Gdyby tylko nie wyglądało to zbyt dziwnie, zniknąłby z tarasu znacznie szybciej, niż uczynił to ostatecznie. Miał ochotę schować się i zakryć już w momencie, kiedy Helena pojawiła się w drzwiach, a przynajmniej chwilę później, gdy zdał sobie sprawę z tego, że stał w jej obecności właściwie w bieliźnie i po pierwsze nie było to zbyt eleganckie, jak na ich relacje, po drugie mogło być dla niej dość mocno niekomfortowe, a po trzecie z pewnością nie było specjalnie komfortowe dla niego, choć z nieco innych powodów niż te, z powodu których ona mogła poczuć się niezręcznie. Został na miejscu głównie dlatego, że ona nie zdawała się zwrócić na jego strój większej uwagi. Tak mu się wydawało początkowo, dopóki nie dostrzegł jej spojrzenia tuż przed tym, jak zapytała, czy nie było mu zimno. Swoją drogą, nie było. Stanie w jej obecności w podkoszulce i bokserkach - z naciskiem na kwestię jej obecności - mimo wczesnych godzin porannych, sprawiało, że krew w jego żyłach buzowała, a temperatura ciała podniosła się na tyle, że było mu nawet gorąco i czuł wypieki na twarzy. Jego ciało reagowało też w inny sposób, którego wolał jednak nie poruszać nawet z samym sobą, zarówno z szacunku dla Heleny, jak i ze względu na własny dobrobyt psychiczny. Miał nadzieję, że tej reakcji rzeczywiście nie dostrzegła.
Zakładając spodnie, wciąż zastanawiał się nad tym, czy tylko udawała, że to dla niej nie problem, czy jednak faktycznie nie miała kłopotu z tym, jak był ubrany. Widział, że początkowo obrzuciła go spojrzeniem i miał poczucie, że w tamtej chwili faktycznie był to dla niej lekki dyskomfort. Potem jednak po prostu podeszła do balustrady i stanęła obok niego, prowadzili rozmowę, żartowali. Miał poczucie, że ją to może rzeczywiście niespecjalnie obeszło, a tylko on się denerwował, choć to przed nią ukrywał. Potem jednak przyłapał ją na tym intensywnym spojrzeniu. Bez wahania wyjaśniła, że po prostu zastanawiała się, czy nie dokuczał mu chłód. Ale teraz, gdy analizował sytuację, doszedł do wniosku, że chyba unikała patrzenia w jego stronę, więc możliwe, że tak naprawdę była speszona i stąd to jej spojrzenie. A może on po prostu za bardzo gdybał nad tą sytuacją i doszukiwał się różnych rzeczy. Bo właściwie, w pierwszej chwili, gdy dostrzegł, że na niego patrzyła, odniósł wrażenie, że wpatrywała się w niego inaczej niż zwykle. Nie powiedziałby, że było to zatroskane spojrzenie albo bardzo zamyślone. Nie przyznałby się do tego głośno, nawet we własnym duchu teraz był przekonany, że sobie coś głupio dopowiadał. A jednak w sekundzie kiedy na nią spojrzał i dostrzegł to, w jaki sposób mu się przyglądała, powiedziałby, że robiła to... płomiennie.
Wydawało mu się to idiotyzmem, bo przecież Helena nie żywiła do niego raczej żadnych uczuć. To wydawało się wykluczone, biorąc pod uwagę to, że aktualnie miała problemy w relacjach z mężczyznami, o czym przekonał się dwa dni wcześniej, gdy byli w barze. Mówiła, że wyczuwając, że ktoś chciał lub mógł ją podrywać, odczuwała lęk. Skoro bała się podobnych rzeczy, sama również raczej takich uczuć nie żywiła do nikogo. A już w szczególności nie do niego. Potem przecież tańczyli razem i wszystko wydawało się normalnie. Z jej strony. Początkowo było im obojgu raczej niezręcznie w związku z kontaktem fizycznym, ale miał wrażenie, że szybko się rozluźniła. W przeciwieństwie do niego.
Nie powiedziałby, że tańczenie z nią było katorgą, o nie. Przynajmniej nie w pełni. Helena była znacznie lepsza od niego - trudno żeby było inaczej, skoro była instruktorką. Była znacznie łagodniejsza i bardziej wyrozumiała niż choreografowie, z którymi pracował na co dzień i zdecydowanie dużo bardziej od Hoseoka. Mimo tego, że był raczej przypadkiem beznadziejnym jeśli chodziło o taniec, często się mylił, kilka razy nie cofnął nogi, więc nastąpiła mu na palce, a dwa razy to on stanął jej na stopie, zachowywała spokój, śmiała się i żartowała z niego mniej lub bardziej dokuczliwie. Jej dobry humor z resztą, był jedną z tych rzeczy, które również go rozpraszały. Jej uśmiech, śmiech i swoboda z jaką go traktowała, dość mocno go dekoncentrowały. Sam był spięty nie tylko ze względu na pomyłki i na swoje wątpliwe zdolności, ale także z powodu tej bliskości między nimi. Gdyby to był ktoś inny, kogo faktycznie postrzegał jedynie w kategorii przyjaciółki, bycie blisko i dotykanie jej z pewnością nie stanowiłyby dla niego dużego problemu, jednak z racji tego, że była to właśnie ona, nie potrafił podejść do tej sytuacji zupełnie na luzie. Będąc tak blisko, czuł zapach jej perfum, miał jej twarz tuż przed sobą, bo byli mniej więcej równego wzrostu, a przede wszystkim dotykał jej w tak wielu miejscach i w dość specyficzny sposób. Musiał przecież dotykać jej rąk, talii, czasem stykali się klatkami piersiowymi. Wiedział, że nie powinien wiązać tego w żaden sposób z niczym erotycznym, szczególnie, że dla niej był to jedynie taniec z przyjacielem i wydawało mu się to nadużyciem, ale jej bliskość wydawała się przez to jeszcze mocniej krępująca.
CZYTASZ
Be my safe place // Kim Namjoon [skończone]
FanfictionSpin off story do "Despite the distance" oraz "Toward our dreams". Wciąż młoda, nie musząca się martwić o zainteresowanie płci przeciwnej, pochodząca z bogatego domu - życie Heleny z pozoru wydaje się idealne i dla wielu postronnych osób jest ono wy...