Rivanna.
Niedowierzanie w jego tęczówkach było tak ogromne, że dotknął jej policzka by mieć pewność, że naprawdę przed nim stoi.
To słowo.
Ta odpowiedź na pytanie, które zajmowało jego myśli od niemal dwóch lat. Pytanie, które zadał pierwszego dnia, kiedy przybyła do jego kraju, żądając odpowiedzi, którą dawała mu bez wahania każda kobieta.
Imię w jego kraju stanowiło o osobie. Zdradzało prawdę o tym kim jest. Tak bardzo pragnął znać jej imię, tak bardzo tego potrzebował. Aż nastał czas, kiedy dla niego ona stała się po prostu Zahrah. Teraz dostał odpowiedź tak bardzo upragnioną.
- Rivanna- powtórzył nadal niedowierzając.
- Chciałeś znać, moje imię. Evon...
Urwała, gdy ponownie zmusił ją do pocałunku. Z jej ust wydobył się zduszony jęk, gdy naparł klatką piersiową na jej piersi.
- Ani słowa o nim- powiedział między pocałunkami- ani słowa.
Chwyciła go za ramiona i przyciągnęła do siebie mocniej, a kiedy odsunęła się i spojrzała mu w oczy jej podbrzusze przeszła fala pożądania.
Jego tęczówki biły gorącą czernią.
Zdjął z ramion swój płaszcz i rzucił go do altany. Widziała jego pokryty bliznami tors, jej dłonie dotykały jego rozgrzanej skóry, a on stał i patrzył.
Patrzył, jak wzbiera w niej pożądanie. Chłonęła każdy centymetr jego skóry, była tak zafascynowana, że nie zwróciła najmniejszej uwagi na jego dłoń, która powędrowała do jej talii, gdzie tkwiło wiązanie.
A miała na sobie lazurową jedwabną suknię zakładaną jak płaszcz i wiązaną w talii.
Niezmiernie cieszył się z faktu, że suknie do spania, które zazwyczaj wybierała dają tak... łatwy dostęp do jej ciała.
Ale jego dłoń zastygła nim zdążyła wykonać jakikolwiek ruch, gdy jej palce zsunęły się w dół do pasa przewiązanego na jego biodrach. Sięgnął po swój sztylet, który nosił wsunięty za materiał u dołu pleców i rzucił na trawę. Następnie złapał jej dłonie i uniósł do ust, by każdą z nich ucałować.
Spojrzała w jego tęczówki, a on w jednej chwili uniósł i unieruchomił jej nadgarstki nad jej głową. Patrzył w jej dziwnie ciemne teraz oczy i zarządał pocałunku, w którym oboje zatracili się bez reszty. Był tak mocny, tak desperacko przesiąknięty pożądaniem, że nogi się pod nią ugięły. Wolną ręką sięgnął po zawiązany materiał i pociągał powoli, na co jego warstwy ustąpiły. Puścił jej ręce, a gdy opadły wzdłuż jej ciała, lazurowy jedwab zsunął się z jej ramion.
Stała przed nim w krótkiej, sięgającej do uda białej halce na cienkich ramiączkach. Zagryzł wargę.
Spojrzała na jego usta.
A o zdał sobie sprawę, że stoi boso.
- Nie masz butów.
- Nie mam sukni- uniosła wyżej podbródek- tego nie zauważyłeś?
- Uwierz mi, zauważyłem- mruknął cicho i podszedł, by złapać ją za biodra.
Czuł ciepło jej ciała przebijające przez cienko materiał.
- Przeszedłeś przez piekło- zauważyła, a jej palce dotknęły długiej blizny na jego piersi.
- I przeszedłbym przez nie ponownie, jeśli doprowadziłby mnie do tej chwili- powiedział patrząc w jej oczy z powagą.
Jednym ruchem odwrócił ją tyłem do siebie i przylgnął do jej pleców. Czuła jego ciepłe dłonie na swojej talii.
- Czegoś brakuje- szepnął jej do ucha.
Wyciągnął zza pasa mały przedmiot, a następnie złapał jej prawą dłoń.
Patrzyła jak zakłada na jej palec pierścień z mieniącym się czarnym kamieniem, otoczonym maleńkimi diamentami.
- Nigdy więcej go nie zdejmuj- powiedział twardo muskając płatek jej ucha.
Przytoczył tym samym jej własne słowa.
Czuła przy pośladkach jego twardą męskość.
- Czy nosisz przy sobie coś jeszcze?- zapytała cicho i sięgnęła dłonią, by chwycić go za kark.
Przyciągnęła go do pocałunku, a drugą dłonią sięgnęła między ich ciała i mocno szarpnęła za pas jego spodni.
Materiał opadł na ziemię, a z nim... właśnie spodnie.
Jednym ruchem wyswobodził się z wsuwanych butów.
Zagryzł delikatnie jej wargę i odsunął się od jej ust.
- Rivanna- mruknął z aprobatą i uniósł kącik ust, a jego dłoń powędrowała na jej szyję.
- Słucham.
- Słuchasz? Od kiedy?- szepnął z kpiną w głosie.
- Od kiedy mam prawo cię rozebrać.
- Masz jedyne prawo.
To mówiąc chwycił jej ciało i uniósł, a ona zdezorientowana chwyciła go za szyję. Wszedł po trzech stopniach do marmurowej altany i położył ją na materiale swojego czarnego płaszcza.
Jakie było jego zdziwienie gdy pchnęła go na plecy i pochyliła się nad nim.
- Co ty...
Zamarł, gdy weszła na jego biodra i powolnym ruchem zdjęła z siebie halkę, rzucając ją w bok.
Widział jej nagie piersi, jej brzuch i biodra, widział ją całą.
Uniósł się na łokciach.
- Jesteś moim jedynym i najcenniejszym pragnieniem. Miesiącami na ciebie czekałem.
Chwycił jej biodra i ponownie znalazła się na marmurowej posadzce. Uśmiechnęła się, gdy połączył ich czoła, ale uśmiech szybko zniknął, a usta otworzyły się mimowolnie, gdy poczuła jego chłodne pałce na swojej spragnionej kobiecości. Oddech uwiązł jej w gardle, a jego usta odnalazły jej. Czuł pod palcami jej wilgotne pragnienie, czuł minimalny ruch jej bioder.
- Zayn- jęknęła w jego gorące wargi.
Uniósł kącik ust.
Patrzył, jak jej plecy wyginają się w łuk, gdy ich ciała połączyły się w jedność. Ogarnęła ich błoga przyjemność, która narastała z każdym pchnięciem jego bioder. Robił to tak umiejętnie, tak idealnie, że jedyne co jej pozostało to rozkoszować się jego ciałem. Objęła go za szyję i przyciągnęła do pocałunku.
Promienie niskiego jeszcze słońca otulały jego skórę, na której pojawiały się drobinki potu. Każdy ruch jego bioder dawał jej większą rozkosz, a jemu bezcenną satysfakcję.
Znów był Panem.
Móc widzieć ją taką... oddałby każdy klejnot za ten widok, który miał pod sobą.
- Rivanna...
Uśmiechnęła się minimalnie słysząc jego błagalny jęk i mimo słabszego ciała przewróciła go na plecy.
Jej imię nigdy nie brzmiało tak satysfakcjonująco.
Zamarł widząc, jak siada na jego biodrach i odchylił głowę w tył, nie hamując jęku. Czuła go mocniej i głębiej, a każdy ruch z jej strony napawał ich ciała rosnącą przyjemnością. Jego dłonie spoczęły na jej biodrach, później na pośladkach.
Nigdy nie pozwolił kobiecie na jakąkolwiek wyższość.
A przed nią miał ochotę klęczeć godzinami.
Wzbierająca fala rozkoszy ogarnęła ich ciała, gdy nadeszło słodkie spełnienie. Dla niej było to coś niesamowitego.
Nigdy tego nie czuła.
On nie mógł tego porównać z żadną nocą z którąkolwiek z jego kobiet.
Ten słodki afrodyzjak był tak uzależniający, że wiedział już na pewno, że nigdy nie spojrzy na inną. Z resztą... przestały dla niego istnieć już wiele miesięcy temu.
Odkąd piękna Pani o dziwnych niebiesko zielonych oczach barwy oceanu zawładnęła jego światem, jego duszą i jego sercem.
Uniósł się do siadu i oparł czoło o jej ramię, a ona przytuliła policzek do jego włosów.
- Kocham cię.
Jego cichy szept przerwał narastającą wokół ciszę, gdy oboje normowali oddechy.
Uśmiechnęła się minimalnie i objęła go za szyję, całując przy tym w skroń.
- Jak w twoim języku powiedzieć miłość?- zapytał.
- Leanna- odpadła zgodnie z prawdą i chwyciła w obie dłonie jego policzki, gdy odsunął głowę od jej ciała i spojrzał w jej oczy.
- Leanna- powiedział marszcząc minimalnie brwi- podoba mi się.Co tam? Jak myślicie, co dalej??
CZYTASZ
HIS LAW || Zayn Malik
FanfictionWiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystkie należały do niego. Patrzyły z uwielbieniem. Tak jak im kazano. Patrzyły, z głową pochyloną. Któż...