sobie.
- No. Powiedziałam - kiwnęła lekko głową. Z jakiegoś powodu poczuła irytację tym dociekaniem Pauli. To było głupie, bo w sumie nic złego się nie działo. Prawdopodobnie chodziło po prostu o to, że miała inne rzeczy w głowie i nie za bardzo miała ochotę na takie jej dociekanie i wypytywanie jej. - A to coś złego, że powiedziałam, że na rodzinną kolację można się ubrać mniej na luzie?
Odwróciła spojrzenie w stronę przedniej szyby i ulicy, ale zaraz zajęła się własną torebką i zaczęła ją przeszukiwać, jakby naprawdę czegoś z niej potrzebowała, a nie próbowała jedynie skupić się przez chwilę na czymś innym.
- Poza tym, widziałaś jak się wystroiliśmy wtedy, jak Zoe przyleciała z Liv. Matka nam to wpoiła... - mruknęła, mając nadzieję, że to załatwi sprawę i jej kuzynka po prostu odpuści. Paula mruknęła, więc chyba się udało. Zamykając torebkę, czuła jednak wyrzuty sumienia, że tak ją traktowała i nie chciała z nią rozmawiać, bo miała zły humor głównie przez odwracanie jej uwagi od sytuacji między nią i Namjoonem. Szczególnie, że sama miała dość trudny okres w życiu. Westchnęła cicho, gotowa przeprosić Paulę, ale o dziwo, kuzynka ją ubiegła.
- Przepraszam. Pewnie denerwujesz się mamą, a ja cię dręczę - powiedziała i spojrzała na nią. Widziała, że mówiła absolutnie szczerze i naprawdę czuła się winna. A przecież nie musiała. To tylko wzmogło jej własne wyrzuty sumienia.
- Przestań. Nie dręczysz wcale - machnęła ręką. Prawdę mówiąc, z tego wszystkiego nie do końca pamiętała, że ma w ogóle widzieć się z matką. Kwestia Namjoona pochłonęła ją kompletnie i nie myślała za wiele o rodzicielce ani o spotkaniu z nią po ponad tygodniu. Może i powinna być tym zdumiona, ale niespecjalnie była, bo w obecnej sytuacji wydawało jej się to mglistą przyszłością, choć przecież miało być już zaraz. Trochę jednak nie była w stanie sobie siebie wyobrazić w mieszkaniu Pawła, w dodatku z matką i poznającą narzeczoną brata. Jej myśli uciekały w kompletnie inne miejsce niż to, do którego zmierzała i wciąż kręciły się wokół pytania Namjoona. Pytania, na które w gruncie rzeczy znała odpowiedź, lecz nie potrafiła jej wyartykułować i nie wiedziała, czy chciała to robić.
- Będzie w porządku, nie martw się. W razie czego skłamię, że mam rozwolnienie i zbierzemy się wcześniej - powiedziała Paula. Spojrzała na nią zaskoczona, a kuzynka uśmiechnęła się do niej. Był to gest mało przekonujący, lecz widziała, że naprawdę chciała ją podnieść na duchu. To sprawiło, że sama się nieco uśmiechnęła.
CZYTASZ
Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]
FanficSpin off story do "Despite the distance" oraz "Toward our dreams". Wciąż młoda, nie musząca się martwić o zainteresowanie płci przeciwnej, pochodząca z bogatego domu - życie Heleny z pozoru wydaje się idealne i dla wielu postronnych osób jest ono wy...