Rozdział 37

167 14 8
                                    

                - Czy... myślałam o tym kiedyś... jako o odrodzeniu się na nowo...? – powtórzyła cicho. Zwykle potrafiła dość szybko pojąć o czym mówił, ale tym razem kompletnie nie wiedziała, co miał na myśli. Może to kwestia tego, że wciąż była nieco przerażona faktem, że może i przypadkiem, ale trafił jednak w sedno z tym, jak postrzegała samą siebie. Nie miała pojęcia jak, ale odgadł dokładnie, że w swoich oczach była zepsuta. Może nie dotarł do tego, że czuła się wydrążona i niezdolna do miłości, na pewno do tego nie doszedł, bo nie zagłębiała się w te kwestie w rozmowach z nim. Lecz sama świadomość tego, że wyczuł, że myślała o sobie właśnie w ten sposób, była dla niej dość wstrząsająca i przerażająca. To było coś, czym nie chciała się dzielić z nikim. Nawet nie myślała, żeby z kimkolwiek o tym rozmawiać, bo wydawało jej się to zbyt osobiste i wstydliwe. Czuła też, że nikt by tego poczucia nie zrozumiał, nawet Namjoon.

- Nie, nie w tym sensie – powiedział. Wpatrywała się w niego pusto przez ostatnią chwilę, całkowicie pogrążona w chaosie swoich myśli. Teraz, kiedy już ściągnął jej uwagę, również czuła się nieswojo i była rozkojarzona emocjami, które w niej buzowały. Niepokój, obawa i zagubienie sprawiały, że wszystko wewnątrz niej zaczynało powoli wariować.

- Więc w jakim? – spytała, wpatrując się w niego dalej, teraz bardzo uważnie. Na jego twarzy odmalowała się mieszanka skruchy i przestrachu.

- Przepraszam, nie powinienem się mieszać. Tak sądziłem, że to może zbyt delikatny temat i nie powinienem się wtrącać – powiedział i pokręcił głową. Nie odpowiedziała przez chwilę. Wolałaby, żeby nie poruszał tego tematu. Wolałaby też uniknąć jedynego momentu, kiedy w rozmowie z nim czuła się tak bardzo niezręcznie, jak w tamtej chwili. Nie potrafiła, więc zaprzeczyć, nawet jeśli to nie było do końca tak, jak on mówił.

Westchnął, odwracając spojrzenie. Na jego twarzy widziała zmieszanie, a nawet lekką panikę. Wyraźnie próbował znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, była w stanie to poznać po jego twarzy, przyglądając mu się. Mimo tego, że sama była skołowana tą sytuacją, nie chciała, żeby ta atmosfera pozostała między nimi na długo. A może właśnie szczególnie dlatego nie chciała, żeby to wszystko trwało zbyt długo. Wzięła więc głębszy oddech, a potem wbiła wzrok w zawartość pudełka z sałatką.

- Nie przejmuj się – pokręciła głową, starając się przybrać bardziej neutralny wyraz twarzy. Może to jej mimika sprawiała, że stresował się tak bardzo. Gdyby nie okazała po sobie tego, co w tamtej chwili czuła, mógłby nie pomyśleć, że jego słowa wywołały u niej taką reakcję. – Niektóre tematy są trudne, ale to wcale nie znaczy, że należy ich unikać.

- Nie znaczy też, że trzeba je na siłę poruszać. Szczególnie jeśli porusza je nieodpowiednia osoba. Taka, która nie powinna się wtrącać albo której nie uznajemy za odpowiednią do rozmów o tym – odrzekł. Zerknęła na niego, nie podnosząc głowy wyżej przez kolejną chwilę. Wreszcie jednak uniosła ją i spojrzała prosto na jego zdenerwowaną postać, zaciskającą mocno ramiona na piersi.

- Jesteś jedyną osobą, która potrafiła dojść do tego, jak o sobie aktualnie myślę, bez mojego opowiadania o tym. Może jedyną, która w ogóle się nad tym zastanawiała – powiedziała. Jego oczy spojrzały na nią uważnie, a kiedy przedłużyła nieco pauzę, zaczął się zastanawiać nad jej słowami. – Szczerze mówiąc, to nawet jedyną, z którą rozmawiam na takie tematy, na jakie rozmawiamy. Może to dlatego.

Przed nikim nie otwierała się tak, jak przed Namjoonem. Nikt nie zadawał jej tak osobistych pytań, nie zmuszał jej do przedstawiania o sobie podobnych rzeczy i do zastanawiania się nad sobą samą i światem w ogóle, jak robił to on.

Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz