Jakim słowem mogli opisać samotność?
Pustka.
Czegoś brakuje.
Ich dla siebie nawzajem.
Wiele dni rozłąki, ukrytego smutku, którego nie pokazywali. Na pozór wszystko było w porządku. Noce spędzone samemu, powolne zapadanie w sen, który nie chciał nadejść mimo zmęczenia.
Czegoś brak, tylko czego?
Powietrza by oddychać.
Kropli wody, by ugasić pragnienie w upalny dzień.
Brak jej dla niego i jego dla niej.
- Nie powinieneś wstawać.
Weszła cicho do komnat Husama, gdzie zastała go stojącego przy oknie w jego sypialni.
Odwrócił się zdziwiony.
- Teraz już wiem co miałaś na myśli- odwrócił głowę znów w stronę śpiącej wody i splótł dłonie za plecami- mi mogę wytrzymać bezczynnie leżąc w łóżku- powiedział i pokręcił głową z małym uśmiechem.
Powoli podeszła do niego i stanęła obok, kładąc dłoń na głowie tygrysa, który jak zawsze przyszedł z nią.
Spojrzała na ciało bruneta. Nad linią bioder jego talię opinał bandaż, zakrywający zszytą ranę.
Przełknęła ślinę.
- Powiesz mi co tam się stało?- zapytała cicho, obracając się przodem do niego. Zazwyczaj kiedy przychodziła spał, a ona nie miała serce go obudzić. Wyglądał wtedy jak mały chłopiec.
Westchnął głęboko i odwrócił się od niej, podchodząc do łóżka. Usiadł, a następnie położył się, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu, który szybko zniknął.
- Nie udawaj, wszystko widzę- wytknęła mu natychmiast i uśmiechnęła się, kiedy przymknął powieki.
- Nie łap mnie za słowa- skrzywił się z uśmiechem, a ona podeszła do niego i usiadła bokiem ma skraju łoża.
- Mogę?- zapytała, a on uniósł brwi.
- Możesz robić co tylko chcesz. I nie potrzebujesz na to mojej zgody, pani...
- Nie pani...
- Nawet jeśli będziesz to powtarzać- przerwał jej zamykając oczy- nawet jeśli będziesz to mówić codziennie. Jeśli ja nie powiem tego głośno... Ty zawsze nią dla mnie będziesz.
I otworzył oczy, patrząc na nie czystą zielenią.
- Powiedziałem już- dodał widząc, że otwiera usta- dzięki tobie żyję. Mam wobec ciebie dług, którego nie zamierzam porzucić- powiedział szczerze.
- Wiesz dobrze, że ja tego nie chcę- westchnęła cicho-nie chcę żadnej ofiary, nie chcę widzieć cię takiego. Żadnego z was. Nie chcę, żeby ktokolwiek cierpiał z mojej winy.
- W tym nie ma twojej winy. To że to jesteś nie jest dla mnie czy dla niego złe.
- Nie wiesz co mówisz- schowała twarz w dłoniach i pokręciła głową- nie masz pojęcia- spojrzała na ocean.
- Więc mi wytłumaczy- poprosił.
- Nie mogę. Obaj nie rozumiecie. Tu wszystko wydaje się wam proste. Jeśli ktoś zada pytanie- ktoś na nie odpowiada. Ale ja nie mogę odpowiadać. Nie mogę. A uwierz mi, niczego tak nie pragnę jak wolności.
Otworzył szeroko oczy.
- Nadal czujesz się tu więźniem?
Niedowierzał.
- Jestem więźniem samej siebie. Więźniem swojego życia, całej swojej historii. Nie macie o tym pojęcia, a nie mogę zdradzić ani słowa. Sama moja obecność tutaj, może przynieść wam zgubę. On może mnie nienawidzić, pragnąć mojej śmierci.
- Co ty mówisz...- pokręcił głową z mieszanką szoku i dezorientacji.
- On nie wie co przeżyłam. Nie wie gdzie byłam i co widziałam- pokręciła głową spuszczając wzrok na głowę tygrysa, który położył ją na jej kolanach- a to może przynieść śmierć wam wszystkim- spojrzała na niego z bólem w tęczówkach.
- Nie rozumiem...
- I nie wiesz. Ciesz się tym. Bo wierz mi na słowo, nie chcesz widzieć- powiedziała smutno i pochyliła całując go w czoło. Wstała i uśmiechnęła się ciepło.
Mimo wszystkiego złego co miała przed oczami uśmiechała się.
- Dobrej nocy, Harry.
Oby była lepsza niż moja...
Odwróciła się i skierowała do wyjścia. Pchnęła drzwi i...
Nie miała pojęcia, że on za nimi na nią czeka.
Że wszedł do komnat Husama tuż za nią.
I słyszał każde słowo.
Wszystko co powiedziała.
Cofnęła się przestraszona i omal nie wpadła na drzwi, ale złapał ją za ramiona.
Wzdrygnęła się pod jego dotykiem, co wyraźnie zauważył, kiedy nikły grymas wstąpił na jej twarz. Zdjął dłonie z jej ciała.
- Wybacz- odezwał się cicho.
Nie rozmawiali od przeszło dwóch tygodni.
Nie widział jej.
Nie patrzył w jej oczy.
I już chciał się odezwać, chciał powiedzieć, że nie będzie jej niepokoić, a ona chwyciła jego dłoń w swoją.
Uchylił usta minimalnie, patrząc na to połączenie.
Nic nie mówiąc minęła go i pociągnęła za sobą do wyjścia. Nie odezwał się. Po prostu poszedł za nią.
Przeszła korytarz i weszła na schody prowadzące do jego komnat. Nie puściła jego palców gdy przechodzili obok strażników. Weszła do jego sypialni i poprowadziła go do łóżka. Położyła dłonie na jego ramionach i pchnęła tak, że upadł plecami na materac.
Był w szoku.
Ale kiedy wspięła się na łóżko i usiadła na nim okrakiem zamarł. Pochyliła się i oparła ręce po obu stronach jego głowy. Jej twarz była tuż nad jego, a on widział tylko dwa cudne kamienie patrzące na niego czystym balaskiem i mieszanką najróżniejszych uczuć.
- Nie myśl, że chcę uciekać- zaczęła cichym, ale twardym głosem- nie uciekam. Skończyłam z ucieczką. Ale od przeszłości się nie uwolnię, bo po prostu nie potrafię, a ty nie możesz tego pojąć- rzuciła oskarżycielsko pochylając się niżej- nie mam ci tego za złe, nawet nie czuje złości. Czuję strach- dodała- już nie o siebie. O swoje życie przestałam bać się dawno temu. Dokładnie w dniu, kiedy straciło dla mnie sens. Ale ty jesteś dla mnie bardzo ważny, Zayn- wyszeptała cichutko i potarła kciukiem jego policzek- i ciebie nie pozwolę skrzywdzić.
W jej oczach widział czystą prawdę, nic pozwolę tym.
Był jak sparaliżowany, dopiero po kilkunastu sekundach niepewnie uniósł dłonie i ułożył na jej biodrach. Nie chciał posunąć się za daleko względem niej.
- Nie nasiskaj na mnie, proszę cię- szepnęła i znów potarła jego skórę- uwierz mi, niczego nie robię bez powodu, gdybym mogła, wiedziałbyś wszystko. Chcę tylko...
- Czego?- przerwał jej, zaciskając palce na jej biodrach- powiedz mi czego chcesz. Co sprawi, że przestaniesz się bać? Co da ci spokój?
Jego śmierć...
- Dzisiaj? Ty- mruknęła cicho z nieśmiałym uśmiechem- tylko pozwól mi zostać z tobą. Nie chcę być sama.
Niczego więcej nie mógł zapragnąć w tamtej chwili. Niczego.
- Zostań, Zahrah- wsunął dłonie na jej talię, na co poczuła dziwne dreszcze w dole brzucha.
Coś, czego wcześniej nigdy nie czuła.
- Bądź ze mną- podniósł się do siadu- jeśli tego właśnie chcesz- objął ją mocniej.
- Chcę- skinęła głową i uśmiechnęła się lekko.
Wstała i chciała zdjąć wierzchnią suknię, by zostać w samej koszuli, ale szybko chwycił materiał stając za nią i zsunął z jej ramiona. Położył na pufie stojącej przy łóżku i delikatnie dotknął jej prawej łopatki, nie mógł się powstrzymać. Spięła się na jego dotyk, co również zauważył, ale chwilę później odetchnęła.
- Boisz się mnie?- zadał pytanie i przeniósł palce na jej kark. Czuła jego oddech na swojej odsłonętej skórze. Czuła jego ciało, stał tuż za nią.
- Nie- powiedziała i odwróciła się do niego- nie mogłabym- pokręciła głową.
- Nie umiem pojąć jak mogłaś odrzucić wszystko to co wycierpiałaś przeze mnie- powiedział z żalem.
- Nie umiem pojąć dlaczego stałeś się dla mnie tak ważny...
CZYTASZ
HIS LAW || Zayn Malik
FanfictionWiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystkie należały do niego. Patrzyły z uwielbieniem. Tak jak im kazano. Patrzyły, z głową pochyloną. Któż...