~Epilog~

154 16 5
                                    

Czerwiec, 2020

- Do zobaczenia! - rzuciła do Lydii oraz Alessy, które stały przy kontuarze i ustalały coś, co pewnie było związane z grafikiem. Obie spojrzały w jej stronę, powtarzając pożegnanie, a potem skupiły się na ekranie komputera. Pchnęła drzwi, dzwonek nad nimi zabrzęczał. Przesłoniła twarz okularami przeciwsłonecznymi, bo słońce dosłownie oślepiało. Wyszła na ulicę i ruszyła nią. Pomimo gwaru roztaczającego się po jednej z najbardziej ruchliwych o tej porze ulic miasteczka, słyszała jak drzwi trzasnęły za nią cicho. Nie uszła daleko, kiedy usłyszała ponowne brzęczenie dzwonka u drzwi.

- Helena! - po głosie poznała, że to Alessa wyszła w ślad za nią. Zatrzymała się i obróciła. Szefowa truchtała już w jej kierunku, jej ognistoczerwone włosy podskakiwały przy twarzy w śmieszny sposób. 

- Coś nie tak? - spytała, ze szczerą nadzieją, że jednak wszystko w porządku, bo tego dnia nie chciała żadnych komplikacji.

- Po weekendzie będę miała gotową umowę. Przyjdziesz nieco wcześniej, żeby rzucić na nią okiem? - spytała. Och. No tak, umowa. Mijało już pół roku odkąd zaczęła pracę w nowootwartej szkole tańca dla dzieci w Karlowasi. Co prawda, pamiętała, że jakieś dwa tygodnie temu rozmawiały o tym, że Alessa zdecydowanie chciała ją u siebie zatrzymać, ale w ciągu minionych dni była myślami bardzo daleko od takich spraw i żyła tylko dla tego dnia. Dzisiaj z kolei była rozkojarzona nawet podczas zajęć.

- Jasne. Mam być o pierwszej? - zapytała i uśmiechnęła się szeroko. Nie myślała co prawda za wiele o tej umowie, ale nie chciała, żeby szefowa pomyślała, że nie była zadowolona. Naprawdę lubiła tę pracę. I była za nią naprawdę wdzięczna pani Marii z lokalnego studia tańca, która co prawda nie miała dla niej miejsca u siebie, ale pamiętała o niej i poleciła ją Alessie po tym, jak dowiedziała się, że w Karlowasi ma zacząć działać nowa szkoła. Co prawda, wcześniej pracowała głównie z nastolatkami, a tutaj miała też młodsze dzieciaki, ale odnajdywała się i w tym, choć zajęło jej to trochę czasu, żeby się wdrożyć i naprawdę to polubić. Szkoła była niewielka, zajęcia prowadziła w parze z młodszym bratem Alessy, Giannisem, a oprócz tego pracowali z nimi jeszcze Yiorgios, tańczący w parze z Alessą i Maya, która prowadziła taniec nowoczesny. I oczywiście Lydia z recepcji.

Lubiła zarówno Alessę jako szefową, jak i swoich znajomych z pracy. Od poniedziałku do piątku  rano budziła się zadowolona i miała chęć przychodzić do tej szkoły po południu, bo wtedy głównie mieli zajęcia z racji tego, że w ciągu roku szkolnego dzieciaki rano się uczyły. Weekendy miała wolne, co też jej odpowiadało. Po prostu w jej życiu ostatnio wszystko dążyło do dzisiejszego popołudnia.

- Może być w pół do drugiej. Chyba, że planujesz jakieś twarde negocjacje - odparła rozbawiona kobieta. 

- Nie, myślę, że nie - zaśmiała się. Wiedziała, że tryb pracy w wakacje będzie wyglądał nieco inaczej, ale był dopiero początek czerwca i zmiany nadejdą za dwa tygodnie. Alessa kiwnęła głową i zrobiła krok w tył, unosząc dłoń do góry na pożegnanie.

- To do zobaczenia w poniedziałek - powiedziała. Machnęła jej jeszcze z uśmiechem, a potem obróciła się na pięcie i ruszyła dalej przed siebie. Słońce świeciło teraz jakby jaśniej i mocniej czuła je na odsłoniętej przez sukienkę skórze rąk i nóg. Wzięła głęboki w dech, w powietrzu czuć było zapach morza i ciepłego dnia. Nogi niosły ją lżej, jakby zaczęła ważyć mniej niż zwykle. To był dobry dzień. Co ona myślała? Wspaniały!

U dziadków jeszcze we wrześniu zeszłego roku, oczywiście razem z Jolie. To była dość pochopna decyzja podjęta pod wpływem chwili. Kiedy spędzali czas z Namjoonem we Włoszech i rozmawiali o jej planach, zażartowała, że może po prostu poleci na Samos i zacznie żyć na wyspie, skoro jeszcze nie znalazła niczego ciekawego w Warszawie. Namjoon rzucił, że może to nie był zły pomysł, bo przecież tak bardzo kochała Samos. To była bardzo luźna rozmowa, która jednak w niej utkwiła i żyła w niej bardzo intensywnie przez kilka godzin, kiedy leciała do Polski oraz jeszcze parę godzin po powrocie. Trochę się jeszcze w samolocie wahała, chociaż pozwalała sobie na coraz śmielsze planowanie tego, jak mogło by wyglądać jej życie tu, w Karlowasi. Następnego wieczoru zadzwoniła do dziadków z pytaniem, co by powiedzieli na to, gdyby się do nich sprowadziła na jakiś czas. "Nie ma problemu. Ale na jakiś czas, to znaczy na ile?", spytała babka Thelma. "Nie wiem. Na przykład dopóki nie znajdę czegoś własnego", odpowiedziała i wtedy wszystko nabrało mocy i rozpędu. Po tej rozmowie napisała podekscytowana do Pauli i Zoe, że zamierzała się przeprowadzić, a zaraz potem zadzwoniła do Namjoona. Siostra i kuzynka były odrobinę w szoku i początkowo chyba trochę się obawiały, że postradała zmysły, ale jej ukochany przyjął to znacznie lepiej i od samego początku ją wspierał. Następnego dnia poinformowała też rodziców. Oni z kolei oboje byli przerażeni. Matce się nie dziwiła, bo ona zawsze na jej pomysły reagowała w jakiś sposób nerwowo, ale ojciec ją tym zaskoczył, ponieważ z reguły po prostu przyjmował do wiadomości jej decyzje i z nimi nie dyskutował. Tym razem jednak z obojgiem przeprowadziła bardzo długą rozmowę pod tytułem "Przemyśl to może jeszcze", ale gdy już ochłonęli po paru dniach stwierdzili, że nie przeżyją za nią życia i jakoś się pogodzą. Matka powiedziała nawet, że najwyraźniej zapoczątkowała w rodzinie jakąś tradycję uciekających kobiet. Upewniła się w tym, żeby przed jej wyjazdem nie czuła, że to jej wina, że wyjeżdżała i że pomimo wszystko nie była to ucieczka przez nią. Pozamykała jeszcze wszystkie swoje sprawy w Polsce, załatwiła wszystkie inne związane z dłuższym pobytem w Grecji i ostatniego dnia miesiąca obudziła się już w pokoju w domu dziadków.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 21, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz