Rozdział 101

139 11 3
                                    

Zanim się obejrzała, Namjoon drzemał. Zaskoczyło ją to, jak szybko zasnął. Potem przypomniała sobie, że kiedyś mówił jej, że praca nauczyła go zasypiania w minutę i wtedy, gdy tylko znalazł się na to czas. Pomyślała, że to całkiem przydatna umiejętność, choć miała raczej dość przykre podłoże. Korzystanie z każdej chwili, w której możliwy był sen, żeby nadrobić to, co zostało zabrane przez obowiązki... Praca idola nie była łatwa ani tak przyjemna, jak wszystkim się wydawało i znów dotarła do niej ta myśl. Dobrze, że miał przynajmniej odrobinę czasu na odsłonięcie od tego. I wybrał między innymi spotkanie z nią, żeby to zrobić. Mimowolnie poczuła się doceniona.

Westchnęła i zerknęła za niewielkie okrągłe okno, za którym rozciągał się już pas chmur. Znała ludzi, którzy woleli nie wyglądać przez okno podczas lotu, ale ona lubiła ten widok. Kojarzył jej się z wolnością. Może trochę z powodu bardzo trywialnych rzeczy, bo z reguły loty oznaczały brak pracy i brak obowiązków - chyba, że były powrotne, a może z takich typowo ludzkich mrzonek o tym, jak wolne były ptaki, mogące lecieć z miejca na miejsce. I może z powodu tej przestrzeni, nieograniczonej na takiej wysokości w zasadzie niczym.

Sięgnęła do kieszeni dżinsowej kurtki, którą włożyła, bo tego dnia nagle się ochłodziło i zapowiadało się na deszcz. Przezornie włożyła do niej słuchawki, za co mogła być wdzięczna Helenie z przeszłości, która postanowiła jednak wyjąć je z plecaka pomimo wątpliwości, czy w ogóle się przydadzą. Najwyraźniej jednak kierowało nią przeczucie, bo miała przed sobą godzinny lot ze śpiącym towarzyszem. Wsadziła słuchawki do uszu i  połączyła się z telefonem, a potem weszła na Youtube, zamierzając znaleźć coś interesującego. Po zjechaniu kawałek w dół rozpoznała po ikonce teledysk BTS. W zasadzie samego Namjoona, bo było to intro "Persona" z ostatniej płyty zespołu. Zastanawiała się przez dwie, może trzy sekundy, ale ostatecznie odtworzyła właśnie tę piosenkę. Przyglądając się kolejnym scenom, myślała o tym, że ten sam człowiek, którego widziała na ekranie telefonu i który miał miliony wyświetleń, siedział teraz obok niej i spał. Wydawało jej się to trochę nierealne, ale kiedyś zerknęła w jego stronę, wiedziała, że widziała dokładnie tę samą osobę. Jedynym co go różniło był inny kolor włosów oraz makijaż, który sprawiał, że jego skóra wydawała się nieskazitelna i czysta w swojej bladości. Namjoon obok niej miał w końcu ciemne włosy i bardziej napigmentowaną skórę, która szczerze powiedziawszy chyba nawet podobała jej się bardziej. Wolała naturalnego Namjoona, który mniej przypominał marmurowy posąg. Czuła się z nim swobodniej, bo był bardziej jak człowiek. Bardziej jak ona. Ciekawe, czy Paula czuła się podobnie przy Jiminie...

Jakkolwiek by jednak nie wyglądał, głos nie pozostawiał złudzeń. Może i intonował słowa w języku, którego nie rozumiała, jeśli nie były to angielskie wstawki, ale jego brzmienie i ciepło, z którym zwykle mówił przebijały się i wciąż pozostawały takie same. To sprawiało, że nawet ten idealny Namjoon na ekranie wydawał się bardziej bliski i znajomy, choć wciąż był dla niej odległy. Może to dlatego, że obok siebie miała Namjoona, a na telefonie właśnie śpiewał i tańczył RM? W końcu był jego maską, postacią sceniczną, którą ukształtował. W jakiś sposób lepszym nim - tak przynajmniej o tym w tamtej chwili pomyślała. Pan Perfekcyjny, którego Namjoon prezentował światu i świat przyjmował go za pewnik, podczas gdy prawdziwy Namjoon żył w jego cieniu. Znów pomyślała o tym, z jakim obciążeniem się to wiązało. Jej ciężko było zachować pozory, kiedy jeszcze skłócone leciały z matką na Samos na ślub Dorcas. A żyć w ten sposób przez kilka do kilkunastu godzin dziennie? I chować prawdziwego siebie niemal przez cały czas? Brzmiało to okropnie. Niby kiedy szła do pracy, to również była inną Heleną niż przy Namjoonie czy kiedy była sama, ale jednak było to nieporównywalne. No i ona nie różniła się od siebie tak bardzo. Wyjątkiem było dotychczas, kiedy pojawiała się w domu i spędzała czas z matką. I tych kilka godzin bywało dla niej niemożebnie męczące. A przecież i tak mogła potem bez większych konsekwencji pokazać prawdziwą siebie światu. On nie miał tego komfortu.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz